
PAP/Maciej Kulczyński
Ziemia Kłodzka wciąż pamięta o powodzi [KOMENTARZ]
Kłodzko, Lądek-Zdrój, Stronie Śląskie. We wrześniu ubiegłego roku mówiło się o tych miejscowościach wiele. Teraz – znacznie mniej. Tymczasem, mieszkańcy Ziemi Kłodzkiej wciąż potrzebują naszej solidarności. Także tej wyrażonej poprzez… turystykę.
Część naszego kraju wciąż zmaga się z ulewnymi, intensywnymi deszczami. Jest ryzyko, że może pojawić się powódź błyskawiczna – i jakieś tereny zostaną zalane. Jak faktycznie będzie – o tym przekonamy się w najbliższych dniach czy godzinach. Ostatnia duża powódź dotknęła Polskę we wrześniu ubiegłego roku. Ucierpiały wtedy zwłaszcza miejscowości znajdujące się w Ziemi Kłodzkiej. Myśląc o wyjazdach wakacyjnych może warto więc wziąć pod uwagę wyjazd właśnie w te okolice?
>>> Nauczmy się słuchania [KOMENTARZ]
Miejsca zapomniane
Spędziłem ostatnio kilka dni w Ziemi Kłodzkiej. Poza wędrówkami po górach udało mi się też odwiedzić kilka miejscowości. Byłem w Kłodzku, Lądku-Zdroju i w Stroniu Śląskim. To miasteczka, które we wrześniu zeszłego roku nie schodziły z pierwszych stron gazet i z głównych stron największych portali informacyjnych. To miejsca, z których na bieżąco nadawali reporterzy najważniejszych stacji telewizyjnych – informując najpierw o przepływającej fali powodziowej, potem o zalaniu i wreszcie opowiadając o pomocy organizowanej na rzecz mieszkańców. Wiele osób straciło wtedy dorobek całego swojego życia. Mija 10 miesięcy i o tych miejscowościach media mówią niewiele – jeśli w ogóle cokolwiek o nich mówią. Temat ucichł, pojawiły się inne. Tymczasem mieszkańcy tamtych terenów wciąż żyją jeszcze zeszłoroczną powodzią. Bo przez niecały rok nie wszystko udało się przywrócić do normalności. Prace nad intensywną odbudową zalanych miejsc nadal trwają. Na własne oczy widziałem robotników, którzy w pocie czoła pracowali nad odbudową wałów przeciwpowodziowych w Lądku-Zdroju czy w Stroniu Śląskim. I nad budową mostu. Mosty to zresztą najbardziej charakterystyczny powodziowy obrazek. W wielu miejscach Ziemi Kłodzkiej przejeżdżałem przez mosty tymczasowe – zbudowane po powodzi. Woda bowiem zniszczyła wiele miejsc, w których ludzie przeprawiali się z jednego brzegu rzeki na drugi. Zniszczeń jest sporo – widać je najbardziej na tynku odpadającym od budynków i na „brakach” w budynkach. Widziałem kobietę, która wietrzyła akurat koc, stojąc w drzwiach prowadzących nad… niewielką przepaść. Wcześniej tam musiał być taras, teraz nie ma nic. Dwa lata temu w Kłodzku jadłem obiad w jednym miejscu położonym blisko rzeki. Teraz to miejsce zapomniane – tylko szyld przypomina o tym, że kiedyś był tu punkt gastronomiczny. Takich miejsc, które już się nie otworzyły było więcej. I gdybym nie wiedział, że zniszczyła je tak wielka woda – to pomyślałbym, że zamknęły się dawno temu i tak niszczeją puste już z kilkadziesiąt lat. Nic bardziej mylnego. Paradoksem tej całej sytuacji są rzeki, które w zeszłym roku wezbrały i wylały. W zeszłym tygodniu je widziałem – jako niewielkie strumyczki. Gdyby się chciało – to bez problemu dałoby się przejść z jednego brzegu na drugi – pozostając prawie zupełnie suchym. Zresztą, jedna naukowczyni mieszkająca na tych terenach opowiadał mi, że mają do czynienia z suszą hydrologiczną – i powódź tego nie zmieniła.

Wciąż potrzebują pomocy
Oczywiście, i ludzie prywatni, i całe społeczności mogły liczyć niespełna rok temu na pomoc – i tę od państwa, i od ludzi dobrej woli. Wielu z nas się angażowało w zbiórki i inne akcje pomocowe. Ale pomoc jest tam wciąż potrzebna – bo do zrobienia nadal jest wiele. I myślę, że wciąż każdy z nas może pomóc, zrobić coś dla mieszkających tam ludzi. Chyba najlepszą formą pomocy w tej chwili będzie to, o czym mówiło się już pod koniec września – czyli tzw. turystyka powodziowa. Zwrot ten pewnie wydaje się mało profesjonalny – sam go jakoś nie lubię. Ale sprowadza się do jednego – do odwiedzania terenów dotkniętych rok temu powodzią. Możemy tam pojechać, by wypocząć (a to piękna okolica – wschodnia część Sudetów, mnóstwo wspaniałych pasm górskich, można tam pokonywać niezliczone ilości szlaków turystycznych), a przy okazji wspomóc też okolicznych mieszkańców. Wspomóc – właśnie swoim byciem. Bo jadąc tam – zostawiamy w tym miejscu też swoje pieniądze. Wspieramy tych, którzy prowadzą pensjonaty czy ośrodki wczasowe. Pomagamy tym, którzy prowadzą bary, restauracje, sklepy. Doceniamy działanie tych, którzy pracują w atrakcjach oferowanych turystom. Pieniądze, które tam zostawimy będą też pracowały na rzecz tego terenu. One są tam potrzebne. Dlatego – jeśli wciąż zastanawiacie się, dokąd można wyskoczyć na wakacje czy na weekend – to zachęcam do odwiedzenia Ziemi Kłodzkiej. Taki wypad to wyraz naszej solidarności z ludźmi, których dotknął żywioł – wielka woda. I obserwujmy też, jak będzie rozwijała się sytuacja w najbliższych dniach. Bo jeśli ponownie pojawi się powódź w jakiejś części naszego kraju – to znów powinniśmy zareagować. Najpierw doraźnie – organizując zbiórki potrzebnych artykułów czy wyjazdy ekip pomocowych. A potem też przyszłościowo – jeżdżąc w rejony dotknięte powodzią. Tak, by nigdy nie zapomnieć o ich pięknie. I o ludziach – bo to przecież wyraz naszej troski o innych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |