fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Takiej Wigilii w Sejmie jeszcze nie było. „Bo to miejsce także dla tych, którym źle się dzieje”

Takie spotkanie odbyło się w polskim parlamencie po raz pierwszy, bo po raz pierwszy marszałek Sejmu (izby niższej parlamentu) zaprosił na spotkanie wigilijne osoby zmagające się z różnego rodzaju kryzysami: migracyjnym, bezdomności, ubóstwa czy uzależnienia. Przyjechali też ci, którzy pomagają im wyjść z tych sytuacji obronną ręką. W sali kolumnowej Sejmu zebrało się około 500 osób.

Było gwarno, radośnie, ale i wzruszająco. Na twarzach wielu osób widziałem uśmiech, a w ich oczach łzy. – Cieszymy się, że marszałek Sejmu, a więc druga osoba w państwie, wyciągnęła do nas rękę, wysłała zaproszenie. To dla nas bardzo ważny symbol, ale i realny gest. To tak jakby państwo, jego instytucje, powiedziało nam: „Widzimy Was, dostrzegamy Was, pamiętamy o Was” – mówi pani Leonora, podopieczna stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich.

Pani Leonora z wolontariuszką stowarzyszenia Stowarzyszenie „Mali Bracia Ubogich”, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Wigilia inna niż do tej pory

– Chciałbym, żeby to spotkanie było jasnym sygnałem, że demokracja to nie rzecz dla uprzywilejowanych, to rzecz, która w swoim sercu ma mieć miejsce dla wykluczanych, którym się źle dzieje – powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia, otwierając wigilijne spotkanie.

Wigilia w Sejmie to już wieloletnia tradycja, ale do tej pory organizowana była wyłącznie dla parlamentarzystów i pracowników Sejmu. W tym roku było inaczej. Gmach przy Wiejskiej (to przy tej ulicy w Warszawie swoją siedzibę mają Sejm i Senat) otworzył swoje drzwi także dla tych, którzy na co dzień tu nie zaglądają. – Sejm nie jest domem posłów, Sejm jest miejscem pracy posłów, ale on jest waszym domem. Jest domem was wszystkich, którzy jesteście częścią naszego społeczeństwa – mówił Hołownia. Ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego Agnieszka Buczyńska powiedziała, że dla niej „czas Bożego Narodzenia mówi o nadziei, o tym, że pojawia się światło wokół tego, co jest w ciemności”. Życzyła zgromadzonym jak najwięcej dobrych relacji, czasu dla siebie i spokoju, „bo dzisiejszy dzień pokazuje, że nigdy nie jesteśmy sami”.

>>> Szlachetna Paczka: prawie 2 mln Polaków nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb

Za część artystyczną spotkania odpowiadał Paweł Domagała z zespołem, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Zaproszenie i zaskoczenie

– Gdy dostaliśmy zaproszenie z Kancelarii Sejmu – byliśmy zaskoczeni. To w końcu zaproszenie do polskiego Sejmu. Nie spodziewaliśmy się tego. Choć później… gdy pomyślałem, co robił marszałek Hołownia zanim wszedł do polityki, to doszedłem do wniosku, że on o ludziach potrzebujących pomocy pamiętał już dużo wcześniej. Dobrze, że pamięta i teraz, gdy jest w świecie wielkiej polityki – mówi pan Sławomir z Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka z Poznania.

Wielu gości wigilijnego, sejmowego spotkania mówiło o tym, jak ważne jest to, by politycy zauważali też świat poza Wiejską. – Dobrze, by politycy choć trochę znali nasze potrzeby, by wiedzieli, na czym polega prawdziwe życie, w którym nie ma limuzyn, diet poselskich czy osobistych asystentów. Przyjechaliśmy tu także po to, by pamiętali o nas nie tylko przy okazji świąt – mówili. – Miarą dobrze funkcjonującego państwa jest to, że pomaga słabszym. I pomaga im w wychodzeniu z różnego rodzaju kryzysów – dodaje Sławomir z poznańskiej Barki.

Sławomir z Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Pieniądze to nie wszystko

Przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy przyjechali do Sejmu, podkreślali, że chcieli wykorzystać tę okazję, by z marszałkiem Sejmu, ministrą ds. społeczeństwa obywatelskiego oraz z innymi politykami omówić największe problemy, z którymi borykają się podczas codziennego funkcjonowania. A jest ich wiele. I nie są to wyłącznie kwestie finansowe.

Julia Filipiuk ze Stowarzyszenia „Ku Dobrej Nadziei” z Białegostoku, które pomaga osobom w kryzysie bezdomności, podkreśla, że środki przekazywane dla takich organizacji wystarczają często wyłącznie na zapewnienie podstawowych potrzeb życiowych. – Tymczasem, by wyjść z kryzysu, np. z kryzysu bezdomności, potrzebna jest kompleksowa pomoc. Dlatego staramy się dać nie tylko schronienie, dach nad głową, ale także wartościowe jedzenie, zapewnić pomoc psychologów, doradztwo zawodowe. Wszystko po to, by dana osoba jak najszybciej wyszła z kryzysu, uporała się z problemem – wyjaśnia. – To nie jest łatwe, ale wiele razy nam już to się udawało – dodaje. Stowarzyszenie „Ku Dobrej Nadziei” działa od 2006 roku, prowadzi ogrzewalnię i noclegownię.

fot. PAP/Tomasz Gzell

– Pieniądze zawsze są ważne i potrzebne, ale to nie wszystko. Nam w Poznaniu brakuje na przykład lokali, w których moglibyśmy stworzyć miejsca noclegowe. Obecnie dysponujemy 30 miejscami, a potrzeby są o wiele większe. Przydałoby się większe wsparcie państwa dla samorządów. Jest wiele pustostanów, które po remoncie mogłyby służyć osobom, które nie mają dachu nad głową – dodaje pan Sławomir z „Barki”, który do Sejmu przyjechał z książką pt. „Ekonomia społeczna”. Napisał ją założyciel Fundacji – Tomasz Sadowski. – Chcę ją przekazać marszałkowi. Oprócz książki przywieźliśmy także chleb z naszej piekarni. Podarujemy więc lekturę i poczęstunek – dodaje.

fot. PAP/Tomasz Gzell

Czas i spotkanie – bezcenne

– W radzeniu sobie z kryzysami ważne są zarówno takie spotkania, które odbywają się z powodu ważnych dni w kalendarzu, jak i codzienna, mozolna praca – mówili na spotkaniu w Sejmie przedstawiciele organizacji pomocowych. – Skuteczna pomoc nie opiera się na jednostkowym działaniu, to raczej proces – dodaje Julia Filipiuk ze Stowarzyszenia „Ku Dobrej Nadziei”. – Gdy nasz podopieczny staje na nogi i udaje mu się znaleźć mieszkanie, to nadal się nim opiekujemy. Nadal bowiem izolacja społeczna – spowodowana kryzysem bezdomności – może mieć wpływ na taką osobę. My więc dbamy o skuteczny proces reintegracji. Staramy się go uruchamiać już w momencie, gdy taka osoba trafia do naszej placówki – dodaje.

Pani Leonora ze Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich podkreśla, że dla niej najważniejszy jest czas spędzony z drugą osobą. – I to otrzymuję właśnie od Braci. Naszą grupą seniorów opiekuje się wolontariuszka, która zabiera nas do kina, teatru. Organizuje nam różne ciekawe spotkania. Dzięki temu – mimo, że jestem sama i już ciężko choruję – czuję że żyję – mówi. I wyjaśnia, że w pomocy drugiemu człowiekowi pieniądze nie grają głównej roli (choć często są oczywiście bardzo pomocne). – Najważniejsze jest spotkanie, towarzyszenie. To jest bezcenne – dodaje. – Dlatego tym bardziej doceniam dzisiejsze spotkanie w polskim Sejmie – mówi. – Oby nie ostatnie – dodaje.

Minister ds. społeczeństwa obywatelskiego Agnieszka Buczyńska, fot. PAP/Tomasz Gzell
Galeria (6 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze