Fot. edophoto/freepik

Zofia Kędziora: Kościół jest dla mnie zbyt ważny

Chyba każdy z nas już słyszał, o akcji #TeżOdchodzę czy #ApostazjaChallenge. Co jakiś czas, przy okazji kolejnych skandali, zastanawiam się nad pytaniem, dlaczego wciąż trwam w Kościele. Choć mam momenty poważnych zwątpień, odpowiedź jest zawsze zaskakująco… podobna 

Nie, nie zostaję w Kościele, bo ktoś mi w nim pomógł. Nie zostaję z sentymentu, bo kiedyś było tutaj fajniej. Nie zostaję również dlatego, że Kościół mnie w jakiś sposób ukształtował i wychował. Zostaję, bo wiem, że poza nim jest śmierć. Muszę więc dotrzeć do miejsca, w którym jest życie. A życia nie ma w grzechu i w zgorszeniach. Nie ma go też w rozpaczy, że kolejne autorytety upadają. Życia nie ma także w upartym trwaniu, że to inni chcą Kościół zniszczyć. Życia nie ma też w radykalizacji. Ono jest w samym centrum, ale ukryte. Jest w pewnym sensie tajemnicą.  

>>> Sebastian Zbierański: nie pozwolimy Kościołowi utonąć [FELIETON] 

Dotrzeć do Źródła 

Kościół jest w kryzysie. Kolejne skandale ogromnie mnie bolą i co jakiś czas powodują, że zastanawiam się nad tym, co mnie jeszcze trzyma w Kościele. Nie, takie pytania nie są bez sensu. Uważam, że musimy sobie je zadawać, one mają głęboki sens, ponieważ pokazują nasz cel trwania w wierze. Uważam, że obecny kryzys może oczyścić Kościół i go odnowić, a sekularyzacja może pokazać priorytety wierzących. Podczas lockdownu, kiedy wiele kościołów za zachodzie Europy zostawało zamkniętych, widać było reakcje katolików, którzy wcześniej byli w przestrzeni publicznej niewidoczni. We Francji na placach przed kościołami, w których nie można było sprawować nabożeństw, spowiadali się tłumnie ludzie (było to w czasie Adwentu). Tych ludzi trzyma w Kościele coś, czego nie mogą dostać nigdzie indziej. Pandemia to wyraźnie pokazała. 

Fot. Nikko Tan/Pexels

Wciąż zadaję sobie pytanie, gdzie jest prawdziwe życie, które chroni mnie od rozpaczy, grzechu, osądzania, niekonstruktywnej krytyki czy smutku. Nie widzę tego w świadectwach ludzi, którzy odchodzą z Kościoła, mówiąc, że wreszcie stają się wolni. Choć ich doświadczenia pokazują wiele prawdy o Kościele, to nie jest przecież wszystko. W ich słowach widzę raczej rezygnację i poddanie się.  

>>> Franciszek: Bóg zawsze przebacza. Nawet najstraszniejsze grzechy. Zawsze

Wsteczny, ale piękny 

W obecnym czasie, pełnym nierozwiązanych skandali w Kościele katolickim w Polsce, wyraźnie daje się odczuć, że „Boże młyny mielą powoli”. Czasami chciałoby się powiedzieć, że dawno przestały działać.

>> Powolna apostazja naszego serca

Zawsze jednak w tego typu przemyśleniach wraca jak bumerang cytat z książki „Tajemnice pustyni. Antologia”, którą napisał Carlo Carretto.

Jakże łatwo cię, Kościele, krytykować, a jednak jakże cię kocham! Ileż razy cierpiałem z twego powodu, a jednak ile ci zawdzięczam! Nieraz myślałem o twoim końcu, a tak potrzebna mi jest twoja obecność! Tyle razy gorszyłem się tobą, a jednak dałeś mi poznać, czym jest świętość! Nie znalazłem w świecie niczego bardziej wstecznego, skompromitowanego i fałszywego, a jednocześnie niczego bardziej czystego, hojnego i pięknego. Ileż razy chciałem zatrzasnąć przed tobą drzwi mojej duszy, a jak często modliłem się, aby mi było dane umrzeć w twych bezpiecznych ramionach. Nie, nie mogę uwolnić się od ciebie, bo jestem twój, choć przecież nie jestem całkiem tobą. A zresztą, dokąd mógłbym pójść? Budować jakiś inny Kościół? Zbudowałbym go przecież z tymi samymi błędami, bo są to błędy, które noszę w sobie samym. I gdybym zbudował taki Kościół, to byłby to mój Kościół, a nie Kościół Jezusa Chrystusa. Jestem wystarczająco stary, by wiedzieć, że nie jestem lepszy od innych. 

Odejściem z Kościoła nic się nie załatwi. Zostawia się tylko Dom. Na szczęście zawsze można do Niego wrócić.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze