Ukraińcy rok po wybuchu wojny: ten dzień pamiętam jakby to było wczoraj. Nigdy tego nie zapomnę
Tuż po wybuchu wojny poprosiłem cztery osoby – Ukraińców i Białorusina – którzy mieszkają w Polsce o to, by powiedzieli jak przeżywają pierwszy dzień wojny. Choć agresja Rosji na ich kraj była spodziewana, to mimo wszystko ten pierwszy dzień wojny był dla nich przeżyciem traumatycznym, wielkim szokiem.
Z trwogą śledzili pierwsze doniesienia z ogarniętej wojną Ukrainy, martwili się o bliskich, którzy tam zostali. Co o wojnie myślą dziś, rok po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę? Wracam do nich dokładnie po 12 miesiącach i dziękuję, że zechcieli podzielić się swoimi uczuciami, emocjami, przemyśleniami.
>>> Olenka z Ukrainy: gdyby nie malutka córka, sama poszłabym walczyć
Ten dzień, rok temu
Vladyslav Zinichenko
Dokładnie pamiętam pierwszy dzień wojny. Tej nocy w ogóle nie spałem. Gdy wszystko się zaczęło, zadzwoniłem do rodziców i powiedziałem: „Mamo, tato, zaczyna się wojna”. Nie wiedziałem co robić. Dzwoniłem do przyjaciół do Kijowa, często nie mogłem się do nich dodzwonić. Nie wiedziałem co się dzieje. Sprawdzałem newsy, próbowałem się czegoś dowiedzieć, chciałem wiedzieć gdzie są wybuchy, w których dzielnicach Kijowa są eksplozje. W takiej sytuacji człowiek nie wie, co robić. Dzwoniłem, pisałem, rozmawiałem. Tu, w Polsce zadzwoniło do mnie wielu przyjaciół z różnych krajów, proponowali pomoc. Jestem za to bardzo wdzięczny.
Pamiętam jak zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka. W tym czasie jej dziadek mieszkał blisko granicy z Rosją, w Lisiczańsku. Ona długo płakała. Nie wiedziałem co powiedzieć, chciałem ją uspokoić, ale nie wiedziałem jak. W takich sytuacjach brakuje słów. Teraz jej dziadek jest bezpieczny. A ja pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
Olenka Kijowska
Ten dzień pamiętam jakby to było wczoraj. Myślę, że nigdy tego nie zapomnę. O godzinie 4:00 nad ranem obudziłam się, by nakarmić miesięczną córeczkę. Na Facebooku od znajomych dowiedziałam się o wybuchach w Kijowie. Nie wiedziałam, co mam robić, jak mogę być przydatna swojemu kraju. Rozwiązanie przyszło chwilę później. Pomagam, zarówno tu na miejscu kobietom z dziećmi, uciekającym przed wojną (przede wszystkim w kontaktach z urzędami), wysyłałam też pomoc do Ukrainy, np. kamizelki kuloodporne.
>>> Szef papieskiej dyplomacji: sprawiedliwy pokój to wycofanie Rosjan z Ukrainy
Artiom Tkaczuk
Jestem Białorusinem. Formalnie więc to nie była „moja wojna”, ale od początku tego dramatu chcę by Ukraina była wolna. Bo wolna, niepodległa Ukraina to lepsza przyszłość dla Białorusi. Tamten dzień zmienił wszystko. Nie wiemy tylko dokąd to wszystko zmierza.
Jak jest po roku?
Vladyslav Zinichenko
Sytuacja bardzo się zmieniła. Pamiętam, że na początku wojny tylko kilka krajów wierzyło w to, że Ukraina może się obronić. To była Polska i kraje bałtyckie. Wiele krajów miało stanowisko, że trzeba rozmawiać z Rosją, że Ukraina nie da rady się obroni. Dużo od tego czasu się zmieniło. Dziś wszyscy wiedzą, że Ukraina jest w stanie się obronić. Ze stanowiska „Ukraina upadnie w trzy dni”, przeszliśmy do pytania: „Jaki będzie powojenny porządek”? Ostatnio rozmawiano o tym w czasie Konferencji Monachijskiej.
Każdy dzień przynosi emocje. Gdy moi rodzice idą do pracy, ja martwię się o tym, żeby wrócili bezpiecznie do domu. Chociaż główne walki toczą się na wschodzie kraju, to atak rakietowy może być wszędzie. Gdy dzwonię i nie ma sygnału… wtedy się martwię. Takie są realia naszego życia. Wielu ludzi odczuwa też skutki długotrwałego stresu, są ataki paniki i depresje. Boli mnie serce, że niewiele mogę zrobić.
>>> „Pokój będzie ostatnim słowem historii” – Polska trwa na modlitwie w intencji pokoju w Ukrainie
Teraz strach zmienił się w gniew. Pamiętam sytuację z sylwestra. Wszyscy przygotowywali się do świętowania. W pewnym momencie dostałem wiadomość, że rakieta spadła 300 metrów od mojego domu w Kijowie. Wszyscy jednak postanowili się świętować, żeby nie dawać Putinowi żadnego powodu dla satysfakcji. Wtedy nie było już w nas strachu, ale gniew. Teraz już cale społeczeństwo odczuwa gniew, nie strach. Gniew wobec rosyjskich żołnierzy, wobec Putina i Rosji. Za to, że robią tyle zła. Za to, że tracimy naszych najlepszych ludzi. Oni chcą zniszczyć Ukrainę, ukraińskie państwo. Jednak w Ukrainie wszyscy są gotowi walczyć tyle, ile będzie potrzeba.
Olenka Kijowska
Ten rok dużo pokazał, pokazał kto jest największym przyjacielem. Pokazał też twarze Ukraińców, którzy wolą żyć bez windy, bez prądu i wody, ale i bez Putina. Jestem dumna ze swoich rodaków, tych ukraińskich, że tak się jednoczą i walczą każdy na swoim ma miejscu, jak i tych polskich (Polaków też już uważam za rodaków), że tak pomagają i walczą razem z Ukraińcami! Czasem nawet potrafię popłakać się z tej dumy. Mam nadzieję, że już nigdy nic nie potrafi zepsuć tej przyjaźni.
Brata dalej nie widziałam. W sprawach służbowych wyjeżdżał z Ukrainy, ale niestety nie miał czasu na prywatne sprawy. Miesiąc po rozpoczęciu wojny zrezygnował z obrony terytorialnej i obecnie pełni służbę w Siłach Zbrojnych Ukrainy.
Artiom Tkaczuk
Niedawno… w Zakopanem Ukrainka nie wpuściła mnie na parking, powiedziała że nie obsługują Rosjan i Białorusinów. Takie są też skutki tej wojny.
Sytuacja na Białorusi się tylko pogarsza… i nie widać tego końca. Coraz więcej ludzi trafia do więzień, Białoruś coraz bardziej oddala się od Europy. Wielu stara się uciec do Europy, szczególnie wtedy gdy czują zagrożenie. Ta sytuacja to już dyktatura… Mogę więc powiedzieć, że sytuacja na Białorusi, po roku wojny w Ukrainie, jest o wiele gorsza.
Jest więcej politycznych więźniów. Andrzej Poczobut jest symbolem tych prześladowań, ale tych ludzi – często nieznanych – jest o wiele więcej. Ci, którzy próbowali organizować strajki po sfałszowanych wyborów prezydenckich w 2020 roku dostali 14, 16 lat więzienia. Rok temu liczba więźniów politycznych określana była na 1100, teraz jest ich już nawet 1500.
Kiedy wojna się skończy?
Vladyslav Zinichenko
Wierzymy w zwycięstwo, ono przyjdzie! Nie wiemy tylko kiedy. Nie wiemy, kiedy to się skończy. Staramy się wierzyć, że to się może skończyć w tym roku, bo przecież nikt nie chce wojny, która trwa kilka, kilkanaście lat. Walka i wiara. To nam zostało.
Olenka Kijowska
Chciałabym, obudzić się rano i tak samo jak o początku wojny rok temu i przeczytać, że już jest koniec. Że zwyciężyliśmy. Chciałabym dowiedzieć się o tym już jutro. Wiem natomiast, że nawet optymistyczne prognozy odraczają ten moment do lata, może jesieni. Dla mnie osobiście wojna powinna się zakończyć rozpadem Rosji. Tak, żeby nikogo już nigdy nie mogła skrzywdzić…
Artiom Tkaczuk
Rozwiązanie naszej sytuacji jest na Ukrainie. Jeśli Ukraińcy wygrają, to i u nas sytuacja może się zmienić. I wierzę, że im się uda! Ukraina nie będzie podbita. Czekamy więc na ich wygraną. W tym czasie się modlimy. Działa już – choć nieformalnie – duszpasterstwo białoruskich katolików w Warszawie. Latem byliśmy na pielgrzymce, która dotarła do granicy polsko-białoruskich.
Ukrainie jest trudno, ale przynajmniej Ukraińcy mają broń w ręku, mają pomoc, mają partnerów. Białorusini tego wszystkiego nie mają, nie mogą więc się bronić. A Białoruś jest w stanie – jak ja to nazywam – wewnętrznej okupacji.
Rok temu rozmawiałem też z Marią Radą, ukraińską dziennikarką. Informacja dla Czytelników – Maria jest bezpieczna, ale ze względów osobistych nie mogła teraz porozmawiać.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |