6 sposobów na codzienną walkę z pychą
Zwalczanie pychy nie jest łatwe. Dlatego spróbujemy podpowiedzieć ci kilka sposobów na to, jak to zrobić. I oby nie były to tylko piękne słowa opublikowane w sieci. Bo to właśnie robi z nami pycha: mówimy o sobie: chrześcijanie i dzielimy się w Internecie katolickimi treściami, ale trudno nam zauważyć, że samo życie wartościami wiary nas przerasta.
Te wskazówki nie mają być rachunkiem sumienia, choć jeśli uda nam się go zrobić, a następnie wyspowiadać, to wspaniałe. Chodzi raczej o naprowadzenie samego siebie do tego, w jakich momentach przyjmuję dumną, egoistyczną postawę i świadome skorygowanie się. Oto one:
Poznaj samego siebie
To podstawa. Gdy poczucie własnej wartości w którymś momencie zawodzi, pojawiają się dwie drogi: albo się oburzamy, albo fantazjujemy.
Kiedy nie jesteśmy w stanie rozpoznać, kim naprawdę jesteśmy i nie doceniamy tego, co Bóg w nas stworzył, możemy potknąć się o kamień pychy, który nas chroni przed tym, żeby nasze słabości nie wyszły na jaw, a nasza wrażliwość nie została zraniona. Poznanie samych siebie jest ważne, bo poznanie własnych ograniczeń pomaga nam bardziej obiektywnie ocenić, kim jesteśmy. A to z kolei jest pierwszy krok do tego, by nie popaść w samouwielbienie.
Wielu ludzi całymi latami robi to samo. I wielu, przyzwyczajonych do tej rutyny i tego, co pewne, aż drży, gdy nadchodzi czas zmian, ponieważ widzą, że ich strefa komfortu zostanie naruszona. Na pewno każdy z nas był świadkiem sytuacji, gdy takie osoby nie chcą zaryzykować i nie pozwalają sobie na przygodę.
Słuchaj z miłością
Nawet jeśli uznamy czyjąś uwagę bądź komentarz za niesprawiedliwe, otwórzmy uszy, by z pokorą poszukać tego, co dobre i budujące w tych słowach, choć to trudne. Nie możemy zrobić nic głupszego niż udawanie, że nie słyszymy, gdy uważamy, że ktoś nie ma racji. Wszyscy mamy rację z naszego punktu widzenia. Dlatego próba zrozumienia tego, co mówi druga osoba, świadczy o nas dobrze i pomaga odkryć samych siebie. Na pewno wielokrotnie usłyszymy słowa, które nie będą miały sensu lub niepoprawnie ocenią fakty. Nawet wtedy mogą to być słuszne komentarze, bo uderzają w słaby punkt. Ale wolimy odwrócić wzrok, unieść się dumą i tłumacząc się, uciec z niewygodnej sytuacji. Bywa tak na przykład w kontaktach z mamą, która (nie wiedzieć czemu) prawie zawsze ma rację.
Zauważ, jakim skarbem są inni ludzie
Zdarza się, że nie doceniamy innych ludzi. W każdym człowieku, nawet najprostszym, nawet w tym, który nie wierzy, jest coś z Boga i nie możemy tego pominąć. Gdy następnym razem będziesz miał okazję, by zawierzyć komuś jakąś tajemnicę, jakąś delikatną sprawę, zrób to. Niech zazdrość i brak pewności, jaka ta osoba jest, nie będzie przeszkodą. Poszukaj sposobów na zaufanie innym, na odkrycie, do czego są zdolni, i że jest w nich wiele dobra.
Pomyśl, ile możesz dać, a nie – ile masz
Nie chodzi o to, by się napuszyć, myśląc, ile dostaliśmy od Boga, bo On dał nam wszystko. Chodzi o to, ile jesteśmy w stanie Mu z tego oddać. Jedyną rzeczą, z której powinniśmy być naprawdę dumni, jest uczestnictwo w dobrych zawodach, oddanie wszystkiego Jezusowi i zrezygnowanie nawet z własnych planów.
Zachęcam cię do zrobienia swego rodzaju podsumowania ostatniego czasu. Nie chodzi o doświadczenia z zakresu szkoły i pracy, o to, co udało ci się zyskać, o uznanie, którego doświadczyłeś od innych. Nie oceniaj siebie z perspektywy sukcesów, ale z włożonego wysiłku, z oddania, z tego, na ile potrafiłeś z czegoś zrezygnować. Z czego musiałeś zrezygnować, żeby pomóc innym wzrosnąć? Niech ta lista nie pozostanie na papierze, tylko w sercu, byś mógł tam w każdej chwili dopisać coś nowego.
Postaw nad sobą kogoś z autorytetem
Mowa nie o kimś bliskim, z rodziny, tylko o kimś, kto będzie w stanie spojrzeć na twoje życie obiektywnie. Komu trzeba zdawać swego rodzaju sprawozdanie. Może to być mentor lub przewodnik duchowy. Pozwoli ci to nie tylko zmienić kierunek podejmowanych decyzji i spojrzeć na życie we wspólnocie. Będzie również ćwiczeniem pokory, która zastępuje pychę. Otworzenie przed kimś serca i rozpoznanie, ile to nas kosztuje, i że potrzebujemy szturchańca, by to w ogóle zrobić, nie jest oznaką słabości, lecz wielkości i pokory. Sam Jezus poprosił swoich przyjaciół, by mu towarzyszyli, kiedy nadeszła ciemniejsza niż zwykle noc nad ogrodem Getsemani.
Poproś o pomoc
Ważne, byś nie szedł sam drogą pokory. Poszukaj pomocy, wsparcia i rady innych. Uwalnianie się z pychy i tak pomaga ci zobaczyć, że nie możesz zrobić wszystkiego sam, że potrzebujesz innych i – przede wszystkim – że potrzebujesz Boga. Zaakceptowanie własnych ograniczeń (szczególnie tych, które dotyczą walki duchowej i nawrócenia) jest procesem, który koniecznie trzeba przeżywać we wspólnocie. Nie mamy jakichś supermocy, by samemu stawić czoła wszystkim trudnościom. Bóg uczynił nas podatnymi na zranienia, byśmy przeżywali je razem z innymi i z Nim.
Codziennie poświęcenie czasu na dzielenie się z innymi i z Bogiem cierpieniem i walką jest ważną formą zwalczania pychy i innych pokus, które podsuwa nam nieprzyjaciel.
Na koniec zachęcam cię, by obserwacja własnego życia i zaproszenie innych do czynienia tego samego nie były tylko wstępnym ćwiczeniem przed podejmowaniem wielkich decyzji czy rozwiązywaniem problemów, jakie staną na drodze twojego życia. Wędrowaniu ku świętości nie jest czymś, co dałoby się rozwiązać pięcioma czy dziesięcioma radami. To jest droga. Miej to na uwadze i nieustannie szukaj sposobów na życie zgodnie z tymi radami. Niech nieprzyjaciel zastanie nas lepiej przygotowanych do walki, gdy zaatakuje nas po raz kolejny.
Autor: Sebastian Campos
Tłumaczenie: Magdalena Zarate Rios
http://catholic-link.com/2017/01/24/vencer-orgullo-ejercicios-cotidianos/
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |