Usnarz Górny: migranci z koczowiska suszą rzeczy po ulewie
Migranci z koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie granicy na wysokości miejscowości Usnarz Górny (woj. podlaskie) suszą rzeczy po ulewnych deszczach, które padały od piątku do soboty przed południem.
Ulewa zamieniła koczowisko, na którym po stronie białoruskiej przebywają obcokrajowcy w błotnisty plac. Policja i Straż Graniczna rozluźniła kordon, który do tej pory zasłaniał grupę migrantów, dzięki czemu można przez lornetkę zobaczyć rozłożone na namiotach śpiwory. W części, której nie zasłaniają pojazdy polskich służb widać suszące się na kiju części garderoby oraz stojących mężczyzn. Zza zarośli unosi się dym.
>>> Maciej Kluczka: migranci nas podzielili, zanim zdążyli przekroczyć nasze granice [KOMENTARZ]
Naprzeciwko koczowiska cudzoziemców, w odległości kilkuset metrów znajduje się obozowisko utworzone przez wolontariuszy Fundacji Ocalenie. W sobotę przyjechał ambulans z rejestracją z woj. śląskiego. Ratownicy próbowali przyjść z pomocą medyczną koczujący cudzoziemcom, lecz nie zostali wpuszczeni przez polskie służby w pobliże granicy. Karetka zakopała się w błocie. Z pomocą przyszedł jeden z mieszkańców Usnarza. Przyjechał traktorem i wyciągnął ambulans.
Od kilkunastu dni po białoruskiej stronie granicy koczuje grupa migrantów. Przejście do Polski uniemożliwiają im SG policja i wojsko.
Według informacji Straży Ggranicznej, w obozowisku jest 24 lub nieco więcej osób; fundacja Ocalenie, której pracownicy i wolontariusze są w Usnarzu Górnym, czyli po polskiej stronie i komunikują się z imigrantami za pomocą megafonów, otrzymuje od nich informacje, że w obozie są 32 osoby.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |