W. Brytania: media ostrożnie komentują sprawę Alfiego Evansa
Brytyjskie media ostrożnie komentują w środę sprawę Alfiego Evansa, zwracając uwagę na jednomyślność lekarzy w sprawie nieodwracalnych zmian w mózgu chłopczyka. Skrytykowano doradców rodziców dziecka, nazwanych przez sędziego „fanatycznymi”.
Niespełna dwuletni Alfie przebywa w szpitalu dziecięcym Alder Hey w Liverpoolu od grudnia 2016 roku. Cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną, która – jak ocenili lekarze – doprowadziła do nieodwracalnych i „katastrofalnych” zmian w mózgu, które wykluczają nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.
We wtorek wieczorem sąd rodzinny w Manchesterze odrzucił wniosek rodziców dziecka o przewiezienie go do watykańskiego szpitala Bambino Gesu w Rzymie. Wcześniej włoskie MSZ zdecydowało o pilnym nadaniu mu włoskiego obywatelstwa i zapewniło o gotowości przewiezienia go do kraju w dowolnym momencie. Starania o uratowanie dziecka znana placówka pediatryczna podjęła na polecenie papieża Franciszka, który w ubiegłą środę przyjął na audiencji ojca Alfiego.
Dziennik „The Times” skupił się na krytyce ze strony sądu pod adresem nieformalnych doradców rodziców Alfiego z organizacji Christian Legal Centre (Chrześcijańskie Centrum Prawne, CLC); sędzia określił jednego z nich – rosyjskiego studenta prawa Pawła Stroiłowa – jako „fanatycznego, oderwanego od rzeczywistości młodego człowieka” i ocenił, że jego słowa „wyrządzają znacznie więcej szkody niż dobra”.
W komentarzu „Timesa” zwrócono uwagę, że CLC jest odłamem „fundamentalistycznej grupy chrześcijańskich aktywistów” Christian Concern, która domaga się całkowitego zakazu aborcji i uznaje relacje homoseksualne za grzech.
W komentarzu redakcyjnym „The Times” ocenił, że „przygnębiająca sprawa Alfiego Evansa została wykorzystana przez grupy bardziej zdeterminowane do wypromowania agendy prolife niż wspierania rodziny w dramatycznej sytuacji”.
„Gdyby lekarze mieli jakiekolwiek nadzieje związane z jego przeniesieniem do szpitala Bambino Gesu w Rzymie, to zgodnie ze swoimi prawami już by się tam znalazł. Tak jednak się nie stało i nie pojawiła się żadna poważna opinia medyczna, która kwestionowałaby tę decyzję” – przypomniano.
„Społeczeństwo żyjące zgodnie z rządami prawa musi rozwiązywać te rzadkie, ale przygnębiające sytuacje przez wysłuchanie lekarzy i sądów, ostatecznie akceptując ich decyzje. Ten proces nigdy nie osłabi smutku odczuwanego przed najbliższych, ale jeśli inni go wykorzystują, tylko go powiększają” – argumentowano.
Gazeta skrytykowała doradców rodziców Alfiego za „wywołanie fałszywej nadziei” oraz tworzenie wrażenia, że lekarze są przeciwni interesom ich syna.
„Chrześcijańskie Centrum Prawne podjęło ostatnią próbę uzyskania zgody na przewiezienie Alfiego do Włoch. To niesprawiedliwe wobec niego, jego lekarzy i rodziców. (…) Bardziej po chrześcijańsku byłoby pomóc im w pogodzeniu się z rzeczywistością i miłowaniu syna, jakim jest” – napisał „Times”.
Z kolei tabloid „The Sun” zwrócił uwagę, że na mocy wtorkowej decyzji sądu wciąż możliwe jest przeniesienie chłopca do domu w ramach opieki paliatywnej i zaapelował: „Niech Alfie wróci do domu!”. Gazeta przytoczyła wypowiedź lekarzy, zgodnie z którą dziecko może samodzielnie oddychać nawet do dwóch tygodni po odłączeniu od aparatury podtrzymującej życie.
Konserwatywny „Daily Mail” napisał natomiast o „ostatniej walce Alfiego”, podkreślając, że sędzia odrzucił prośbę rodziców o przewiezienie chłopca do Włoch, ale poprosił o przygotowanie planu opieki paliatywnej w domu, hospicjum lub na zwyczajnym oddziale szpitalnym, a nie oddziale intensywnej terapii.
Tabloid zaznaczył, że sędzia poprosił rodziców o zaakceptowanie trudnej decyzji lekarzy, podkreślając, że „jego pień mózgu jest w stanie jedynie ledwie podtrzymywać oddychanie” i „nie zostało z niego prawie nic”. „To ostatni rozdział w historii tego nadzwyczajnego małego chłopca” – oceniono.
Na środowe popołudnie zaplanowane jest rozprawa apelacyjna w sprawie przyszłości chłopca. Zgodnie z brytyjskim prawem lekarze występują w sprawie jako reprezentanci interesu dziecka, które nie zawsze musi być zbieżne z opinią rodziców.
fot. Facebook/Save Alfie Evans
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |