Fot. EPA/SERGEY KOZLOV Dostawca: PAP/EPA.

Ukraina: trzeba dużo wysiłków, by pomóc osieroconym przez wojnę

„Często trzeba mówić im «nie», ponieważ mają mylne wyobrażenia o tym, jak należy żyć… To niełatwe, z Bogiem wszystko jest możliwe” – mówi Vasil Pesarchuk o pochodzących z rejonów ogarniętych walkami podopiecznych sierocińca we Lwowie. Rosyjska napaść na Ukrainę niestety prowadzi do utraty rodziców przez wiele dzieci. Często potrzebują one kompleksowej pomocy z powodu przebytych traum.

Placówka, którą opiekuje się mężczyzna liczy 70 podopiecznych. Część pochodzi z miejscowej ludności, ale nie tylko. Trudny czas otwartego konfliktu zbrojnego w ich ojczyźnie odbija się na wszystkich, choć najcięższe walki prowadzone są daleko od Lwowa.

„To trudny czas, ponieważ wojna osieraca wielu. Więc teraz mamy dużo dzieci, zwłaszcza ze wschodu, które przyjeżdżają, widziały wojnę, wiedzą, co to jest wojna, bardzo boją się wojny, potrzebują dużo pracować z psychologiem – wskazał rozgłośni papieskiej Vasil Pesarchuk.

>>> Lwów: biskup-nominat Piotr Wawrzynek wiekokrotnie pomagał ofiarom wojny w Ukrainie

Dodał, że sierot będzie wiele, bo umiera bardzo wielu ludzi w wieku od 25. do 45. lat, w związku z czym dzieci zostają bez rodziców i kończą w sierocińcu. Traumy, o jakich opowiadają, zmuszają zaś dorosłych do myślenia. „Np. 13-letnie dziecko, które niosło na swoich barkach babcię pozbawioną nogi, ponieważ bomba praktycznie wybuchła w ich domu i trzeba było tę bliską osobę wynieść, a jeszcze martwiąc się, czy ona wyzdrowieje, czy nie, umrze, czy nie umrze…” – relacjonuje Pesarchuk.

– Przede wszystkim trzeba dla nich być matkami oraz ojcami. Tego teraz chcą. Nie myślą o przyszłości, ale zważają na to, czy czują się u siebie i czy czują się kochani“ – powiedział Radiu Watykańskiemu Vasil Pesarchuk.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze