Życie bez zwierząt byłoby nudne [RECENZJA]
Zwierzęta są obecne w życiu ludzi od zarania dziejów. Wielu z nas ma z nimi bardzo konkretne relacje. Mówimy o nich nawet, że są przyjaciółmi. Zapraszam na kilka zwierzęcych polecajek kulturalnych.
Legendarny jest już chyba podział na psiarzy i kociarzy. Podział zresztą nieprawdziwy – bo jest przecież wiele osób, które sympatią darzą oba gatunki. I bywają też tacy, którzy są zdystansowani i do psów, i do kotów. Więcej napiszę dziś o kotach, bo to wokół nich skupiają się opowieści bohaterów filmu „Kociarze”.
>>> #nieoczywiste. Dlaczego w Biblii nie ma kotów? [WIDEO]
Bohaterami są ludzie
„Kociarze” to bardzo pozytywny film, który jest istotnym głosem w dyskusji na temat relacji ludzi ze zwierzętami. W „Kociarzach” kilku mężczyzn z różnych regionów USA opowiada o swoim życiu – i o tym, jakie miejsce zajmują w nim koty. Widzowie oczywiście prawie bez przerwy obserwują futrzaki, którymi opiekują się mężczyźni – to bardzo różne (z wyglądu i charakteru) koty. Dla mnie, również kotofila, wszystkie były piękne i każdy kot mnie chyba tak samo mocno zachwycił. Film jednak nie jest o kotach – jego głównymi bohaterami są ludzie. Choć bez czworonogów ich historia wyglądałaby zupełnie inaczej. Film powstawał w czasie pandemii – pokazuje też więc, jak ogromną role odegrały w tym czasie w naszym życiu zwierzęta.
Wrażliwcy i indywidualiści
Przyznam, że bardzo dobrze ogląda się, jak dorośli, poważni mężczyźni opowiadają nagle o sowich kotach. To pokazuje obecną w nich czułość i wrażliwość. Nie od dziś mówi się przecież, że po stosunku do zwierząt można poznać, jakim ktoś jest człowiekiem. Mamy więc pokazaną grupę prawdziwych wrażliwców. Poznajemy instagramera, który mieszka w domu z Księżniczką i trzem innymi kotami – wspólnie zawładnęli internetem. Mamy opowieść strażaka, dzięki któremu pewien kot na stałe zamieszkał w remizie. Mamy tirowca, który wraz ze swoją dziewczyną i – przede wszystkim – z kotem przemierzył już ponad 40 stanów. Wreszcie, jest też jak bumerang wracająca historia mężczyzny w kryzysie bezdomności, który żyje na ulicach Nowego Jorku. Uratował tam życie Szczęściarzowi – i teraz żyją razem na ulicy. Ta ostatnia historia jest najbardziej wzruszająca (w porównaniu z innymi jest też znacznie smutniejsza). Tym, co łączy mężczyzn i ich koty jest indywidualizm. Każdy z bohaterów tej historii jest ogromnym indywidualistą – niezależnie od tego, czy chodzi na dwóch nogach, czy też jest czworonożnym mruczącym „współkotorem”. Między ludźmi i zwierzętami nawiązują się bardzo konkretne relacje, oparte nie tylko na opiekuńczości. Odnoszę nawet wrażenie, że więcej z tej relacji czerpią mężczyźni. Koty są dla nich jak terapia – pomagają im w zmaganiu się z codziennością. Myślę, że bohaterom tego filmu dokumentalnego trudniej byłoby przejść przez czas pandemii, gdyby w ich życiu nie było czworonożnych futrzaków. Koty potrafią mieć swoje humorki, bywają złośliwe, nie zawsze mają ochotę na głaskanie i mizianie – ale i tak bohaterowie filmu nie wyobrażają sobie bez nich życia. To widać mocno w opowieści ze Szcześciarzem. Dla jego właściciela kilkumiesięczna rozłąką z kotem jest trudnym czasem. Tęskni, bardzo brakuje mu kota.
Historycznie o kotach
To film, który wywołuje na naszych twarzach uśmiech – i bardzo dobrze. Potrzeba nam takich ciepłych, optymistycznych treści. Zewsząd zalewają nas smutne i przytłaczające wiadomości. Dlatego pogodna historia o ludziach i kotach może być dobrym lekarstwem na trudy współczesności. Nie mamy zapominać o problemach, którymi żyje cały świat. Ale mamy zobaczyć, że na świecie nie tylko dzieje się źle. Myślę, że w duecie z filmem warto też przeczytać książkę „Miau. Kompletna historia kota”, którą wydało Wydawnictwo Marginesy. Laura A. Vocelle, autorka, prowadzi The Great Cat – serwis internetowy o kotach w sztuce, historii i w literaturze. Teraz swoją bogatą wiedzą dzieli się w formie książkowej z czytelnikami z całego świata. To właściwie podręcznik historii – tylko że skupiony wokół kotów i tego, jak w poszczególnych okresach podchodzili do nich ludzie. Bo relacje z tymi futrzakami były bardzo różne – bywało, że koty były traktowane jak bóstwa, ale były też czasy, gdy przypisywano im najgorsze możliwe intencje. Świat jest skomplikowany i tak samo skomplikowana jest historia relacji ludzi i kotów. Laura A. Vocelle w swoim chronologicznym wywodzie świetnie ja porządkuje – i robi to w bardzo przystępny sposób. Prezentuje też mnóstwo materiałów wizualnych – zwłaszcza reprodukcji różnych dzieł sztuki. Świetnie łączy w jednej książce wiedzę z różnych dziedzin. Potrafi snuć opowieść biologiczną – o pochodzeniu i ewolucji kota, by chwilę później opowiadać już o tym, jak w starożytności brano koty za bóstwa. Przyjrzenie się wielowiekowej historii kotów na pewno pomaga nam w zrozumieniu ich współczesnego znaczenia. Bo nasze relacje z tymi futrzakami budowały się na przestrzeni wieków – są w jakimś stopniu owocem ewolucji. Oczywiście, ta książka przede wszystkim będzie dla nas zbiorem ciekawostek i odpowiedzi na nurtujące wielu kociarzy pytania. Dlaczego czarny kot przynosi pecha? Dlaczego wizerunek kota na samolocie czy statku miałby przynieść szczęście? Kiedy odbyła się pierwsza wystawa kotów? Dowiemy się z tej książki wielu ciekawych rzeczy. I spotkamy też wiele naprawdę znanych nazwisk. Bo koty przewijały się od dawna w literaturze i sztuce. Stąd Laura A. Vocelle przywołuje obrazy i dzieła wielkich artystów i teksty największych pisarzy. A w nich wszędzie są koty… Zaskakujące, gdzie można je zobaczyć. Najwięksi artyści umieszczali je nawet w rajskim ogrodzie z Adamem i Ewą, a także obok Jezusa i apostołów w czasie ostatniej wieczerzy. Widać, że Laura A. Vocelle jest przede wszystkim pasjonatką i dobrze przygotowała się do napisania tej książki. Zaiste, znalazła sposób na bardzo przyjemne zgłębianie historii świata! I historii relacji ludzko-kocich.
I trochę pamiętnika
W kontekście relacji ludzi i zwierząt warto jeszcze krótko wspomnieć o jednej książce. Na jej łamach nie znajdziemy akurat kotów, ale za to wiele innych zwierząt – fretki, żółwie, psa… Mowa o „Pawilonie małych ssaków”. Jej autorem jest Patryk Pufelski, pracownik wrocławskiego zoo. Zajmuje się tam kotikami, fokami, kazarkami i stadem pingwinów. Wydawnictwo Karakter wydało jego zapiski z lat 2013-2022, publikowane wcześniej w większości w internecie. Znajdziemy w nich bardzo wiele treści skupionych właśnie wokół zwierząt. Mocno pokazują, jak bardzo terapeutycznie działają na ludzi zwierzęta – na Patryka na pewno. Mnie, jako czytelnika, zachwyciła przede wszystkim ogromna wrażliwość, z którą młody chłopak opowiada o zwierzętach. Patryk pokazuje, że świat zwierząt jest skomplikowany, ale warto go z pasją poznawać i wchodzić w relacje ze zwierzętami. Nie jest też przy tym ckliwy i przesłodzony – ma bardzo rozsądne i racjonalne podejście do zwierząt – tu się różni od niektórych bohaterów „Kociarzy”. Warto przeczytać jego zapiski, bo mówią bardzo wiele o takim indywidualnym podejściu do zwierząt. Patryk nie opowiada o gatunkach, o szarej masie – mówi o swoim klusku, o Zośce, o Gacku… Film i dwie książki, o których opowiedziałem to świetny pomysł na weekendowy relaks – na połączenie przyjemnego z pożytecznym. Oczywiście, najlepiej czytać i oglądać z jakims futrzakiem na kolanach.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |