W obronie żołnierzy i księży. Po wpisie prof. Magdaleny Środy
Czy prof. Magdalena Środa swoim wpisem znieważyła polskich żołnierzy? Dziwne, że jako feministka zapomina, iż to polscy żołnierze uczestniczyli w akcji uwolnienia z rąk talibów działaczki na rzecz praw kobiet w Afganistanie. Zapomina także, że to polscy lotnicy transportują pomoc humanitarną w strefy ogarnięte działaniami wojennymi, np. mleko w proszku dla dzieci, największych ofiar wojny.
Co nie podoba się pani profesor?
„Ciągłe msze za poległych” i „modlitwy na Jasnej Górze” – to obrzydza prof. Środę, która zapomina, że 15 sierpnia wspominaliśmy także bohaterskiego księdza Ignacego Skorupkę. Księdza, który zginął trafiony kulą, udzielając ostatniego namaszczenia jednemu z żołnierzy na polu bitwy. Czy tacy bohaterowie nie zasługują, zdaniem prof. Środy, na modlitwę?
„Pokraczne czołgi, falliczne karabiny, sztywni chłopcy w sztywnych mundurach” i „ludzie, których jedynym celem jest zabijanie innych ludzi” –warto przeanalizować, czy skandaliczne słowa prof. Magdaleny Środy, które opublikowała w mediach społecznościowych, nie noszą znamion znieważenia funkcjonariuszy Rzeczpospolitej, którzy z narażeniem życia i zdrowia pełnią służbę dla naszego bezpieczeństwa? Przerażający jest także ton pogardy wobec religijnego sposobu upamiętnienia naszej historii. „Militarno-nekrofilna”, „ciągłe msze za poległych”, „a w tle modlitwy na Jasnej Górze (o to zapewne, by ta paranoje trwała)” – owe sformułowania to pogarda dla wsparcia Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce dla procesu wychowania młodzieży w duchu patriotycznym i kultywowania idei, która przyświecała kolejnym pokoleniom Polaków: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. To wszystko jest częścią manifestu politycznego prof. Środy.
Mocne oskarżenie
Pojawia się tam jednak jeszcze jedno bardzo mocne sformułowanie: „ludzie, których jedynym celem jest zabijanie innych”. To bardzo mocne oskarżenie. Na pewno celem żołnierzy Wojska Polskiego nie jest „zabijanie ludzi”, a częstokroć ich ratowanie – nie tylko w Polsce, ale i poza granicami naszego kraju. Wpis ten zapewne powstał w celu „clickbaitowego” zwrócenia na siebie uwagi, ale takie oskarżenie nie może pozostać bez komentarza. Celem Wojska Polskiego nie jest „zabijanie innych ludzi” i nie jest to „jedyny cel” polskich żołnierzy. Celem Wojska Polskiego jest obrona granic Rzeczpospolitej i wywiązywanie się ze zobowiązań sojuszniczych. Jeśli żołnierz ćwiczy się w umiejętności walki, to po to, aby na wypadek wojny być gotowym do obrony swojego kraju. Oczywiście dramatem wojny jest to, że w naszej historii wiele pokoleń młodych ludzi, chociaż chciało żyć normalnie, to studia, randki i zabawę musiało zamienić na okop i karabin. Oznacza to jednak, że tym bardziej powinniśmy szanować i wspierać Siły Zbrojne Rzeczypospolitej, by zanim ktoś nas napadnie, zastanowił się dwa razy. Profesor Środa napisała: „budzi to z jednej strony moją odrazę, tak jak budzi ją każda przemoc, śmierć i zniszczenie”. Problem w tym, iż odrazę do wojny czuje większość jej uczestników, także sami żołnierze ale mimo tego koszmaru każdego dnia są gotowi służyć za swój kraj. Immanentną cechą własnych Sił Zbrojnych jest odstraszanie przeciwnika, a potem obrona przed nim, jeśli pojawi się taka konieczność. Nie jest ona możliwa w sytuacji braku gotowości bojowej – czytaj: umiejętności strzelania czy posiadania broni. Wiem, że dla większości czytelników to truizm, ale słowa swoje kieruję także do tych, którzy – o zgrozo – wpis prof. Środy poparli (a takowi się znaleźli).
Naprawdę jedyny cel?
To w kwestii zabijania – a teraz co do kwestii „jedynego celu”. Podczas misji poza granicami Polski polscy żołnierze zawsze zyskiwali w oczach swoich współpracowników opinię profesjonalistów. To dziwne, że prof. Środa, było nie było feministka, zapomniała, że w 2013 r. talibowie porwali posłankę do afgańskiego parlamentu Faribę Kakar z uwagi na fakt, że działała na rzecz miejscowych kobiet. W akcji jej uwolnienia współuczestniczyli „sztywni chłopcy” z jednostki GROM. I choć działania JW 2305 są okryte tajemnicą, to w mediach pojawiają się ciągle świadectwa, że nasi żołnierze wydobyli z niewoli terrorystów kolejne osoby. Za co ich porywano? Bo działali na rzecz „postępu” – jakby pewnie powiedziała prof. Środa, zmian, których nie akceptują kolejne islamistyczne ugrupowania terrorystyczne. „Jedynym ich celem jest zabijanie innych ludzi” – jakim kłamstwem są te słowa, pokazują kolejne przykłady. Jednym z pierwszych zadań bojowych GROM była ochrona Lakhdara Brahimi – specjalnego wysłannika ONZ ds. ratowania sytuacji na ogarniętym kryzysem Haiti, w ramach operacji „Uphold Democracy”. Dlaczego? Za głowę wysłannika ONZ wyznaczono wysoką nagrodę i było ryzyko, iż ktoś go po prostu zamorduje. Kolejnym przykładem jest pomoc humanitarna na Bliskim Wschodzie, którą regularnie transportują polscy wojskowi lotnicy za sterami samolotów CASA. Dla kogo? Dla uchodźców w obozach i ofiar wojny. Przypominać słowa prof. Środy o jedynym celu? To nic, są oddziały Wojska Polskiego, które wykonują zadania stricte pomocowe – mam na myśli służbę Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej i „Anakondy”, której załoga ratuje życie marynarzy i pracowników morskich. To w sposób dobitny pokazuje, że słowa prof. Środy są kłamstwem – Wojsko Polskie nie ma czego się wstydzić, bo realizując powierzone mu zadania, robi to w sposób godny. A to oczywiście tylko wąski wycinek tych zasług Wojska Polskiego.
Defilada jest dla ludzi
Defilada w dniu ich święta to dla polskich żołnierzy możliwość zbliżenia się do zwykłych obywateli, spotkania ich, porozmawiania, a popularność tego wydarzenia pokazuje, że Polacy są dumni ze swojego wojska. Ponadto udział hierarchów kościelnych czy kapelanów wojskowych jest zakorzeniony w naszej historii – zawsze było nieodłączne wsparcie duchownych dla kolejnych zrywów Polaków dla Ojczyzny. A kolejne msze i „militarno-nekrofilne” ceremonie pokazują, że nie zapominamy o tych, którzy za Polskę oddali wszystko – swoje życie. Nieoddawanie tym bohaterom czci, zapominanie o nich byłoby niewybaczalnym błędem.
I na sam koniec: są na świecie kraje, które faktycznie pozbyły się swojej armii – takim krajem jest Kostaryka, pokazywana przez „postępowców” i zwolenników utopijnego pomysłu likwidowania wojska jako wzór. Zachwyt nad tym krajem skończył się w 2010 r., gdy wojska Nikaragui przekroczyły granicę z Kostaryką i na podstawie błędu na mapie Google (tak, taki był argument) przesunęły granicę między oboma państwami. „Naród, który nie chce karmić własnej armii, będzie karmił cudzą”. Doceńmy, że mamy Wojsko Polskie, serio.
Mike Bruszewski – dziennikarz i podróżnik, podczas ofensywy na Mosul był w irackim Kurdystanie i na Równinie Niniwy
fot. PAP/Radek Pietruszka
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |