Wacław Hryniewicz

Kraków, 24.06.2010. fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Wacław Hryniewicz OMI: zbawienia nie można zawłaszczyć dla niewielkiej grupy

Kto pochyli się nad dziejami religii i wszelkich ruchów religijnych dostrzeże, jak głęboko zakorzeniona i uporczywa jest w nich pokusa dzielenia ludzi, odróżniania wybranych i uprzywilejowanych przez Boga od wszystkich pozostałych. (…) W wyobraźni człowieka nie pojawiała się świadomość, że prawdziwy Bóg mógłby domagać się traktowania innych, zwłaszcza wrogów, po ludzku, z szacunkiem i życzliwością.

Czego uczy opowieść o proroku Jonaszu?

Postawy nacechowane ekskluzywizmem nie są cechą jedynie religii pierwotnych. Nie są od nich wolne również wielkie religie świata, w tym także judaizm i chrześcijaństwo. Świadczą o tym liczne w dziejach ludzkości konfrontacje pomiędzy wyznawcami różnych religii, a także spory wewnątrz samego podzielonego chrześcijaństwa. Teksty prorockie Starego Testamentu i księgi Nowego piętnują różne przejawy ekskluzywizmu oraz ich destrukcyjny wpływ na życie ludzi.

Najbardziej dramatycznym przykładem starotestamentowym jest przejmująca opowieść o proroku Jonaszu, który nie chciał przyjąć powierzonej mu przez Boga misji w Niniwie. Ten utwór dydaktyczny kryje w sobie niezwykłe przesłanie uniwersalizmu, będące przeciwieństwem małoduszności opierającego się proroka. Opowieść jest wyrazem zrozumienia, współczucia i sympatii dla wszystkich krajów i wszystkich ludzi, nawet dla dawnych wrogów Izraela. Wniknijmy głębiej w motywy ucieczki, oporu i ukrytego żalu proroka do Boga. O co mu w gruncie rzeczy chodziło?

Mamy tu do czynienia z nietypową historią proroka mającego zapowiadać katastrofę i zniszczenie. Nieposłuszeństwo Jonasza (imię to znaczy „Gołąb”, a więc jest symbolem pokoju!) wynikało przede wszystkim z jego niechęci, a nawet nienawiści do mieszkańców Niniwy. To miasto kojarzyło się w świadomości żydowskiej z najgorszymi wspomnieniami czasu niewoli babilońskiej. Było symbolem wrogich narodów pogańskich. Prorok nie chce wzywać mieszkańców tego miasta do nawrócenia. Nie pragnie ich ocalenia. Uważa, że miłosierdzie Boga jest tylko dla wybranych. Stara się uciec jak najdalej od Bożego nakazu. Pod presją nadzwyczajnych zdarzeń spełnia wreszcie swe posłannictwo w Niniwie. Nadal jest człowiekiem pełnym oporów. Idzie przez miasto tylko jeden dzień, choć na jego przejście potrzeba było aż trzech dni (zob. Jon 3, 3-4). Dowiedziawszy się o gniewie Boga, przejęci strachem mieszkańcy nawracają się, aby tylko uratować swoje życie. Pełen gniewu sąd nad Niniwą został odwołany. Miasto zostaje ocalone. Tu jednak zaczyna się dramat samego proroka. Popada w gniew i złość, czuje żal do Boga i czyni Mu wyrzuty, że nie zesłał zapowiedzianej kary. Pragnie własnej śmierci.

Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana (JHWH) i mówił: „Proszę, Panie (JHWH), czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz, Panie (JHWH), zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie. Pan (JHWH) odrzekł: „Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony?” (Jon 4, 1-4).

Oto jak głęboko zakorzeniona i destrukcyjna może być nienawiść człowieka do wrogów. Jonasz woli sam umrzeć niż oglądać ich ocalenie. Ubolewa nad łaskawością i miłosierdziem Boga. Chce miłosierdzia dla siebie, ale nie dla Niniwitów. Jego postawa jest całkowitym zaprzeczeniem nadziei dla innych. Nienawiść potrafi przekształcić nadzieję w rozgoryczenie i rozpacz. A dzieje się to przed obliczem samego miłosiernego Boga, w pełnej świadomości tego, jaki On jest naprawdę. Na szczęście to, czego pragnął – kara dla grzesznych ludzi – i z czym nie chciał się pogodzić, było niemożliwe w oczach Boga. Jako Stwórca świata miłuje On wszystkie swoje stworzenia. Zniszczenie ludzi napełnia Go bólem, niezależnie od tego, jaką wyznają religię i jak postępują. Zycie ludzi i zwierząt jest dobrem, którego należy strzec.

Koniec opowieści zdaje się sugerować, że pedagogia Boga odniesie w końcu sukces, a niesforny prorok zrozumie swój życiowy błąd. Odpoczynek w cieniu krzewu zmniejszył już gorycz niespełnienia jego własnych oczekiwań. Ale krzew usechł, przyszło słońce i palący wiatr. Prorok ponownie zapragnął umrzeć. Cierpliwość Boga nie zna granic. Jego pedagogia opiera się na łagodnym przekonywaniu: Rzekł Pan (JHWH): „Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?” (Jon 4, 10-11).

fot. wikimediacmmons/By аноним – http://armenianstudies.csufresno.edu/armeniadigitalproject/manuscripts/manuscripts_pic1.html#, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=32313248

Wciąż aktualne przesłanie Biblii

Sugestywna opowieść o charakterze budującym nabiera czasem charakteru baśniowego. Nie dba o ścisłość historycznych zdarzeń. W rzeczywistości nigdzie nie zanotowano tak wielkiego nawrócenia Niniwy. Treść pedagogiczna jest jednak najważniejsza w tej opowieści. Wyraża rewolucyjne wręcz myśli bardziej dosadnie niż długie, abstrakcyjne wywody. Uniwersalizm Bożych zamiarów przeciwstawia ludzkiemu ekskluzywizmowi, skłonnemu do wyłączania innych z Bożego planu zbawienia. Teologiczna puenta opowieści jest wyraźna: poganie i zwierzęta (por. Jon 3, 7-8) są czasem w swym pragnieniu życia bliżsi Bogu Izraela niż Jego prorocy, z zamiłowaniem wieszczący śmierć i zagładę.
Od skłonności do wyłączania innych nie byli wolni również najbliżsi uczniowie Jezusa. Ich reakcja dotyczy wypędzania złych duchów w imię Jezusa, a więc wyzwalania ludzi spod ich panowania.

Wtedy Jan powiedział do Niego: Nauczycielu, zobaczyliśmy kogoś, jak w Twoje imię wypędzał demony i zabroniliśmy mu, bo nie chodził z nami. Jezus zaś odpowiedział: Nie zabraniajcie mu. Nie ma bowiem nikogo, kto czyniłby cuda w moje imię i natychmiast mógłby Mi złorzeczyć. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, jest z nami (Mk 9, 38-40).
Każdy dar Boga ma służyć dobru ludzi. Moc wypędzania złych duchów pochodzi także od Niego.

Daru tego nie można zawłaszczyć dla niewielkiej grupy, która „chodzi” z Nauczycielem. Inni mają również prawo do powszechności Bożego daru. Bóg jest dla wszystkich. Jest Bogiem prawdziwie ekumenicznym. Trzeba umieć dostrzec ten zdumiewający uniwersalizm Bożego działania: „Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, działa przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4, 6).

>>>Wacław Hryniewicz OMI: nadzieja przezwycięża lęk

Odwieczna herezja ekskluzywizmu

Problem uniwersalizmu dawał znać o sobie w gminach chrześcijańskich. Wielu spośród chrześcijan współczesnych apostołowi Pawłowi nie wyobrażało sobie, aby dar zbawienia pochodzący od miłosiernego Boga mógł być także udziałem pogan. Przykład z dziejów Apostoła Narodów jest wielce wymowny. Kiedy pochwycony w Jerozolimie i postawiony przed rzymskim trybunem musiał bronić się przed zarzutami rodaków, ci słuchali go uważnie, zanim nie przypomniał o swoim powołaniu do głoszenia Dobrej Nowiny poganom. „Słuchali go aż do tych słów. Potem krzyknęli: Zgładź z ziemi tego człowieka, bo się nie godzi, aby taki żył! Gdy oni krzyczeli, zrzucali szaty i ciskali pył w powietrze, trybun rozkazał wprowadzić go do twierdzy…” (Dz 22, 22-24).

Analogia z prorokiem Jonaszem rzuca się w oczy. On też nie chciał, aby Bóg okazał swoje miłosierdzie wrogiemu miastu pogan. Przeciwnicy Pawła również nie chcieli słyszeć o Jego miłosierdziu dla pogan i o „sprawiedliwości, która jest z wiary” (Rz 9, 30). Uważali, że wszyscy poganie muszą najpierw nawrócić się na judaizm i zachowywać przepisy Prawa, m.in. dotyczące obrzezania. W ich przekonaniu, kto uczy o łaskawości Boga okazanej poganom, ten uznaje, że złamał On obietnicę daną Abrahamowi i jego potomstwu. Przeciwnicy Apostoła nie chcieli pamiętać, że pierwotna obietnica miała wyraźne odniesienie także do pogan: „Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12, 3). W innymi miejscu powiedziano jeszcze raz równie mocno, że przez Abrahama „otrzymają błogosławieństwo wszystkie ludy ziemi” (Rdz 18, 18; wyróżnienie moje, WH). O tym jednak łatwo się zapomina. Bardziej trafiała do przekonania wiara, że wybór Izraela oznaczał odrzucenie innych narodów. Gdyby Bóg okazywał miłosierdzie poganom, byłoby to znakiem odrzucenia narodu wybranego. Oto grzeszna logika wybrańców, wykluczająca myśl o uniwersalizmie Bożych dróg zbawienia.

Apostoł Narodów nie wierzył w ekskluzywny charakter wyboru przez Boga. Wybierając jednych do spełnienia dziejowego posłannictwa, nie odrzuca On innych. Jest dobry dla wszystkich. Wybór nie zależy od biologicznego pochodzenia od Abrahama (por. Rz 9, 6-8) ani od uczynków (Rz 9, 12), lecz jedynie od suwerennego w swym miłosierdziu Boga: Co więc powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy? To niemożliwe! Powiedział przecież do Mojżesza: Okażę miłosierdzie temu, komu chcę okazać, a litość temu, nad kim chcę się litować. Nie zależy więc to od tego, który chce, ani od tego, który zabiega, lecz od Tego, który okazuje miłosierdzie, od Boga (Rz 9, 14-16).

Cytat ze Starego Przymierza nie mówi bynajmniej o arbitralności ze strony Boga. Wskazuje na samą Jego istotę, którą jest nieograniczona dobroć i niewyczerpane miłosierdzie. Bóg jest łaskawy i miłosierny. Te cechy określają najbardziej dobitnie Jego naturę oraz sposób postępowania z ludźmi. Takiemu Bogu można zaufać. Jego miłosierdzie może czasem przybrać postać surowości, ale to ono właśnie jest źródłem nadziei na przyszłość. Nieposłuszeństwo i niewierność ze strony ludzi nie udaremniają Jego wierności i łaskawości.

Przeciwnicy Pawła z pewnością nie mieli odwagi, aby przeczyć, że Bóg może i ma prawo naruszyć utrwalone ludzkie tradycje. Przykład mieli w starotestamentowej opowieści o Jakubie i Ezawie. Według starej tradycji semickiej prawo pierworództwa, ojcowskiego błogosławieństwa i przywództwa w plemiennej rodzinie powinno było przejść od Izaaka do Ezawa, a nie do Jakuba. Bóg zarządził jednak inaczej. Dlaczego nie ma prawa naruszyć również tradycji ekskluzywizmu w pojmowaniu łaski i miłosierdzia? Choć poganie nie są potomkami Abrahama i nie zachowują przepisów Prawa żydowskiego, dobry Bóg im także okazuje swoją łaskawość i swoje miłosierdzie na równi z Żydami. Ma prawo odrzucić zakorzenioną w długiej tradycji skłonność do ograniczania Jego miłosierdzia. To właśnie wydawało się niesprawiedliwe rodakom Apostoła. Dlatego tak gwałtownie reagowali na jego nauczanie o uniwersalizmie łaski i zbawienia.

>>>Wacław Hryniewicz OMI: dialog to konieczność [ROZMOWA]

fot. EPA/CHAMILA KARUNARATHNE

Los wszystkich w rękach dobrego Boga

W nauczaniu apostoła Pawła często dochodzi do głosu przekonanie, że wybór ze strony Boga nie jest ekskluzywny, lecz włącza także innych, a więc jest inkluzywny. Wybrani są jedynie pośrednikami. Przez nich miłosierdzie Boże ma zajaśnieć dla nieograniczonej mnogości innych. Takie rozumienie wybraństwa było przyczyną niezrozumienia ze strony przeciwników Apostoła Narodów. Wczesne chrześcijaństwo przyznało słuszność jemu, a nie oponentom. Pogląd o wyłącznym wyborze narodu żydowskiego przez Boga został przezwyciężony. Było to zwycięstwo uniwersalizmu nad partykularyzmem. Bóg zbawi każdego, „kto wzywa imię Pana” (Rz 10, 13), „każdego wierzącego” (Rz 1, 16), bez względu na to, czy jest Żydem, czy poganinem. Już w IV w. św. Augustyn rozwinął jednak swoją wizję ograniczonego wyboru ludzi do zbawienia. Według niego miłosierdzie Boże ogranicza się jedynie do wybranych, są to jednak wybrani już nie z jednego narodu, ale ze wszystkich ludów i narodów.

Herezja ekskluzywizmu odmawia Bogu prawa do okazywania miłosierdzia innym niż wybrani. Tymi innymi byli dla proroka Jonasza mieszkańcy Niniwy, a dla współczesnych Pawłowi poganie. Dziś do takich często zalicza się wszystkich niechrześcijan i ludzi niewierzących.

Świadectwo Pisma uczy, że nasz ludzki los jest zawsze w rękach dobrego i miłosiernego Boga. „Nie zależy więc od tego, który chce, ani od tego, który zabiega, lecz od Tego, który okazuje miłosierdzie, od Boga”. Jak „ogień trawiący” potrafi On spalić w nas to, co fałszywe i złe. Potrafi burzyć nasze błędne przekonania, jak czynił to za dni proroka Jonasza, za dni Jezusa i za czasów apostolskich. Każdy czas jest czasem łaski i Bożego działania.

Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg” 1 (139) 2010.


Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze