Fot. PAP/Dominik Gajda

Trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka. Czterej odnalezieni górnicy nie dają znaków życia

Ratownikom, biorącym udział w akcji po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju, pozostało ok. 360 metrów do przodka, w którym powinno być 10 poszukiwanych po tym zdarzeniu górników – poinformował wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Edward Paździorko. Zaznaczył, że wyrobisko dotąd nie jest zniszczone. Służby dotarły do czterech górników, lecz nie dają oni oznak życia.

W sobotę ok. godz. 3.40. w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Od rana poszukiwanych jest 10 pracowników. Dotąd nie było z nimi kontaktu.

>>> Siemianowice Śląskie: Abp Galbas odwiedził poszkodowanych górników

Na briefingu ok. godz. 10 szefowie JSW, do której należy zakład mówili, że ratownicy weszli do wyrobiska prowadzącego do przodka, w rejonie którego prawdopodobnie znajdują się poszukiwani. W wyrobisku, liczącym ok. 1160 metrów, pierwszy zastęp ok. godz. 10. był na 240. metrze, przed południem mówiono o 520. metrze, a po godz. 13. – o 770. metrze.

Paździorko na popołudniowym briefingu potwierdził, że akcja ratownicza koncentruje się na odtworzeniu odrębnej wentylacji, przewietrzeniu wyrobiska i dotarciu do górników. Podał, że ratownikom, którzy ze względu na stan atmosfery w wyrobisku pracują w aparatach tlenowych, do przodka pozostało jeszcze ok. 360 metrów.

Wiceprezes zaznaczył, że trudno określić czas, w którym ratownicy będą mogli pokonać tę odległość. „Nie wiemy, jakie przeszkody napotkają na tych 360 metrach. To jest weryfikowane na bieżąco. Może nawet w ciągu piętnastu minut przyjdzie inna informacja. (…) Proszę mi wierzyć, że jest to prowadzone na tyle sprawnie, na ile dzisiaj możemy, umiemy i potrafimy” – zaakcentował.

Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Akcję ratowniczą prowadzi 12 zastępów, z czego trzy zastępy pracują stale poza bazą, w tym jeden w zakończonym przodkiem, ślepym wyrobisku. Ratownicy, posuwając się do przodu, poprawiają lutnie (odcinki przewodu powietrznego), które spadły z podwieszeń – takich miejsc do tej pory było pięć. Paździorko zapewnił, że wentylatory cały czas wtłaczają do lutniociągu powietrze.

Według dotychczasowych informacji od ratowników, wyrobisko na odcinkach już zbadanych nie jest „zdegradowane czy zniszczone”. Jednak zgromadzone w wyrobisku gazy muszą być rozrzedzane, co wiąże się z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa ratowników i wydłuża czas dotarcia do poszukiwanych. Wiceprezes wskazał, że prócz powietrza tłoczonego lutniociągiem, wykorzystywana jest też odrębna instalacja sprężonego powietrza. Podkreślił, że dotąd nie ma informacji, aby poszukiwani mogli zostać wskutek wstrząsu odcięci od pozostałej części kopalni, natomiast nie ma z nimi kontaktu.

Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Paździorko opisywał, że każda akcja ratownicza musi być odpowiednio zorganizowana i zarządzana: od góry, przez sztab akcji i od dołu – gdzie jest kierownik bazy. Między nimi odbywa się stała komunikacja. Kierownik bazy zarządza zastępami, z którymi także utrzymuje stałą łączność i które mogą pracować określony czas, ze względu m.in. na pojemność aparatów powietrznych. Potem wchodzi do pracy kolejny zastęp.

Wiceprezes zrelacjonował, że w południe w sztabie akcji spotkał się jej zespół poszerzony o specjalistów. „Chcieliśmy sprawdzić mechanizm, co się stało i naprawdę trudno… Takie wstrząsy w wyrobiskach chodnikowych nie powinny się zdarzyć” – powiedział zapewniając, że wpływu na sobotni wstrząs w Zofiówce nie miały niedawne wydarzenia związane z wybuchami metanu w kopalni Pniówek.

Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Według informacji JSW, w kopalni Borynia-Zofiówka w przodku D-4a doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego o energii 4×10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21), połączonego z intensywnym wypływem metanu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.

„Prowadzone były normalne prace przodkowe – i profilaktyka aktywna, która zmianę wcześniej polegała na przygotowaniu przodku i normalnie górnicy w układzie czterozmianowym przystępują do przodka. Przodek był również pod specjalnym nadzorem, jeżeli chodzi o kontrolę zagrożeń. (…) przodek był prowadzony z odpowiednimi rygorami” – zadeklarował w sobotę po południu wiceprezes JSW.

Odnaleziono czterech górników

Ratownicy biorący udział w akcji po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju dotarli do czterech z 10 poszukiwanych górników; nie dają oni oznak życia – poinformowali przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia.

Informację o dotarciu do czterech poszkodowanych przekazał dziennikarzom wiceprezes JSW Edward Paździorko. Jak dodał, byli oni ok. 220 m od frontu przodka.

„Ci pracownicy nie dają oznak życia” – powiedział już po briefingu dyrektor ds. pracy w kopalni Marcin Gołębiowski. Chwilę wcześniej o zlokalizowaniu górników zostały powiadomione ich rodziny, które są na terenie kopalni.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze