fot. EPA/CLEMENS BILAN

Włochy: chwila ciszy w kościołach po brutalnym zabójstwie ulicznego handlarza

Śmiertelny atak na ulicznego sprzedawcę w mieście Civitanova Marche nad Adriatykiem wywołał konsternację i oburzenie w całych Włoszech. Archidiecezja Fermo zaleciła, aby w nabożeństwach w całym regionie zamiast kazania wezwać do chwili ciszy. Po południu 29 lipca, na ruchliwej ulicy handlowej w nadmorskim kurorcie, 39-letni Nigeryjczyk, który mieszkał we Włoszech od dziesięciu lat, został śmiertelnie pobity przez 32-letniego Włocha.

Policja potwierdziła doniesienia mediów, że sprawca, który pochodzi z Salerno, pobił mężczyznę, sprzedającego chusteczki i zapalniczki, najpierw jego własną kulą, a potem gołymi rękami. Według doniesień, kilku naocznych świadków widziało atak, niektórzy filmowali go smartfonami. Nikt nie interweniował – skarży się wdowa po ofierze, który pozostawił także ośmioletniego syna i siostrzenicę. Sprawca pozostawił swoją ofiarę leżącą bez życia na ziemi, wkrótce został zatrzymany.

Od tego czasu we Włoszech trwa też dyskusja o tym, dlaczego żadna z osób postronnych nie interweniowała. Zamiast nagrywać incydent, można było zaalarmować policję. Policja, jak twierdzą media, została zaalarmowana dopiero po odejściu podejrzanego.

>>> Egipt: brutalne zabójstwo chrześcijanina na Synaju

Fot. unsplash

Skąd się bierze nienawiść?

Oczywiście, czasami nie jest łatwo interweniować w takich sytuacjach, powiedział 31 lipca serwisowi informacyjnemu SIR proboszcz miejscowej dzielnicy Capodarco, ks. Vinico Albanesi. „Co jednak mamy myśleć o obywatelach, którzy, być może opanowani przez strach, czują się bardziej jak reżyserzy ze swoimi telefonami komórkowymi, niż jako odpowiedzialni i realni uczestnicy tego zdarzenia?”, skonstatował miejscowy proboszcz.

W odniesieniu do sprawcy duchowny mówił o „istnieniu wrodzonego gniewu w niekontrolowanej, prymitywnej formie”. Z drugiej strony jemu i innym brakowało jakiegokolwiek stosunku do ludzi, którzy są od niego inni. Nadal nie wiadomo, czy czyn ten rzeczywiście miał podłoże rasistowskie, czy też sprawca cierpi na patologiczne agresywne napady.

Niemniej jednak Jezuicka Służba Uchodźcom we Włoszech – Centrum Astalli wezwała do „radykalnej zmiany języka publicznego, dyskursu politycznego i medialnego przedstawiania imigracji we Włoszech”. „Podsycanie społecznej nienawiści, rasizmu i obojętności wobec wszystkiego, co nas bezpośrednio nie dotyczy, naraża nas wszystkich na niebezpieczeństwo. Nikogo nie wykluczać”, podkreśliła służba jezuicka.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze