Zwyciężczyni „Milionerów”: Znajomi mówią, że tak czy inaczej wygrywa Jezus. I to od dwóch tysięcy lat
W pół minuty odpowiedziała na pytanie za pół miliona. Wiedziała, co to fuga dysocjacyjna i za co został skazany Al Capone. Przy pytaniu za milion musiała uciec się do różańca… A dokładnie odpowiedzieć na pytanie, która z podanych na monitorze tajemnic nie jest chwalebna. Z panią Katarzyną Kant-Wysocką, która w popularnym teleturnieju wygrała milion złotych, rozmawia Maciej Kluczka.
Maciej Kluczka (misyjne.pl): Moje pierwsze pytanie będzie o ostatnie pytanie z „Milionerów”, czyli pytanie za milion. Ono chyba wielu zaskoczyło. Często Pani chwyta różaniec? A może wyniosła Pani tę modlitwę i wiedzę o niej z domu rodzinnego?
Katarzyna Kant-Wysocka (zwyciężczyni głównej nagrody w „Milionerach”): Jestem ewangeliczką. Różańca nie odmawiam (u ewangelików nie jest obecny kult maryjny), ale orientuję się w tych tematach. Przyznać trzeba, że to pytanie było też po prostu logiczne…
Maciej Kluczka: Widać i słychać było, że ma Pani wiedzę na ten temat. Przyznał to też sam Hubert Urbański. Znała Pani także tajemnice światła, które wprowadził do modlitwy różańcowej Jan Paweł II. Pewnie nie wszyscy katolicy potrafiliby je wymienić
Katarzyna Kant-Wysocka: Korzenie mam katolickie, jestem w tej sferze mocno umocowana.
Maciej Kluczka: Jest też chyba trochę tak, że pytanie za milion wcale nie musi być najtrudniejsze. To w pewnym w sensie ukoronowanie całej wcześniejszej drogi.
Katarzyna Kant-Wysocka: Zgadza się. Jak się przejrzy wszystkie pytania za milion (także te, przy których zawodnicy rezygnowali albo przegrywali), to one nie są takie trudne. Trudniejsze jest przejście przez eliminację i przez 11 poprzednich pytań.
Maciej Kluczka: No właśnie… Najtrudniejsza jest chyba eliminacja. Człowiek nawet z dużą wiedzą może nie mieć dobrego refleksu, może mieć gorszy dzień, może noga się powinąć i sekundy mijają…
Katarzyna Kant-Wysocka: Decydują ułamki sekund. Miałam szczęście, bo druga osoba miała dużą różnicę w stosunku do mnie, a po drugie – pytanie o tytuły książek i ich autorów mi pasowało. Ja bardzo szybko czytam, dlatego udało mi się przypasować te odpowiedzi zanim zostały wyczytane przez Huberta. Eliminacje to najbardziej stresujący moment.
Maciej Kluczka: A później nie tylko pytanie o różaniec miało podtekst religijny… Było szukanie błędu. Do wyboru było: „dziesięć drzwi”, „dziesięć drzwi”, „dziesięcioro przykazań” i „dziesięć przykazań”. Tu poprosiła Pani o opcję „pół na pół”.
Katarzyna Kant-Wysocka: Ono też było proste, ale się chyba zestresowałam i poprosiłam o koło ratunkowe. A wystarczyło do drzwi podstawić inny liczebnik i przekonać się, że przecież nie mówimy „dwa drzwi”. Fakt, wątki religijne przewijały się przez moje pytania.
Maciej Kluczka: Pani wygrana może prowadzić do wniosku, że wiedza religijna też jest potrzebna – czy ktoś jest wierzący, czy nie, czy innego wyznania, warto po prostu wiedzieć. Religia, katecheza, nauka o religii jest potrzebna? Także w szkole?
Katarzyna Kant-Wysocka: Są pewne uniwersalne rzeczy, które warto wiedzieć. Ta do nich na pewno należy. Czytałam też, że tak czy inaczej wygrywa Jezus. I to od dwóch tysięcy lat. Jest to dobre podsumowanie całej rozgrywki. Faktycznie, taka wiedza jest potrzebna, ale jest też uniwersalna. Żyjemy w takiej kulturze, judeochrześcijańskiej, gdzie nawet jeśli ktoś jest niewierzący, to z tym tematem się gdzieś zetknął.
Maciej Kluczka: Słyszałem też takie pomysły, że przed zaznaczeniem odpowiedzi mogła Pani zmówić „Zdrowaśkę”, a po wygranej to oczywiście cały różaniec.
Katarzyna Kant-Wysocka: Dla mnie niesamowite jest to, że takie pytanie się w ogóle pojawiło. Nie spodziewałam się tego. Obawiałam się pytania związanego z liczeniem, nie jestem w tym kierunku uzdolniona. Na szczęście okazało się, że było dobrze.
Maciej Kluczka: Czy wykształcenie humanistyczne, filologiczne rozwija horyzonty? Niekiedy te kierunki studiów są lekceważone przez młodych ludzi. Sama Pani w teleturnieju przyznała, że po takich studiach nie jest łatwo znaleźć pracę w zawodzie. Ostatnio jednak eksperci podkreślają, że kompetencje miękkie i szerokie horyzonty pomagają w innych zawodach. Pani studiowała filologię klasyczną i kulturę antyczną, zna Pani grekę i łacinę.
Katarzyna Kant-Wysocka: Studia nie zawsze są szkołą przygotowującą do konkretnego zawodu. Filologia klasyczna to kierunek, który daje podstawowy intelektualne rozumienia świata, kultury. Bardzo pomaga w nauce języków – gdy znamy łacinę i grekę, to nie mamy problemu z nauką innych języków. A jeśli o grece mowa, to wielką przyjemnością była dla mnie możliwość czytania Nowego Testamentu w oryginale. W czasie studiów to było bardzo ciekawe przeżycie, czułam się wyjątkowo. Nie warto tych kierunków wyśmiewać, humanista to człowiek wszechstronny.
Maciej Kluczka: Czy niektórzy próbują wyczuć u Hubert Urbańskiego, czy odpowiedź, którą się zaznacza jest dobra? Może w mimice, może w tonie głosu?
Katarzyna Kant-Wysocka: Hubert nie widzi właściwej odpowiedzi, dopóki uczestnik jej nie wskaże. On może ją oczywiście znać, ale nie widzi tego na monitorze. Dopiero jak uczestnik wskaże ją definitywnie, pojawia mu się informacja o tym, czy to właściwa odpowiedź, czy nie. I krótkie wyjaśnienie. Nie da się wyczytać tego z mowy ciała, to są przecież emocje. Ostatnie, o czym się myśli, to wpatrywanie się w Huberta.
Maciej Kluczka: Da się odciąć od emocji i skupić tylko na pytaniach? Pani mówi, że nie myślała Pani o tym, co jest poza Panią – poza prowadzącym i pytaniem na monitorze.
Katarzyna Kant-Wysocka: Nie myślałam o nikim innym, jakby cały świat nie istniał. Byłam bardzo skoncentrowana, bardziej niż na egzaminie na studiach. Żaden egzamin, nawet matura tak u mnie nie wyglądały.
Maciej Kluczka: Dla większości ludzi fuga dysocjacyjna mogła być problemem, dla Pani nie była. Większy kłopot sprawiło pytanie o średnie częstotliwości sieci elektrycznej w Europie. Zadzwoniła Pani do przyjaciela.
Katarzyna Kant-Wysocka: To było dosyć trudne pytanie, nawet gdyby wyeliminować te odpowiedzi z woltami (bo to inna jednostka), to zostały herce: 50 i 60. Jeśli tego się nie wie, to naprawdę trudno wybrać. Różnica między odpowiedziami była zbyt mała. A wiedziałam, że pod telefonem czeka ktoś, kogo byłam pewna. Byłam pewna, że będzie znał odpowiedź.
Maciej Kluczka: Pani chyba zaskoczyła widzów tym, że nie rozwodziła się Pani nad pytaniami. Gdy była Pani przekonana do którejś odpowiedzi, to bardzo szybko potrafiła Pani definitywnie zaznaczyć opcję. Na pytanie o pół miliona odpowiedziała Pani w pół minuty! Hubert Urbański chyba lubi takich zdecydowanych, „definitywnych” zawodników, prawda?
Katarzyna Kant-Wysocka: Na początku starałam się głośno myśleć, by eliminować złe odpowiedzi. Później już mi się nie chciało, zaznaczałam od razu. Nie byłam jakoś specjalnie rozmowna w czasie teleturnieju…
Maciej Kluczka: Na widowni był mąż, wspierał. Czy to się czuje? Siedzi jednak z tyłu, Pani przez całą grę go nie widzi…
Katarzyna Kant-Wysocka: Daje sporo. Miałam świadomość, że jest mój mąż, że cokolwiek się zdarzy, to będzie dobrze, bo on jest. Wiedziałam, że mogę pozwolić sobie na małą dawkę ryzyka, bo wiedziałam, że będzie mnie wspierać, cokolwiek się zdarzy.
Maciej Kluczka: Gdy była Pani przy pytaniu za 250 tysięcy złotych… myślała już Pani o milionie? Że to jest w zasięgu ręki?
Katarzyna Kant-Wysocka: Nie. To był krok za krokiem, nie myślałam o tym, że to realne. Po fudze się uspokoiłam, bo wiedziałam, że w razie czego mogę powiedzieć, że rezygnuję no i „pół miliona” to też bardzo dobra wygrana, ale nie myślałam, szłam powoli i jakoś to wyszło.
Maciej Kluczka: Po wygranej zdradziła Pani plany wydatków – to dom nad Zatoką Gdańską. Wiem, że to nie po chrześcijańsku, ale bardzo tego Pani zazdroszczę. Bardzo lubię Gdańsk i Wybrzeże w Trójmieście. Oprócz domu – rozwój bloga i książka, prawda?
Katarzyna Kant-Wysocka: Tak, mam blog o niszowej tematyce. To blog o dobrych manierach: jak można je wykorzystać w biznesie i w życiu codziennym. Uczę tych dobrych manier, prowadzę szkolenia. Liczę na to, że będę mogła rozpropagować blog, wydać książkę o tym, jak wyglądają dobre maniery w czasach nowych technologii. Te zasady szybko się zmieniają.
Maciej Klucza: Tych dobrych manier nam brakuje? Gdy np. komórka leży na stole w czasie spotkania towarzyskiego?
Katarzyna Kant-Wysocka: Moi znajomi śmieją się i pytają: „komórka to po prawej czy lewej stronie talerza?”. Brakuje tych zasad, bo wcześniej nie było nowych technologii. Czy sms-y wypada pisać o każdej porze? Jak je pisać? Staram się przybliżać te rzeczy, by każdy mógł się odnaleźć w tej nowej i ciągle zmieniającej się rzeczywistości.
Maciej Kluczka: Czy dzień po wygraniu człowiek czuje się inaczej? Lepiej? Jak w filmie? Czy gdy myśli, na co wyda te pieniądze, to one szybko są już rozdysponowane i tak naprawdę ten milion już nie uderza do głowy…
Katarzyna Kant-Wysocka: To w ogóle nie uderza do głowy, przynajmniej mnie. To nie jest kwota, za którą można rzucić wszystko i nic nie robić. Ona pozwoli spełnić marzenia, osiągnąć swoje cele. Jestem szczęśliwa, że mi się to udało. Zmieni się to, że będę mieć swój kąt i spełnię swoje małe marzenia.
Maciej Kluczka: Między nagraniem a emisją programu mija trochę czasu. Czy da się wytrzymać to oczekiwanie, by nie mówić o wygranej znajomym, w pracy? Jak się cieszyć z miliona po cichu?
Katarzyna Kant-Wysocka: Bardzo trudno było wytrzymać, szczególnie że jestem rozmowna i otwarta. Przez kilka dni miałam problemy ze snem, nie mogłam ochłonąć. No i trudno było to utrzymać w tajemnicy, bo wszyscy wiedzieli, że jadę na nagranie i po nim chcieli wiedzieć, jak poszło. Mówiłam tylko, że to była super przygoda i że powiadomię ich o dacie emisji…
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |