modlitwa

fot. cathopic/Ranley Raw

„7 marzeń na dni trudne i beznadziejne” – wyjątkowa modlitwa na dzisiejsze czasy [ROZMOWA]

„To propozycja modlitewna, która może nam pomóc odnaleźć światło pośród ciemności beznadziei. Mało kto wie, że nasza strona, Modlitwa w drodze, działa również w wersji ukraińskiej jako iMolytva.org” – opowiada o. Paweł Kowalski SJ. Jezuita zarysowuje kontekst powstania modlitwy i jej podstawy w duchowości.

KAI: Razem z Modlitwą w drodze przygotowaliście propozycję modlitwy „7 marzeń na dni trudne i beznadziejne”. Dlaczego mielibyśmy potrzebować marzeń?

Ks. Paweł Kowalski SJ: Bo ciemność jest coraz gęstsza. Już przed pandemią nie było dobrze, a teraz to wszystko się jeszcze bardziej zaogniło. Nie chodzi mi nawet jedynie o wojnę, ale i o doświadczenie rozczarowania Kościołem czy wspólnotą.

>>> Co trzeci pacjent onkologiczny zmaga się z depresją

Paweł Kowalski SJ, Fot. Yt//screen

KAI: To się chyba nazywa strapienie duchowe?

– Tak to nazywa św. Ignacy Loyola. Ekspert w rozeznawaniu duchowym. Ignacy mówi o strapieniu, czyli o takim stanie ducha, gdy jesteśmy bardziej pociągani w stronę złego ducha. Mówi, że najlepszą reakcją na nie jest ucieczka do Jezusa. Nie chodzi jednak o to, żeby o Jezusie jedynie mówić, albo żeby tworzyć Mu jakieś akcje marketingowe. Nawet nie chodzi o wiarę. Bo ta jest odpowiedzią człowieka na słowo Boga. Chodzi o to, żeby usłyszeć, że Bóg mówi do człowieka.

KAI: A to nie jest tak, że gdy jest nam ciężko, to potrzebujemy raczej ucieczki od tego co trudne? Dlaczego zaczynacie od „dni trudnych i beznadziejnych”?

– Bo to jest właśnie sedno Bożego Narodzenia. Bóg się wciela, Jego pomysł nie polega na tym, żeby człowieka wyrwać z ziemi do nieba, ale odwrotnie, niebo sprowadzić na ziemię.

Bóg nie przestaje mówić do swojego Kościoła, czyli do wspólnoty wiernych. A mówi pomiędzy tym co trudne i beznadziejne.

fot. pixabay

KAI: Ale przecież ludzie marzą o pięknym domu, o dobrym samochodzie, żeby rata kredytu zmalała? Takie marzenia mają nam pomóc przetrwać mrok?

– Aktualnie jestem zaangażowany w Jezuicką Pomoc Uchodźcom. Przeprowadzam wywiady m.in. z uchodźcami z Ukrainy. W tych rozmowach często zadaję im pytania zarówno o przyszłość jak i o marzenia. Myślę, że w sytuacjach granicznych zostaje w nas to co istotne – marzenia o pokoju, o tym, żeby znowu spotkać się z rodziną, o tym, żeby wszyscy przeżyli.

Są takie marzenia, które dają nam życie, są też takie, które może i są piękne, angażują nas emocjonalnie, ale w istocie są płonne. Chodzi więc o rozbudzenie tych Bożych marzeń.

Myślę, że większe niebezpieczeństwo nie jest w tym, że marzenia człowieka są miałkie, ale to, że w ogóle nie marzymy.

>>> Św. Ignacy Loyola. Zapragnął przez całe życie „być z Jezusem”

KAI: Jak to?

– Mam wrażenie, że strach przed goryczą rozczarowania jest tak wielki, że niejednokrotnie człowiek stara się w ogóle nie mieć marzeń. To wielkie niebezpieczeństwo duchowe. Przez marzenia mówi do nas Bóg, jeżeli jestem wobec nich sceptyczny, wówczas pozbawiam je mocy.

KAI: Powiedz jeszcze o Waszej inicjatywie.

– To propozycja modlitewna, która może nam pomóc odnaleźć światło pośród ciemności beznadziei. Mało kto wie, że nasza strona, Modlitwa w drodze, działa również w wersji ukraińskiej jako iMolytva.org. Nasza propozycja jest dostępna również po ukraińsku. Zapraszamy serdecznie do uczestnictwa.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze