Fot. Katarzyna Szlendak

Warto proponować młodzieży formację, a nie tylko zabawę 

W oblackich wspólnotach duży nacisk kładzie się na ofertę dla młodzieży. Bez młodych Kościół będzie się starzał i pustoszał. 

Przekazywanie wiary młodemu pokoleniu jest bardzo trudne. Trzeba nie tylko złapać z nimi dobry kontakt, nawiązać relację, zdobyć zaufanie. Trzeba też uciekać przed pokusą banalizowania wiary. Bo w formowaniu młodzieży nie chodzi tylko o wspólne granie w piłkę, organizowanie katodyskotek czy wyjazdów w piękne zakątki świata. Chodzi o pomoc w poznawaniu Boga. 

Do służby liturgicznej namawiać nie trzeba 

We wspólnotach oblackich ofert dla młodych ludzi nie brakuje. Troska o to, aby była im przekazywana wiara jest dzisiaj szczególnie ważna, bo Polska jest najszybciej laicyzującym się krajem w Europie. Chłopców chcących zaangażować się w ministranturę zazwyczaj jednak w parafiach nie brakuje. 

– Do służby przy ołtarzu chłopaków raczej nie trzeba namawiać. Sami się garną, choć oczywiście bywa to różnie. Kiedy pracowałem w Kodniu był z tym problem, ale w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie teraz jestem, mamy trzy kategorie wiekowe ministrantów – mówi o. Krzysztof Wrzos OMI, wikariusz w parafii pw. św. Eugeniusza de Mazenoda w Kędzierzynie-Koźlu. 

Nasz rozmówca przyznaje, że czasem większe zaangażowanie dzieci i młodzieży w życie religijne pociąga za sobą rodziców. Czasem dziecko – ministrant – może stać się impulsem do nawrócenia całej rodziny 

– Kilka razy obserwowałem już taką sytuację, że rodzina nie chodziła do kościoła, a kiedy syn wstąpił do służby liturgicznej, to niedługo potem regularnie na mszę świętą zaczęli chodzić rodzice – podkreśla ojciec Wrzos.

ministranci Kedzierzyn Kozle
Kędzierzyn Koźle. fot. Adam Liszka/facebook/ parafia św. Eugeniusza de Mazenoda

Rekolekcje powołaniowe 

Średnio dwa razy w miesiącu misjonarze oblaci organizują rekolekcje lub weekendy powołaniowe. Rocznie w tych wydarzeniach uczestniczy około czterystu młodych ludzi. Nie wszyscy z nich myślą oczywiście o życiu zakonnym. Największą grupę stanowią ministranci. Są dla nich przygotowywane kursy lektorskie i ceremoniarskie.  

– Co do samych tzw. „powołaniówek” to naszym zadaniem jest zbliżenie ich do Boga, a nie przekonywanie na siłę, że mają wstąpić do naszego zgromadzenia. Przyjeżdżają po to, żeby rozeznawać. Niedawno był na takich rekolekcjach młody mężczyzna, który wahał się między oświadczeniem się swojej dziewczynie, a wybraniem drogi zakonnej. Wyjeżdżając stwierdził, że wybiera drogę do małżeństwa – relacjonuje o. Jan Wlazły, duszpasterz powołań. 

W rekolekcjach, odbywających się w różnych zakątkach Polski, może wziąć udział każdy bez względu na plany na przyszłość. Jedynym kryterium jest wiek – uczestnik powinien być przynajmniej w siódmej klasie szkoły podstawowej i być przed trzydziestką. Program spotkań jest zazwyczaj dostosowany do potrzeb konkretnych uczestników. 

– Mamy rekolekcje o temacie „Rozkmina”. Na samym początku pytamy przyjeżdżających z jakimi tematami mają problem, o czym chcieliby porozmawiać, jak możemy im pomóc w rozwoju duchowym. I z tego rodzi się koncepcja na dalsze dni – opowiada o. Wlazły. 

Frekwencja bywa bardzo różna. Czasem pojawiają się duże kilkudziesięcioosobowe grupy osób, a czasem… jedna osoba.  

– Bywa, że pojawia się jeden uczestnik i jest to dość nietypowe, ale cieszymy się z każdego, kto szuka Boga w swoim życiu. Jest to okazja, żeby poświęcić tej osobie dużo czasu. Ma to swoją wartość – podkreśla oblacki duszpasterz powołań. 

Ojciec Jan Wlazły OMI zaznacza, że chłopacy przyjeżdżają na rekolekcje z różnym nastawieniem. Niektórzy myślą o kapłańskie, a inni chcą po prostu stawiać kolejne kroki na drodze do lepszego rozeznawania woli Bożej w swoim życiu. Na pierwszym miejscu jest budowanie relacji z Bogiem, reszta przychodzi później. 

Jak przyciągać młodzież? 

Aby jednak młodzież interesowała się życiem wspólnoty i szukała kontaktu z Bogiem, konieczne jest systematyczne budowanie relacji. To element niezbędny to tego, aby wspólnota żyła i razem postępowała na drodze wiary. 

– Wszystko zaczyna się od relacji. Od wejścia w świat młodych. Staram się interesować tym, czym oni się interesują. Skoro grają w fifę na konsoli, to ja też z nimi spędzam czas właśnie w ten sposób. Muszę znać ich styl bycia, komunikacji, bez tego nie złapiemy nawet kontaktu – zaznacza z kolei Krzysztof Wrzos OMI. 

Ojciec wikariusz mówi także, że dla młodzieży angażującej się w różne wspólnotowe wydarzenia i dla chłopców w służbie liturgicznej wcale nie są najważniejsze „dodatki” w postaci organizowanych atrakcji. Szukają pogłębienia relacji z Bogiem i lepszego rozumienia tego, w co wierzą. 

– Organizujemy dla młodzieży spotkania, imprezy, mecze, wyjazdy, zbiórki. Wszystko po to, aby dać im czas, pokazać, że są dla nas ważni. Uważam jednak, że najważniejsza jest formacja. I to, co mnie cieszy, to fakt, że i dla nich jest ona istotna. To nie tak, że przychodzą tylko po to, żeby się pośmiać i pobyć razem. Przychodzą, bo chcą pogłębić swoją wiarę. Prowadzę na zbiórkach ministranckich krótkie katechezy i widzę, że one dają efekty – podkreśla misjonarz oblat. – Z ministrantami spotykamy się też po to, żeby ćwiczyć liturgię, bo wiemy, że im lepiej ją robimy, tym lepiej oddajemy chwałę Panu Bogu – dodaje.

Prowadzić do Boga 

W kontakcie ze wspólnotą parafialną ważne jest to, z kim zetkną się młodzi ludzie. Nie bez znaczenia jest to, czy będzie to surowy i nieprzystępny duchowny, czy raczej serdeczny ksiądz, który spotyka się z ludźmi nie po to, aby ich oceniać, ale by wspierać i prowadzić. 

– Oczywiście idealnie byłoby, gdyby młodzież przychodziła do kościoła dla samego Pana Boga, ale jednak dużą rolę odgrywa charakter i osobowość duszpasterza. Jeśli jest on otwarty na słuchanie, łatwo nawiązuje relacje, to jest duża szansa, że młodzi będą mieli dobry obraz Kościoła i będzie ważną częścią ich życia – mówi o. Wrzos. 

Duszpasterz powinien wskazywać drogę. Może i powinien niektóre postawy otwarcie krytykować. Ale jego słowa będą wiarygodne i skuteczne tylko wtedy, jeśli sam będzie świadkiem wiary, którą głosi. 

– Doświadczenie katechezy pokazuje mi bardzo wyraźnie, że warto mówić o swoim doświadczeniu wiary. Trzeba mówić o tym, jak Bóg działa w moim życiu. To zazwyczaj młodych pociąga. Zadają pytania i sami zaczynają Go szukać – podsumowuje ojciec Krzysztof.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze