fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Uczennice tego, który był dobry jak chleb. U krakowskich albertynek [REPORTAŻ]

Woronicza 10 to ważny punkt na mapie Krakowa. Rozpoznają go młodzi, którzy przybywają tam na wolontariat, słyszy się o tym miejscu wiele dobrego, o czym zaświadczyć mogą również osoby biedne. Tam siostry albertynki kontynuują dzieło św. Brata Alberta, ewangeliczne wezwanie do miłosierdzia i troski o najmniejszych.

Jałmużnicza posługa albertynek (sióstr ze Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim) nie jest jedynie formą doraźnej pomocy materialnej, ale przede wszystkim wyrazem głębokiego zrozumienia ludzkiej godności. Codziennie pracują one w przytuliskach dla bezdomnych, kuchniach dla ubogich, w domach opieki dla starszych, samotnych oraz hospicjach, w domach pomocy społecznej dla dorosłych i dzieci, domach samotnej matki a także w świetlicach dla dzieci z rodzin będących w trudnej sytuacji. Wszędzie tam niosą wsparcie tym, których życie postawiło na marginesie społeczeństwa.

>>> Albertynki z Ostrowa Wielkopolskiego: bezdomni chcą rozmawiać o Bogu, ale nie mają odwagi [REPORTAŻ]

– „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” – uczy Jezus. W każdym staramy się jako siostry albertynki dostrzegać Jezusa skrzywdzonego, sponiewieranego – tłumaczy siostra Scholastyka, albertynka. – Trochę jak święta Weronika – chcemy dostrzec Jego twarz w tych, którzy tutaj przychodzą – dodaje.

„Oto człowiek”

Historia sióstr albertynek nierozerwalnie łączy się z postacią św. Brat Alberta, czyli Adama Chmielowskiego. Poświęcił on życie na rzecz najuboższych, a w 1891 r. założył żeńskie zgromadzenie zakonne, które miało kontynuować jego misję. W pierwszych latach działalności albertynki podjęły opiekę nad ogrzewalnią dla kobiet w Krakowie, prowadząc dom noclegowy dla kobiet w kryzysie bezdomności, wśród których było wiele zawodowych żebraczek, złodziejek i alkoholiczek. Z upływem lat działalność sióstr mocno się poszerzyła, m. in. o opiekę nad osobami zakaźnie chorymi, również dzieci.

Relikwie Bernardyny Marii Jabłońskiej, współzałożycielka i pierwsza przełożona generalna Zgromadzenia, fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Kraków stał się kolebką zgromadzenia – to tutaj powstały pierwsze domy zakonne i przytuliska, w 1902 r. siostry zaczęły działać w Zakopanem, a do roku 1916 utworzone zostały przytuliska w Krakowie, Lwowie, Sokalu, Jarosławiu, Przemyślu, Stanisławowie i Kielcach. Szczególnie o także kościół Ecce Homo, w którym znajduje się trumienka z doczesnymi szczątkami św. Brata Alberta. W XX w. albertynki rozwinęły działalność na inne miasta, jednak szczególnie wyróżnia się sanktuarium Ecce Homo św. Brata Alberta w Krakowie.

Ecce Homo, czyli „Oto człowiek”, to ważne dzieło św. Brata Alberta, który zawodowo był malarzem. – Jesteśmy związane z tym obrazem, który namalował, który mu towarzyszył – Ecce Homo. Właśnie Jezus stojący przed piłatem. Człowiek – Bóg, który jest wcielony. I w tym wcieleniu doświadczył ubóstwa. Doświadczył też przemocy i dużego ciężaru. Ludzkiej złości, ludzkiej niewdzięczności – i to nas kierunkuje ku ubogim. Jezus też się utożsamił z najmniejszymi – opowiada albertynka, siostra Scholastyka.

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Przytuliska – domy dla kobiet, które domów nie mają

Św. Brat Albert mówił, że „trzeba być dobrym jak chleb, który dla wszystkich leży na stole”. To zdanie stało się dewizą albertynek i fundamentem ich duchowości. Jednym z dzieł sióstr albertynek w Krakowie są prowadzone przez nie przytuliska dla kobiet. Na Woronicza są również tzw. mieszkania treningowe, które zamieszkują matki z dziećmi. Funkcjonuje też Jadłodajnia, w której osoby ubogie otrzymać mogą ciepłe posiłki. W ośrodkach prowadzonych przez siostry kryzysie bezdomności mogą znaleźć schronienie – w przytuliskach, a w mieszkaniach treningowych wsparcie w powrocie do samodzielnego życia.

Przestrzeń prowadzona przez siostry mogą pomóc w odbudowaniu poczucie własnej wartości i znalezieniu siły do rozpoczęcia nowego rozdziału. Albertynki podkreślają, że istotą ich posługi jest nie tylko karmienie głodnych, ale przede wszystkim przywracanie nadziei tym, którzy ją utracili.

>>> Przytulisko św. Brata Alberta w Opalenicy – tu można spotkać Boga i drugiego człowieka [REPORTAŻ]

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Głodnych nakarmić, spragnionych napoić

Siostry prowadzą kuchnie dla ubogich, w których każdego dnia wydają setki posiłków potrzebującym – w Fundacji Po Pierwsze Człowiek mają jadłodajnię. Od wczesnych godzin porannych przygotowywane są posiłki dla osób w kryzysie  bezdomności, dla samotnych seniorów oraz dla osób, które z różnych powodów nie są w stanie zapewnić sobie podstawowego wyżywienia.

– Czasem jest tak, że ktoś może mieć dom, ale ten dom jest tak bardzo pusty, że zachodzi duża potrzeba, żeby po prostu być wśród ludzi. Przychodzą tutaj i tacy, którzy mają dom, ale są w nim bardzo samotni – tłumaczy siostra albertynka. – Bycie pośród innych daje im może namiastkę rodziny, wspólnoty. To mogłoby się wydawać takie „pierwotne”;  jesteśmy istotami stadnymi, więc potrzeba, żeby byli inni, którzy dają ciepło – fizyczne, ale i psychiczne, duchowe.

Dla wielu ich podopiecznych codzienna porcja chleba staje się nie tylko ratunkiem od głodu, ale także symbolem Bożej Opatrzności. To właśnie w tej prostocie – kawałku chleba, kubku ciepłej herbaty – ukazuje się prawdziwa jałmużnicza miłość, która nie pyta o przeszłość, ale otacza troską każdego człowieka.

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Iść wspólnym tempem

Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim rozdają m.in. odzież, środki higieniczne, osobom, które ich potrzebują. Szczególną formą posługi jest rozmowa i duchowe wsparcie. Siostry codziennie spotykają się z osobami doświadczającymi samotności, depresji czy traumy i poprzez swoje towarzyszenie starają się dać im poczucie, że nie są pozostawieni sami sobie.

– Czasem jest to kwestia przywracania praw rodzicielskich, bo różne są tutaj historie. Czasem uczenia się, jak to jest być z dzieckiem, kiedy się nie doświadczyło bycia dzieckiem w swoim życiu, bo już od najmłodszych lat trzeba było być dorosłym. Dzieją się tu różne cuda. Czasem też się dzieją różne tragedie, bo ktoś jeszcze nie jest w stanie się usamodzielnić, jeszcze się dużo rzeczy w nim odzywa. Staramy się po prostu towarzyszyć, być koło nich, iść ich tempem – opowiada s. Scholastyka.

Relikwie św. Brata Alberta, fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Współczesne społeczeństwo często stara się izolować od problemów licznych uzależnień, depresji i samotności. Albertynki są tam, gdzie nikt nie chce patrzeć, niosąc światło miłosierdzia tam, gdzie wydaje się, że go zabrakło. Ich działalność jest nie tylko pomocą materialną, ale przede wszystkim przypomnieniem, że Ewangelia nie jest teorią, lecz codziennym czynem miłości wobec drugiego człowieka. Posługa albertynek to świadectwo, że jałmużna nie jest jedynie obowiązkiem, ale powołaniem do dostrzegania Chrystusa w ubogich i cierpiących.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze