Wojenna historia dwóch księży z warszawskiej Pragi. Żydzi przeżyli dzięki nim
– Mieszkam koło bazyliki, jestem z Pragi-Północ. Od lat staram się popularyzować takie postaci. Takie, czyli związane z Pragą, które zapisały się w historii dzielnicy, a które powinny być znane także szerzej, bo na to zasługują – mówi w rozmowie z misyjne.pl Krzysztof Michalski ze Stowarzyszenia Porozumienie dla Pragi. Ma na myśli historię dwóch księży, którzy żyli i pracowali w czasach II wojny światowej, w czasach zagłady.
Chodzi o ks. Michała Kubackiego SDB i ks. Jana Stanka SDB, którzy nieśli pomoc Żydom podczas II wojny światowej. W archiwalnych dokumentach oraz świadectwach ocalonych badacze zajmujący się tematyką zaangażowania polskiego Kościoła katolickiego w pomoc Żydom podczas okupacji niemieckiej odnaleźli materiały potwierdzające postawę księży Michała Kubackiego SDB i Jana Stanka SDB wobec dramatu społeczności żydowskiej. Księża Michał Kubacki SDB i Jan Stanek SDB ratowali żydowskie istnienia mimo zagrożenia śmiercią. A rozstrzelanie groziło każdemu, kto pomagał Żydom pod okupacją niemiecką. Duchowni ukrywali Żydów w salezjańskiej bazylice na Szmulkach, czyli Szmulowiźnie, części Pragi–Północ. Pomoc znaleźli tam Żydzi, którzy uciekli z transportów do obozów koncentracyjnych oraz ci, którzy szukali ocalenia podczas likwidacji warszawskiego getta.
By tacy ludzie i takie historie nie były zapomniane warszawiacy działający w Stowarzyszeniu Porozumienie dla Pragi wystąpili do Instytutu Pamięci Narodowej, by na elewacji bazyliki pw. Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kawęczyńskiej zawisła pamiątkowa tablica. 24 marca – w Narodowym Dniu Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką – dokonano uroczystego odsłonięcia tablicy, a biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński ją poświęcił. Ks. Edmund Modzelewski SDB, proboszcz miejscowej parafii, witając wiernych przybyłych na wspólną modlitwę, podkreślił, że „dziś składamy w szczególny sposób hołd naszym braciom salezjanom – księdzu Michałowi Kubackiemu i księdzu Janowi Stankowi, którzy w czasie wojny pracowali tu w bazylice i spieszyli z pomocą, pomagali także Żydom”.
Tutaj to się działo
W homilii bp Kamiński, przywołując bohaterskich salezjanów, mówił, że byli oni częścią społeczeństwa, które opierało życie na właściwych wartościach i całą wspólnotą troszczyło się o drugiego człowieka. „Jedną z najważniejszych spraw jest miłość bliźniego. Ta miłość bliźniego to jest troska o drugiego człowieka w bardzo różnych wymiarach. I to tutaj się działo” – mówił warszawsko-praski biskup.
Wybuch II wojny światowej zastał ks. Kubackiego w Warszawie. W latach 1933-1945 pełnił funkcję wikariusza w parafii mającej siedzibę w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pełnił także obowiązki jej administratora, kiedy proboszcz ks. Antoni Hlond (brat prymasa Polski) musiał ukrywać się przed Niemcami. Ksiądz Kubacki brał w tym czasie udział w ratowaniu warszawskich Żydów przed Holokaustem. W dokumentach archiwalnych zachowały się dwa świadectwa o ocalonych przez niego ludziach. Było ich na pewno więcej, ale nie zachowały się przekazy mówiące o uratowanych z imienia i nazwiska.
>>> Z piekła Auschwitz do szwedzkiego raju. Historia Anny Szałaśnej
Pierwszą osobą, której pomógł była ośmioletnia Zosia. To żydowskie dziecko pewnego dnia pojawiło się w kościele, gdzie na kilka dni ukrył ją ks. Michał. W tym czasie szukał jakiejś rodziny, która by ją przyjęła. Znalazł dla niej takich ludzi, ale po kilku dniach dziewczynka znowu wróciła do kościoła. Jej zastępcza rodzina wystraszyła się reakcji sąsiadów. Po kilku dniach ks. Kubacki znalazł dla niej nową rodzinę, która nie bała się otoczyć jej swoją opieką.
Wyskoczyła z wagonu. I poszła do księdza
Kolejne udokumentowane wydarzenie związane jest z osobą Haliny Aszkenazy-Engelhard. Razem z mamą mieszkała na terenie getta warszawskiego, gdzie zarabiały na życie pracą w kuchni oraz użyczając domowego telefonu szmuglerom. W 1943 roku – dwa tygodnie po wybuchu powstania w getcie – Halina, wraz ze wszystkimi mieszkańcami małej kamienicy przy Franciszkańskiej, trafiła na Umschlagplatz. Tam została załadowana do pociągu wiozącego Żydów do obozu koncentracyjnego na Majdanku. W czasie transportu udało się jej (razem z kilkoma innymi młodymi osobami) wyskoczyć z wagonu. Pierwsze dni spędziła w noclegowni dla osób w kryzysie bezdomności. Następnie, zgodnie z radą matki, udała się na Pragę do bazyliki przy ul. Kawęczyńskiej, gdzie odszukała ks. Michała Kubackiego. Ksiądz przygarnął ją, nakarmił i wystawił metrykę chrztu.
Od tego momentu Halina Aszkenazy-Engelhard funkcjonowała jako sierota z Płocka pod nazwiskiem Halina Ogonowska. Ks. Kubacki zatrudnił ją w parafialnej Caritas. Razem z innymi kobietami gotowała tam obiady dla kilkuset osób. W swojej książce pt. „Pragnęłam żyć” po latach wspominała ks. Kubackiego jako człowieka miłego, wyrozumiałego i opiekuńczego. W jednym z fragmentów pisała: „Ksiądz Kubacki i gosposia okazywali mi niezwykłą serdeczność; największym moim problemem była nieznajomość zasad i dogmatów wiary katolickiej. Postanowiłam uczyć się tego od pierwszego dnia. Chodziłam codziennie do księdza, który nauczył mnie religii, najważniejszych zasad wiary i modlitw. Był to człowiek szlachetny i uczciwy, szanował moje pochodzenie i do niczego mnie nie zmuszał. Cieszył się jednak moją chęcią poznania wiary, która była dla niego całym życiem”.
„Pragnęłam żyć”
Halina Aszkenazy-Engelhard, urodzona w 1925 w Warszawie, przeżyła – także dzięki ks. Kubackiemu – długie życie. Zmarła w 2016 roku w Tel Awiwie. Była przewodniczącą Związku Żydów Warszawskich w Izraelu. To na jej wniosek ks. Kubacki został włączony w poczet Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Z kolei w 2018 roku ks. Kubacki został przez prezydenta Polski pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Drugi duchowny, który w salezjańskiej bazylice także ratował Żydów, to ks. Jan Stanek. Jest mniej znaną postacią, ale z historycznych przekazów wynika, że w akcji pomocowej był dla ks. Kubackiego prawą ręką. Dla uratowanych mógł być nawet osobą anonimową, mogły nie znać jego roli w ratowaniu ich życia.
– Ten temat – mimo że minęło już tyle lat od tamtych wydarzeń – cały czas jest żywy. A niektóre historie dopiero teraz wychodzą na światło dzienne – mówi Krzysztof Michalski z praskiego stowarzyszenia, który pełni także funkcję społecznego opiekuna zabytków przy prezydencie Warszawy. – Warto pamiętać, że część medali była przyznawana w czasach PRL-u, kiedy relacje polsko-żydowskie były trudne. Nie wszyscy chcieli się tym chwalić. Pokutował stereotyp, że ci którzy pomagali Żydom pewnie brali za to pieniądze – dodaje.
Spacer po żydowskiej Pradze
To nie pierwsza inicjatywa „Porozumienia dla Pragi” związana z polsko-żydowską historią. – Staramy się popularyzować historię tych relacji, które na warszawskiej Pradze były żywe – mówią członkowie stowarzyszenia. W tym celu wydali „Przewodnik po żydowskiej Pradze”. Jest on dostępny w wielu miejscach kulturalnych w Warszawie. To historia praskich Żydów opisana w formie spacerownika. – W przewodniku uwzględniliśmy też kilku praskich sprawiedliwych – dodaje Michalski. To w sumie 30 miejsc związanych z Żydami i żydowską historią.
Jest więc i warszawskie ZOO, i słynna willa Jana oraz Antoniny Żabińskich, którzy podczas niemieckiej okupacji właśnie w tej wilii schronili i uratowali blisko 300 Żydów. To historia hollywoodzka, bo pokazana w filmie „Azyl”. Film swoją kinową premierą miał 24 marca 2017 roku, a więc na rok przed pierwszym, oficjalnie obchodzonym Narodowym Dniem Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Choć już wtedy ta data funkcjonowała w świadomości Polaków i Żydów, szczególnie w świadomości tych, którym zależało na pielęgnacji wspólnej historii. Data wywodzi się z historii podkarpackiej – w tym dniu w 1944 roku we wsi Markowa koło Rzeszowa Niemcy zamordowali polską rodzinę Ulmów i ukrywających się w jej domu Żydów.
Wróćmy do Warszawy. Żabińskim poświęcona jest tablica Instytutu Pamięci Narodowej. Również małżeństwu Doboszyńskich, którzy w swojej kamienicy przy ul. Radzymińskiej także ukrywali Żydów. Doboszyńskim udało się zaopatrzyć w dokumenty i znaleźć bezpieczne schronienie dla około 25 Żydów. – Te historie są dobrze znane, a o ratowaniu Żydów przez ks. Kubackiego i ks. Stanka wiedziało niewielu. Nawet wśród mieszkańców Pragi to nie jest powszechna wiedza. Mamy nadzieję, że poświęcona im tablica nieco tę sytuację poprawi – mówi Krzysztof Michalski z praskiego stowarzyszenia. Z wnioskiem w tej sprawie do IPN-u Porozumienie dla Pragi wystąpiło jesienią ubiegłego roku. Pół roku więc wystarczyło, by dopiąć sprawę do końca.
Gest człowieczeństwa
We wniosku mieszkańcy opisali historię ks. Kubackiego, a ze strony historyków Instytutu Pamięci Narodowej pojawiła się sugestia, by i ks. Stanek był upamiętniony na tej samej tablicy. – Ks. Kubacki był w tej historii frontmanem, ale jak to często bywa, również osoby z drugiego planu odgrywają bardzo istotną rolę. Dlatego cieszymy się, że udało się upamiętnić także ks. Stanka – mówi Krzysztof Michalski. – Być może i on powinien otrzymać medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata? – zastanawiają się mieszkańcy Pragi.
>>> Beatyfikacja Rodziny Ulmów – 10 września
Inicjatorom powstania tablicy zależało na tym, by zawisła ona na fasadzie bazyliki, a nie w jej wnętrzu. Chodziło im o to, by więcej ludzi mogło poznać tę historię (także ci, którzy z jakichś powodów nie wejdą do świątyni). W środku jest już zresztą pamiątka związana z ks. Michałem Kubackim. To dyplom i medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata przyznany przez Instytut Yad Vashem. Do tej pory był przechowywany w domu parafialnym.
– Życiorysy ks. Kubackiego i ks. Stanka warte są tego, by nie były zapomniane. Narazili to, co mieli najcenniejsze, czyli swoje życie. I to działo się w naszej dzielnicy, w miejscu, które często mijamy– dodaje Krzysztof Michalski z Porozumienia Dla Pragi. – To właśnie pod tym adresem – przy Kawęczyńskiej 53 – dokonywał się jeden z najpiękniejszych i najbardziej heroicznych gestów człowieczeństwa: jeden człowiek ratował drugiego – podkreśla.
Historycy Instytutu Pamięci Narodowej podkreślają, że skala pomocy niesiona Żydom przez duchowieństwo jest o wiele większa i cały czas te przypadki są poddawane historycznej, naukowej kwerendzie. Jeśli dana społeczność (parafialna, miejska, czy innego rodzaju wspólnota) zna taką historię, to pracownicy IPN-u zachęcają, by zgłosić ją do Instytutu. Jeśli chodzi o możliwość zawieszenia pamiątkowej tablicy, to procedura nie jest bardzo skomplikowana, ale dużo zależy od tego na jakim budynku i na czyim terenie ma być powieszona. Jeśli obiekt jest własnością miasta, to procedura jest nieco dłuższa. Jeśli budynek jest własnością wspólnoty mieszkaniowej albo parafialnej to sprawa nabiera nieco szybszego toku. Jeśli wszystkie przekazy historyczne na temat danej osoby czy grupy osób się potwierdzą, to tablica staje się faktem. I w ten sposób jest szansa na to, że historia nie zostanie zapomniana.
Galeria (5 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |