W trzecim dniu narodowej pielgrzymki Polacy modlili się w bazylice św. Pawła za Murami
W sobotę, w trzecim dniu narodowej pielgrzymki Polacy modlili się w bazylice św. Pawła za Murami w Rzymie; po mszy, podczas której kazanie wygłosił abp Stanisław Gądecki, przedstawiciele polskiego episkopatu rozmawiali z wiernymi.
Wielu z nich, ze względu na długi czas oczekiwania na wejście do bazyliki, uczestniczyło w samej końcówce nabożeństwa. Niektórzy zrezygnowali z oczekiwania i nie wzięli udziału we mszy. Sznur autokarów i długa kolejka pielgrzymów z Polski już przed godz. 14 ustawiły się przed bazyliką; msza rozpoczęła się o godz. 16.
Od czwartku trwa w Rzymie narodowa pielgrzymka Polaków. Sobota była jej przedostatnim dniem. Czekając w kolejce, część pielgrzymów odmawiała różaniec lub inne modlitwy, część śpiewała religijne pieśni, np. „Barkę”, zabrzmiał też „Mazurek Dąbrowskiego”.
Przed wejściem do bazyliki trzeba było przejść kontrolę bezpieczeństwa. Choć większość pielgrzymów przyzwyczajona jest do niedogodności, wielu się niecierpliwiło. „Nie może tak być, że tyle godzin się jedzie, a tu nic nieprzygotowane. Nie powinno być tylko jednej bramki” – żaliła się jedna w uczestniczek pielgrzymki, starsza pani z woj. lubelskiego.
Jak podkreśliła, lubi podróżować i trudy jej nie zniechęcają – do Rzymu przyjechała autokarem, jadąc 19 godzin bez noclegu. Choć, jak dodała, nie jest to jej rekord, bo kiedyś z Wenecji jechała 22 godziny bez przerwy. „Chciałabym jak najwięcej świata zobaczyć, ale już coraz trudniej” – mówiła. „Za dużo tego chodzenia, nogi bolą, gorąco po tej naszej polskiej jesieni” – dodała.
W sobotę rano polscy pielgrzymi uczestniczyli w audiencji generalnej z papieżem Franciszkiem. Tam też było tłoczno i trzeba było czekać, by dostać się na plac Świętego Piotra, ale – jak oceniła rozmówczyni PAP – szło to sprawniej. „Ale na audiencji nie było niczego widać, powinni wyższe to podwyższenie zrobić, coś by człowiek zobaczył, nawet jak z tyłu stoi” – dodała.
Mówiła, że jej grupa zrezygnowała z uczestnictwa w piątkowej mszy dla uczestników narodowej pielgrzymki Polaków w bazylice świętego Jana na Lateranie. Jak tłumaczyła, mają nocleg 30 km od Rzymu, bali się, że z powodu korków wrócą w środku nocy. W piątek w Rzymie strajkowała część pracowników komunikacji miejskiej, co spowodowało duże utrudnienia.
Inna uczestniczka pielgrzymki, która przyjechała z okolic Łodzi, przyjmowała konieczność długiego oczekiwania na wejście do bazyliki ze znacznie większą wyrozumiałością.
„Słyszałam w radiu, ze 7 tys. Polaków przyjechało do Rzymu, to nic dziwnego, że jest tłok. Tu zresztą wszędzie jest tłoczno. Na placu Świętego Piotra było tłoczno, na ulicach jest tłoczno. Tutaj ciągle są pielgrzymki, rzymianie muszą mieć świętą cierpliwość. Jak u nas były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, to można było być wyrozumiałym, bo takie imprezy się często nie zdarzają. A tu bez przerwy – pielgrzymka za pielgrzymką” – mówiła.
Osoby, które przyjechały ok. 15.30, widząc kolejkę, oceniły, że „wejdą może na błogosławieństwo”. Niektórzy pielgrzymi rezygnowali z oczekiwania; gdy minęła godzina rozpoczęcia mszy, część z tych, którzy zostali na zewnątrz, wsiadła do autokarów i odjechała.
Na początku pielgrzymów wpuszczano jednym wejściem, potem otworzono kolejne bramki, co nieco rozładowało kolejkę. Jednak przed godz. 17 były jeszcze grupy pielgrzymów oczekujące na wejście do bazyliki.
Z Rzymu Agata Szczepańska
PAP (akw/ hgt/ mal)
fot. PAP/Leszek Szymański
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |