Ukraina: ludzie są wytrwali, ale cały czas potrzeba pomocy
„Póki wojna trwa nie zapominajmy, że każda cegiełka, każda pomoc na cel owych poszkodowanych ludzi jest bezcenna” – podkreśla o. Luca Bovio IMC, odnosząc się do sytuacji na Ukrainie. Mieszkający w Polsce włoski ksiądz często jeździ ze wsparciem humanitarnym do naszych wschodnich sąsiadów. Dziękuje więc za wszelką ofiarność na rzecz cierpiącej z powodu rosyjskiej agresji ludności, ale prosi też, aby w miarę możliwości nie przestawać dzielić się swoimi dobrami, bo „sytuacja tego nadal wymaga”.
Misjonarz Matki Bożej Pocieszenia niedawno odbył kolejną podróż na Ukrainę, przez 7 dni przemierzając 400-500 km wraz z ks. Leszkiem Kryżą TChr z Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski. O. Bovio wskazuje w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, jak już po prawie 1,5 roku wojny miejscowa ludność wciąż trwa w nadziei, pomimo niezwykle trudnych warunków na ziemiach odwiedzanych przez zakonnika.
„Wspieramy głównie linię frontu, gdzie ludzie jeszcze mieszkają, ale warunki są bardzo, bardzo niebezpieczne. Tam nie ma handlu, nie ma pracy, żyją w takiej sytuacji, że potrzebują wszystkiego. Mam taki obraz, blisko Zaporoża, kiedy byłem przy froncie, iż z jednej strony spadały rakiety, można to słyszeć i widzieć, ale 2-3 kilometry od tego miejsca rolnik [jechał] traktorem, przygotowując po prostu swoje tereny, bo nadeszła na to pora. Ludzie są bardzo zdeterminowani, żeby po prostu przetrwać w owej sytuacji, nie poddać się w ogóle” – mówi o. Bovio.
>>> Mimo deklaracji władz, kościół św. Mikołaja w Kijowie nie został dotąd przekazany wiernym
Jest on pełen podziwu, „patrząc na wytrwałość tych ludzi, ich cierpliwość, cierpienia…”. „Bo nie przychodzi to łatwo, naprawdę, codziennie słyszeć syreny, alarmy, chować się do schronu – z nadzieją, że wszystko będzie dobrze – i znowu potem rozpocząć kolejny dzień: pracę, obowiązki i tak dalej. Więc niestety nie ma zmian, ale widzę taką mocną determinację we wszystkich ludziach, że nie chcą się temu poddać i są gotowi do końca [działać], żeby to wszystko się skończyło, ale tak sprawiedliwie” – podkreśla zakonnik.
Wskazuje, że Ukraińcy wciąż potrzebują wsparcia, bowiem zniszczenia spowodowane rosyjską agresją są olbrzymie. „Kobieta mieszkająca w okolicy Czernihowa, na północ od tego miasta, w wiosce, która była i nadal jest zniszczona w 90 proc., żyje w kontenerach dostarczonych przez rząd polski. Są flagi, są znaki pokazujące, że ta pomoc humanitarna pochodzi z Polski. Ale to, co było ciekawe: zaprowadziła nas obok, do miejsca, gdzie stał jej dom, i tłumaczyła, iż całe życie oszczędzała pieniądze z pracy, by zbudować drugie piętro tego domu. A dzisiaj nie ma w ogóle ani drugiego, ani pierwszego piętra], nie ma domu, są same ruiny. Ona jest po prostu teraz bez przyszłości, bez nadziei, bo nie ma ani pieniędzy, ani domu” – opowiada o. Bovio.
Tłumaczy, że ta historia go uderzyła, „bo nie tylko ta pani, ale dużo ludzi znajduje się w takich sytuacjach”. „Trwają, nie poddają się, ale nie ma wizji przyszłości, dopóki coś się nie zmieni dzięki pomocy ze strony kogoś, kto da im przyszłość. Myślę, że to [ważne] także dla nas: warto rozeznawać, w jaki sposób możemy dawać przyszłość tym ludziom, tak mocno dotkniętym wojną” – zauważa włoski zakonnik.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |