fot. YL

„Tworzymy młodym niebo na ziemi” – jak działa organizacja Young Life? [REPORTAŻ]

Oni są w stanie ewangelizować nawet talerzem bitej śmietany. Są mistrzami w docieraniu z prawdą o Jezusie w sposób subtelny i prosty. Swoją działalność kierują szczególnie do młodych, którzy są daleko od Kościoła i oferują im niezwykłą przygodę. 

Mowa tutaj o chrześcijańskiej organizacji Young Life, która powstała w Stanach Zjednoczonych już w 1941 roku, a do  Polski zawędrowała dopiero dekadę temu. Mimo tego rozwija się prężnie – działa przede wszystkim w Poznaniu, Warszawie i Gdańsku, zdobywając serca wielu młodych ludzi. Od września tego roku otwarty zostanie również oddział w Lusowie. Young Life jest organizacją non profit, która zrzesza około 70 000 wolontariuszy na całym świecie. 

Z wysokiego „C”

Joanna i Dominik Fąferkowie to młode małżeństwo, które koordynuje działania organizacji w Polsce. Chociaż, jak mówią, z początku byli do niej dość sceptycznie nastawieni, to obecnie Young Life stał się ich życiową misją. – Priorytetami organizacji jest tak zwane „5 C” Young Life’u – pięć obszarów, które chcemy rozwijać wszędzie tam, gdzie działamy. Pierwszym „C” jest contact work [nawiązanie kontaktu – przyp. red.], czyli wszystkie sposoby wychodzenia do środowisk, w których są młodzi, granie z nimi w piłkę lub inne formy spędzania czasu. Chodzi o to, żeby wkroczyć w ich świat, stać się ich przyjacielem i dopiero wtedy być może opowiedzieć im trochę o tym, co się u nas dzieje – wyjaśniają Dominik i Joanna. Jak mówią koordynatorzy, na tym pierwszym etapie chodzi bardziej o zawiązanie relacji niż o ewangelizację. Dominik porównał contact work do sytuacji, kiedy Jezus pyta Zacheusza o to, czy może się zatrzymać w Jego domu – i tyle. Jezus nie mówi wtedy „pójdź za mną” albo „zmień swoje życie”. On chce nawiązać kontakt i wychodzi z inicjatywą. 

fot. YL

Klub, czyli „chaos kontrolowany”

– Drugim „C” jest club [klub – przyp. red.], czyli spotkanie, na które każdy może przyjść, gdzie poza rozrywką jest już jakiś element głoszenia. Lubimy mówić, że club to taki kontrolowany chaos. Jest to godzina maksymalnej integracji, kiedy dzieje się dużo: szalone gry, piosenki karaoke, taniec, zespół na żywo, śmieszne scenki teatralne – wymienia Joanna. – Od największej energii i pełnej petardy przechodzimy do coraz spokojniejszych rzeczy i kończymy konferencją dla uczestników, podczas której mogą oni dowiedzieć się czegoś o Jezusie – mówi Joanna. – Konferencja trwa maksymalnie 15 minut, bo wychodzimy z założenia, że nastolatek dłużej nie będzie chciał słuchać – dodaje Dominik. – Jeżeli ktoś przychodzi na club po raz pierwszy, to do pewnego momentu może się w ogóle nie zorientować, dokąd to wszystko zmierza. Dopiero na konferencji, najczęściej w połowie, taka osoba orientuje się: „Chwila, oni coś mówią o Panu Bogu”. Ja się śmieję, że dzieciaki trzeba trochę podejść. Gdyby przyjść i powiedzieć: „Słuchaj, opowiem Ci o Jezusie”, to raczej trudno będzie ich zainteresować – tłumaczy Joanna. Spotkania w ramach clubu odbywają się raz w miesiącu lub nawet raz w tygodniu, w zależności od zainteresowania. Są autorską formą utworzoną przez Jima Rayburne’a – amerykańskiego pastora, który założył Young Life. Patrząc na środowisko szkolne przez pryzmat parafii, Jim dostrzegł potrzebę wykreowania przestrzeni dla młodych ludzi, którą zaaranżował jako club

fot. YL

Kolejny krok

Ale co dalej? Chociaż club jest bardzo ważnym elementem w bieżącym funkcjonowaniu Young Life’u, zaintrygowani uczestnicy mogą zdecydować się na kolejny krok, którym jest summer camp – czyli letni obóz, który ma być dla nich przedsionkiem nieba. – Trzecim „C” jest camp, czyli obóz. Tam uczestnicy mają przeżyć coś o wiele większego. Są przeprowadzani przez historię Chrystusa, mogą też ją bardziej zrozumieć. Obóz trwa jedynie 5 lub 6 dni – co często dziwi. Ludzie pytają nas, dlaczego tak krótko, ale jest to niesamowicie intensywny czas (zwłaszcza dla liderów i wolontariuszy) i nie dalibyśmy rady dać z siebie więcej – mówi Asia. – Można nas skrobać z podłogi, kiedy wracamy – śmieje się małżeństwo. – Każdy uczestnik przyjeżdża na obóz z jakimiś oczekiwaniami, a my staramy się przebić te oczekiwania co najmniej dwa razy! Na obozie nie ma takiej stereotypowej kadry, która siedzi przy stoliku i zarządza, ale są wolontariusze i liderzy, którzy z uczestnikami spędzają prawie 24h na dobę, są razem z nimi – mówią Joanna i Dominik.

fot. YL

Niebo na ziemi

– Obóz to jest najlepszy tydzień w roku, a nawet najlepszy tydzień twojego życia. Chcemy, żeby był on namiastką nieba. Chodzi o to, żeby zaopiekować się młodymi pod każdym względem. Do tego stopnia, że nie muszą sprzątać po posiłku, tylko ktoś za nich sprząta, jedzenie też jest serwowane dla nich przez wolontariuszy. Niektórzy mówią, że jest to niewychowawcze. Na dłuższą metę – jasne, że tak, ale to ma być takie jedno doświadczenie. Obóz jest wymyślony tak, żeby pojechać na niego raz lub dwa razy w życiu. Na obozie uczestnicy mogą podjąć decyzję, żeby pójść dalej za Chrystusem, a wtedy my pokazujemy im różne drogi, którymi mogą pójść. O obozie moglibyśmy napisać osobny artykuł, ale póki co musimy poprzestać na tym – śmieje się Dominik. Formuła obozu summer camp jest niezmienna – każdy dzień jest zaplanowany, praktycznie każda godzina jest zaplanowana. Jest czas na ognisko, grę nocną, ale również na głoszenie słowa. Każdego wieczora uczestnicy obozu mogą usłyszeć jeden z punktów kerygmatu. Young Life organizuje dwa takie obozy wakacyjne – jeden skierowany do uczniów szkół podstawowych z klas 6-8, a drugi dla licealistów. 

fot. YL

Liderzy

Na obozie uczestnikami opiekują się liderzy, kim są? Czy każdy może zostać liderem? Kalka z języka angielskiego (leader) w przypadku Young Life’u ma jednak trochę inne znaczenie. Jak wyjaśnili mi Dominik i Joanna, chodzi bardziej o takiego towarzysza, przewodnika. Lider jest najczęściej niewiele starszy od uczestnika, zwykle dzielą ich ok. 3 lub 4 lata, dzięki czemu dystans między nim a podopiecznym bardzo się zmniejsza. Lider nie odpowiada za formację podopiecznego, ale jego głównym i bardzo odpowiedzialnym zadaniem jest słuchanie i rozmawianie z młodszym kolegą, bycie dla niego wsparciem. Wokół lidera zawiązuje się grupka ok. 5-7 osób, która później spotyka się również we własnym zakresie. Jest ona czwartym „C” Young Life’u – campaigners – czyli właśnie spotkania w grupkach, które składają się albo z samych chłopaków, albo z samych dziewczyn. Lider podczas takiego spotkania może pogadać  z podopiecznym jak kumpel z kumplem, podzielić się jakąś pasją, ale ma na celu również wprowadzić młodszego w czytanie Biblii. Bycie liderem wymaga również pragnienia i postawy życia chrześcijańskiego. To bardzo odpowiedzialna misja. O doświadczenie bycia liderem zapytałem Martynę, która w organizacji Young Life działa od lat.

– Bycie liderem i zaangażowanie w działalność Young Life jest dla mnie niesamowitą przygodą, dzięki której nie tylko mogę służyć Bogu i drugiemu człowiekowi, ale także nieustannie rozwijać siebie. Towarzyszenie młodym ludziom w ich sukcesach i trudnościach, a także w ścieżce wiary jest zadaniem wymagającym wiele siły i determinacji. Jednak widok choćby jednego ucznia, który odnalazł swoją drogę do Boga jest ogromną radością. Jestem nieustannie wdzięczna za to, że to we mnie kiedyś zainwestowano i pokazano mi drogę do Boga, a teraz to ja mogę inwestować w młodych ludzi – mówi Martyna. 

A co z rodzicami?

Jak deklarują Asia i Dominik, Young Life ma miejsce dla każdego, niezależnie od wieku. Organizację tworzą uczestnicy, wolontariusze, koordynatorzy, liderzy, mentorzy – pełniący funkcję podobną do funkcji lidera, ale z większym doświadczeniem. Także rodzice nastolatków mają w niej swój głos. – Ostatnie „C” tworzy committee, czyli komitet rodzicielski. Zaangażowanie rodziców w Young Life jest również bardzo istotne. Służą oni swoją wiedzą, doświadczeniem, spojrzeniem rodzica, ale także kontaktami – co jest potrzebne w organizacji non profit, żeby np. pozyskiwać sponsorów. Rodzice również modlą się za nasze działania – podkreślają Joanna i Dominik.

fot. YL

Ekumeniczny fenomen

Otwartość organizacji przejawia się nie tylko w tym, że każdy może w jakiś sposób ją tworzyć. Young Life jest fundacją, która działa w Stanach Zjednoczonych głównie przy Kościele protestanckim (ale także przy Kościele katolickim), w Polsce przy Kościele katolickim, a są również kraje na świecie, np. Rumunia, gdzie organizacja powstaje przy Kościele prawosławnym! Young Life w Polsce zainicjowała Czeszka, która dzięki protestanckiej liderce odkryła wiarę katolicką. Jak to możliwe? Kluczem jest fakt, że organizacja nie skupia się na formacji, tylko na budowaniu mostu między człowiekiem a Kościołem. Statuty fundacji oparte są o prawdę o Jezusie Chrystusie i głoszenie Dobrej Nowiny. Skupiają się na tym, co jest wspólne dla chrześcijaństwa. Jeśli podopieczny jest np. katolikiem, wciąż ma dużą wolność w tym, jak chce przeżywać swoją wiarę. Rolą lidera jest wtedy pokazać młodszemu przyjacielowi, że jest całe spektrum przestrzeni w Kościele katolickim, w których może pogłębiać i rozwijać swoją wiarę. 

>>> Franciszek: Duch Święty jest sprawcą ekumenizmu

Nie zawsze z górki 

Każde dobre dzieło musi również zmagać się z pewnymi trudnościami i także Young Life nie jest od nich wolny. Fundacji w Polsce zarzucano, że jest sektą i odciąga młodych ludzi od duszpasterstwa. W tym kontekście ważnym momentem w życiu organizacji było nawiązanie współpracy najpierw z bp Damianem Brylem – który pierwszy dostrzegł potencjał fundacji – a następnie uzyskanie błogosławieństwa abp Stanisława Gądeckiego. – Obecnie współpraca z Kościołem układa się znakomicie! Oby zawsze tak było – podsumowuje Dominik.

Na peryferie 

Fundacja działa niestrudzenie i wciąż jest otwarta na nowych członków. Pozostaje unikatem na tle innych organizacji czy wspólnot religijnych, zwłaszcza w kwestii tego subtelnego głoszenia Dobrej Nowiny, które zaintrygowało mnie chyba najbardziej. Dominik i Joanna przyznają, że coraz częściej zdarzają się sytuacje, kiedy młodzi poprzez Young Life słyszą o Bogu po raz pierwszy. W takiej sytuacji chyba rzeczywiście taka metoda małych kroków w ewangelizacji jest tym, co może przynieść najlepsze efekty. Dobrze współgra ona z jedną z przewodnich myśli Young Life’u – żeby wyjść po młodych, niezależnie od tego, jak daleko by nie byli. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze