Abp Gądecki: Kościół zawsze stawał w obronie narodu [ROZMOWA]
Kościół katolicki w dziejach naszego narodu zawsze stawał w jego obronie – powiedział metropolita poznański, abp Stanisław Gądecki. Przewodniczący KEP przyznał, że celebrowana pięć lat temu rocznica 1050-lecia chrztu Polski przyniosła liczne, znaczące owoce.
W kwietniu 2016 roku w Poznaniu, Gnieźnie i na Ostrowie Lednickim odbyły się centralne obchody 1050-lecia chrztu Polski z udziałem władz państwowych i legata papieskiego, watykańskiego sekretarza stanu.
W 2016 roku ksiądz arcybiskup mówił PAP, że przy okazji obchodów 1050-lecia chrztu Polski dało się zauważyć duże poruszenie nie tylko w Kościele, ale i w całym społeczeństwie. O jakich dziś, z perspektywy pięciu lat, efektach i owocach tych wydarzeń możemy mówić?
Abp Stanisław Gądecki: Jubileusz – według starotestamentalnej Księgi Kapłańskiej – to czas poświęcony Bogu i przynoszący konkretne korzyści ludziom w postaci powrotu do swojej pierwotnej własności i wolności. Według Nowego Testamentu oznacza to powrót człowieka „upadłego” do pierwotnej godności dzieci Bożych. Można wiec powiedzieć, że w 2016 r. chodziło nam właśnie o tego rodzaju – pojmowane w sensie ściśle biblijnym – świętowanie.
Podtrzymuję to, co wtedy mówiłem: dało się zauważyć duże poruszenie, o rocznicy chrztu Polski mówiono w różnych miejscach i w różnych kontekstach. Nawet jeśli od świętowania przeszliśmy do szarej codzienności, jestem przekonany, że ta uroczystość, jak każde święta w naszym życiu, coś w nas zmieniła. Pojawiła się szansa na docenienie roli duchowej i materialnej chrztu Polski w życiu naszej ojczyzny. Jak wszystkie inne wydarzenia również i to potrzebuje swego czasu dojrzewania, pogłębienia i docenienia.
Czy udało się wzmocnić wiedzę, pamięć o znaczeniu chrześcijaństwa w historii naszego kraju?
To był na pewno jeden z ważnych celów, który został w dużej mierze zrealizowany. Uroczystości kościelne w Gnieźnie, na Ostrowie Lednickim i w Poznaniu, msza św. na poznańskim stadionie z udziałem sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w Poznaniu, czyli wspólne obrady posłów i senatorów z prawej i lewej strony sceny politycznej z udziałem Prezydenta RP, liczne wykłady, lekcje szkolne, programy telewizyjne – trudno, żeby nie przyczyniło się to do wzmocnienia wiedzy i pamięci Polaków.
Jestem przekonany, że przypominając przeszłość, przypomnieliśmy jednocześnie wagę naszych dziejów. Dobrze wyraził to prezydent Andrzej Duda, przemawiając przed Zgromadzeniem Narodowym: „Chrzest księcia Mieszka I jest najważniejszym wydarzeniem w całych dziejach państwa i narodu polskiego. Nie był, lecz jest”.
Dziś już mało kto pamięta, ale to właśnie w kontekście zbliżających się rocznic powstała godna uwagi oferta historyczno-kulturalna przypominająca dziedzictwo historyczne chrztu Polski, bez której trudno dziś wyobrazić sobie Poznań: Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego i Rezerwat Archeologiczny Genius loci – w obydwu przypadkach archidiecezja poznańska była aktywnym uczestnikiem projektów.
W tym roku, 14 kwietnia – w 1055. rocznicę chrztu Polski – otworzę przez wiele lat zamknięty kościół NMP in Summo na Ostrowie Tumskim, który odzyskał pierwotne piękno w wyniku długotrwałych remontów i renowacji. W otoczeniu świątyni pokazano zarys najstarszej polskiej kaplicy zbudowanej dla Mieszka i księżnej Dobrawy.
Polski Sejm ustanowił Święto Chrztu Polski – doroczne państwowe święto obchodzone każdorazowo dnia 14 kwietnia, poświęcone upamiętnieniu chrztu Polski, datowanego na 14 kwietnia 966. Chrzest Polski, przyjęty przez księcia Polan Mieszka I, zapoczątkował proces chrystianizacji ziem polskich. Uważa się go również za symboliczny początek państwa polskiego i polskiego Kościoła katolickiego. To nowe święto jest efektem ustawy przyjętej 22 lutego 2019 roku przez Sejm. To także znaczący owoc tego jubileuszu, który jest ogromną szansą edukacyjną dla szkolnictwa.
Pięć lat temu ksiądz arcybiskup wymieniał nam zadania, które pozostały po jubileuszu: kontynuacja działań ewangelizacyjnych w parafiach i wspólnotach; tworzenie następnych ośrodków katechumenatu przygotowujących do chrztu dorosłych; troska o liturgię chrztu świętego oraz krzewienie duchowości chrzcielnej; dobre przygotowania rodziców i chrzestnych do chrztu dziecka; promowanie inicjacji chrześcijańskiej jako metody pracy formacyjnej z dorosłymi; pogłębianie ducha misyjnego oraz patriotyzmu jako miłości ojczyzny. Co z tego udało się zrealizować? Z czym są największe problemy i dlaczego?
Zanim zaczęliśmy świętowanie jubileuszu, przez kilka lat w każdy czwartek grono osób odpowiedzialnych za ewangelizację dyskutowało na temat katechezy dorosłych, którą chcieliśmy wcielić w życie w naszej archidiecezji. W oparciu o te dyskusje powstał ambitny projekt duszpasterski, który jest realizowany w formie Szkoły Katechistów, początkowo w Poznaniu, dziś także w Lesznie. Kandydaci na katechistów najpierw uczestniczą – przez półtora roku – w wykładach, warsztatach i rekolekcjach organizowanych przez Szkołę Katechistów, a następnie włączają się w katechizowanie osób dorosłych w parafiach. Wraz z nadzwyczajnymi szafarzami Komunii Świętej jest to spora rzesza ludzi świeckich, którzy wzięli w swoje ręce odpowiedzialność za Kościół, za apostolstwo, i realizują tę misję w jedności z biskupem. Na wzór poznańskiej Szkoły Katechistów powstają podobne instytucje w innych diecezjach.
W tym kontekście nie mogę nie wspomnieć o parafialnych radach duszpasterskich. Wspólne spotkania tych gremiów ukazują, jak bardzo potrzebne jest zaangażowanie się ludzi świeckich w działalność parafii. Mimo punktowej niechęci do tych rad, tak ze strony niektórych księży jak i niektórych osób świeckich, jestem przekonany, że autentyczny dynamizm tych grup może wiele zdziałać dla dobra wspólnot parafialnych. To także wymierny efekt jubileuszu. Natomiast problemy są ciągle z naszą stałością; wielu ludzi podchodzi do sakramentów w sposób okazjonalny, tymczasem naszym zadaniem jest przekonywać ich, że wiara jest wyborem na całe życie.
>>>Papież: z Kościoła trzeba usunąć wszelki smród zepsucia, nadszedł czas przejrzystości
W ramach obchodów przeprowadzono szereg projektów edukacyjnych i katechetycznych z udziałem uczniów szkół z całej Polski. W ośrodkach akademickich odbyły się konferencje naukowe i sympozja. Dodatkowo na czas jubileuszu chrztu Polski nałożyły się organizowane w naszym kraju Światowe Dni Młodzieży. Czy ten wysiłek przyniósł zauważalne efekty, jeżeli chodzi o udział młodych w życiu Kościoła?
Światowe Dni Młodzieży są fenomenem i 2016 rok w Polsce z pewnością dobrze zapisał się we współczesnej historii ewangelizacji młodych. Dziś jest w modzie narzekanie na to, że młodzi odwracają się od Kościoła, wypisują się z lekcji religii, niektórzy mówią o zmarnowanej szansie katechezy w szkole. Wszystkim, którzy tak mówią przypominam, że narzekaniem nic nie zdziałamy. Trzeba dostrzegać najpierw dobro i entuzjazm tych, którzy są.
Patrzę np. na młodych wolontariuszy z duszpasterstwa Jordan, którzy pomagają w stołówkach Caritas, na harcerzy, którzy w pandemii, wespół z Kościołem, organizują pomoc dla ludzi starszych, na młodzież gromadzącą się na adoracji, śpiewie, na studentów, z którymi nie tak dawno siedziałem przy wspólnym stole, dyskutując na różne tematy – i jestem tym zbudowany. Sądzę, że ich obecność, ich postawa, to jest konkretny efekt posługi duszpasterskiej w naszych czasach.
Jeden z misjonarzy narzekał kiedyś, że kazano mu ciągle podawać statystyki: ilu ludzi ochrzczonych, ilu bierzmowanych itd., i dopiero w pewnym momencie zrozumiał, że same statystyki to „lipa”. Ważniejszy jest prawdziwie nawrócony człowiek, aniżeli dziesięciu w statystyce, którzy jutro pójdą gdzie indziej. Dlatego powtarzam: narzekanie nic nie da, dostrzegajmy tych, na których możemy naprawdę liczyć. Od początku mojej posługi biskupiej wzywam do tego, by zakasać rękawy, czynem i prawdą budować innych. Ewangelizacja młodych to ciągły proces, który nigdy się nie skończy, bo młodzi ciągle są nowi.
Ostatnie miesiące to w Polsce m.in. intensywny czas rozliczeń Kościoła ze spraw związanych z przestępstwami seksualnymi, czas aktów apostazji na niespotykaną w ostatnich latach skalę, także czas ataków na świątynie czy zakłóceń mszy św. przez protestujących ws. prawa aborcyjnego. Według obiegowych, obecnych w mediach opinii, od Kościoła odwracają się młodzi, to Kościół miał stać za zaostrzeniem prawa aborcyjnego, zaś zaufanie do Kościoła słabnie. Jakie wyzwania w relacjach między Kościołem a Polską 1055 lat po chrzcie są, księdza arcybiskupa zdaniem, pierwszorzędne?
Kościół katolicki w dziejach naszego narodu zawsze stawał w jego obronie, nie może również dziś milczeć na tematy ważne społecznie. Dlatego nie możemy milczeć w sprawach tak zasadniczych, jak obrona życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Historię państwa tworzą także katolicy. Są oni przekonani o istnieniu Boga, biorą pod uwagę liczącą dwa tysiące lat historię chrześcijaństwa, jego rolę kulturowo-cywilizacyjną i państwowotwórczą, i na tej podstawie chcą także budować struktury państwa – mają do tego prawo. Jako biskup z szacunkiem patrzę na ludzi, którzy głosują zgodnie ze swoim sumieniem i nie boją się bronić chrześcijańskiej wizji społeczeństwa także w parlamencie.
Pamiętajmy, że postulat świeckiego charakteru państwa nie może być błędnie utożsamiany z laicyzmem, czyli zamknięciem religii w sferze życia prywatnego jednostki, co w praktyce oznacza czynną ateizację. Zasada świeckości państwa oznacza tylko tyle, że władze publiczne nie narzucają ani nie zabraniają obywatelom wyznawania określonej religii lub ideologii.
>>>Kraków: rośnie liczba apostazji, w 2020 r. było ich aż 445
Pięć lat temu nie tylko Kościół w Polsce, ale i papież Franciszek modlił się o jedność. Mówił, że dzięki niej nasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil. Wydaje się, że o pojednanie, chęć wzajemnego zrozumienia jest dziś przynajmniej tak samo trudno, jak w 2016 roku. W czym może tkwić problem?
Spory polityczne są wpisane w istotę demokracji. Zaś wychowanie do demokracji jest procesem znacznie trudniejszym niż samo odzyskanie niepodległości i suwerenności, dlatego proces wychodzenia ponad krzywdy i rany przeszłości bez ulegania pokusie izolowania się i narzucania innym swej woli – o co modlił się papież – będzie zadaniem nie tylko dla jednego pokolenia.
Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński mówił, że jedność narodu można umacniać tylko przez umacnianie jedności w rodzinie. To rodzina najlepiej wychowuje do budowania mostów, do wyciągania ręki do zgody. Z jedności życia męża i żony rodzi się jedność rodziny, tak jak w oparciu o wierność obojga, pielęgnuje się wierność dzieci wobec rodziców i rodzeństwa między sobą. Pojednanie w naszym narodzie może przyjść tylko przez rodzinę.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |