Fot. Bartłomiej Zborowski/PAP

W galerii handlowej jak w katedrze. Świeckie rytuały i celebracje [MISYJNE DROGI]

Festiwale muzyczne, wydarzenia sportowe na stadionach, wiece polityczne czy zakupy w galerii handlowej – co to wszystko ma wspólnego z liturgią? Dwa różne światy, ale jedno fundamentalne pragnienie.

Jest pewien paradoks we współczesnej kulturze. Z jednej strony sekularyzacja i odchodzenie od religijności i wiary, a z drugiej można zauważyć, że nasze zachowania społeczne, ale też indywidualne, często mają charakter quasi-liturgiczny.

Świeckie rytuały

Według antropologów, chociażby badacza Roberta Bococka, rytuały, po pierwsze, są powtarzalne, a najczęściej odbywają się cyklicznie i przebiegają według określonego schematu. Po drugie, są to działania zbiorowe. A do tego dotyczą one warstwy symbolicznej, to znaczy, że odnoszą się do pewnych wartości, ale te wartości nie są wyrażone wprost. Te kryteria stosowano przede wszystkim do nazywania rytuałów religijnych. Jednak mniej więcej od drugiej połowy XX w. zaczęto coraz częściej mówić także o obrzędach i rytuałach świeckich. Najpierw w odniesieniu do życia politycznego, ale obecnie badacze rytuałami nazywają także wiele innych elementów naszego życia społecznego. Przyjrzymy się im za chwilę.

Mecz piłkarski ma wiele elementów podobnych do celebracji liturgicznej/Fot. TOMS KALNINS/PAP/EPA

Celebrowanie chwili

Warto jeszcze dodać, że podobnie jak w wielu innych obszarach życia, tak też rytuał staje się bardziej sprywatyzowany i spersonalizowany. Jedną z funkcji rytuału było i jest dawanie poczucia bezpieczeństwa – przez przywrócenie porządku, stałości, swojskości. Poranna kawa, ćwiczenia, wieczorny spacer czy niedzielny rosół także mogą mieć taką funkcję. Wiele razy wspominamy przecież o tych czynnościach, jak o czymś, co sprawia, że odpoczywamy, wracamy do równowagi. Czekamy na ten moment – jak na cykliczny punkt odniesienia w naszym życiu.

Polityczne „liturgie”

Jean Maisonneuve, francuski antropolog i filozof, uważa, że każdy człowiek ma potrzebę przeżycia rytuału, a brak celebracji uroczystości religijnych zastępowany jest świeckim rytuałem. Przy czym niekoniecznie jesteśmy świadomi, że w taki sposób wyrażamy pewną ludzką, głęboką potrzebę.

Spójrzmy na politykę, zwłaszcza na czas kampanii wyborczych. Są konwencje wyborcze, wiece, emocjonalne wystąpienia, starannie wyreżyserowane konferencje prasowe. Wszystko jest steatralizowane, jeśli jest aplauz to robią to tysiące ludzi na stojąco, a jeśli mowa o przeciwniku – to używa się zestawu specyficznych słów takich jak zdrada, duma, ojczyzna czy obowiązek. Do tego kampanie wiążą się z oflagowaniem, transparentami, hasłami. W czasie wieców polityków wprowadza młodzieżówka, politycy mają wspólny element ubioru np. butonierkę, jest kwesta na ważne sprawy partii czy pomoc komuś potrzebującemu – co potwierdzają Henri Desroches i Denis de Rougemont.

Festiwale pełne rytuałów

Przestrzenią, w której także obserwujemy zachowania rytualne, są np. plenerowe festiwale muzyczne, ale także wydarzenia typu Pyrkon, które skupiają fanów fantastyki.

Spotykają się na nich ludzie, których łączą te same wartości, chociaż niekoniecznie o nich głośno mówią. Są specjalne stroje, symboliczne atrybuty i odświętna, niecodzienna atmosfera. To zsekularyzowana forma przeżywania tego, co jest sednem rytuału, co jest poszukiwaniem „mistycznego” przeżycia. Uczestnicy zaspokajają potrzebę oderwania się od codzienności, poczucia wspólnoty i atmosfery uniesienia. Dlatego dla wielu najlepsze są koncerty na wielkich stadionach.

Festiwale i koncerty muzyczne pełne są rytuałów, które łączą ich uczestników/Fot. JERZY MUSZYŃSKI/PAP

Czasami organizatorzy lub sami uczestnicy kreują pewne sytuacje, które możemy nazwać rytualnymi. To może być kąpiel w błocie np. na Festiwalu Pol’and’Rock, wspólne skandowanie, tworzenie flag lub transparentów, śpiewanie jeszcze długo po występie zespołu albo przy ognisku.

Sportowe „celebracje”

Najbardziej znane dzisiejsze celebracje związane są z przeżywaniem zawodów sportowych, a zwłaszcza meczów piłki nożnej. W tym samym czasie tysiące osób na stadionie, ale także miliony osób przed ekranami telewizorów czy przed monitorami, uczestniczy w tym samym rytuale, w którym możemy dostrzec wiele podobieństw np. do liturgii eucharystycznej – tę tezę postawił ba- dacz kultury Claude Augé.

Przed meczem kibice przygotowują tzw. oprawę, czyli śpiewy, planują czas odpalania rac, pokazy transparentów czy sektorówek – ogromnych flag wielkości sektora. Jest to bardzo podobne do większych celebracji liturgicznych, do których przygotowuje się śpiew, symbole, dekoracje. Co więcej, przygotowania te mają charakter indywidualny, ale istnieją także specjalne grupy, często cieszące się pewnym respektem, które te rytuały organizują, dbają, by przebiegały w odpowiedni sposób. Podobnie jak robi to służba liturgiczna.

Fot. MARTIN DIVISEK/PAP/EPA

Mecz rozpoczyna się i na murawę „w procesji” wchodzą piłkarze i sędziowie. Niektórzy badacze, chociażby wspomniany Maisonneuve, nazywają ich współczesnymi „celebransami” ubranymi w klubowe lub państwowe „szaty”. Po czym kibice wstają i śpiewają hymn państwa bądź hymn klubu. Podobnie jak w czasie mszy świętej – celebransi i służba liturgiczna wychodzą procesyjnie, w tym czasie wierni stoją i śpiewają pieśń. Kibice mają określony dress code, a w przerwie często zbierana jest „składka” na szczytny cel.

Może warto jeszcze zauważyć, że dla niektórych kibiców stadion piłkarski staje się czymś w rodzaju świątyni. Oglądają jego budowę, wspierają datkami, czyli dokładnie tak samo jak między XV a XIX w. ludzie angażowali się w budowy katedr.

Pielgrzymowanie po galerii handlowej

Częściej jednak do katedry porównywane są galerie handlowe. Niektóre z nich nawet swoją architekturą mogą narzucać skojarzenie z budynkiem sakralnym. Mówi się, że tak jest w przypadku fasady poznańskiego Starego Browaru.

Galeria handlowa jest miejscem, w którym gromadzą się mieszkańcy okolicy, podobnie jak w kościele parafialnym. Ludzie gromadzą się tam regularnie, zwykle w ustalonych dniach i porach, na „sobotnie zakupy”. Dla wielu wizyta w galerii handlowej ma w sobie coś uroczystego, zwłaszcza przed świętami. Te światła, te ozdoby, muzyka, zapachy. Czujemy się tak szczególnie, tak podniośle.

Fot. Bartłomiej Zborowski/PAP

Gdy już wierni, czyli konsumenci, znajdą się w swojej konsumpcyjnej „świątyni”, najczęściej czują się swojsko, odwiedzają „swoje” sklepy, co daje im poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Chodzimy „swoimi” ścieżkami, od sklepu do restauracji i dalej do sklepu, jakby peregrynując od kapliczki do kapliczki, od stacji do stacji, od sanktuarium do sanktuarium.W każdej z tych „kapliczek” czekają celebransi – sprzedawcy w poszczególnych sklepach, kelnerzy, fryzjerzy – którzy mają specjalne stroje, charakterystyczne dla danego miejsca, zachowują się w określony sposób, wypowiadają ustalone formuły w stylu: „Dzień dobry, czy można w czymś pomóc?”.

Życie nie znosi próżni

W sekularyzującej się Europie wiele osób deklaruje odejście od Kościoła i życia religijnego. Ale okazuje się, że życie nie znosi próżni. I człowiek nosi w sobie pewne potrzeby, które próbuje zrealizować, pewien brak, który chce zapełnić. Nawet jeśli robi to w sposób nieuświadomiony. Można powiedzieć, że istnieją różne drogi zaspokajania tej samej potrzeby. Owszem, ale jako chrześcijanie możemy się zastanawiać się nad tym, skąd się ona bierze, dlaczego jest wpisana w ludzką naturę, kto jest „autorem” tej potrzeby w nas. Każda potrzeba, pragnienia, które odczuwamy mówią nam jakąś prawdę o nas samych. O celowości naszego życia, o tym, że nosimy w sobie wpisaną tęsknotę „za czymś więcej”, czymś, co nas przekracza, czymś, do czego możemy dążyć, co nasyci nasze życie.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Tymczasem te współczesne, kulturowe celebracje to tylko kult, ale nie ma tam „czegoś więcej”, nie ma Boga. Może dlatego wciąż pozostajemy nienasyceni. Zbieramy coraz więcej wrażeń, ale one nie zapełniają pustki. Ponieważ zapełnić ją może tylko relacja z Tym, który wpisał w nas tęsknotę, o czym pisał twórca mistyki codzienności Karl Rahner. Tęsknotę za Sobą, za Bogiem. Do tego jesteśmy przeznaczeni. „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” – pisał święty Augustyn w „Wyznaniach”. Kult i celebracje to tylko (i aż) narzędzie. Nie każde jednak narzędzie spełnia swój cel, jeśli jest użyte niezgodnie z przeznaczeniem. Można przecież grabić wodę, ale efekt będzie mizerny.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze