Zdjęcie poglądowe fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi

Abp Gądecki: pandemia osłabiła religijność Polaków

Pandemia i związane z nią ograniczenia w dostępie do sakramentów osłabiły religijność Polaków, co niejednokrotnie skończyło się porzuceniem praktyki uczestnictwa w niedzielnej mszy św. – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki.

>>> Papież do Polaków: módlmy się, aby w przyszłym roku pandemia ustąpiła

Przewodniczący Episkopatu przypomniał, że rok 2021 był drugim rokiem, który Kościół przeżywał w cieniu pandemii. Przyznał, że pandemia i związane z nią ograniczenia w dostępie do sakramentów – spowodowane chociażby limitami wiernych mogących wziąć udział w mszy św. – osłabiły religijność Polaków. „Pandemia wzbudziła strach, który dawał argumenty do tego, żeby zaniedbać praktykę życia religijnego. Nie zawsze wiązało się to z porzuceniem wiary jako takiej, jednak niejednokrotnie skończyło się porzuceniem praktyki uczestnictwa w niedzielnej mszy św.” – zastrzegł.

Czas synodu

Przypomniał, że ważnym wydarzeniem w życiu Kościoła w 2021 r. było rozpoczęte w październiku XVI Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów na temat „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo, misja”, które potrwa do 2023 r. Abp Gądecki zauważył, że z faza diecezjalna synodu, jaka zakończy się w kwietniu 2022 r. „daje nadzieje na trwałą zmianę sposobu duszpasterstwa w parafiach”. „Taka nadzieja została zrodzona przez samo pojęcie synodalności i tego, co ma ona wnieść do duszpasterstwa. Jest to jakaś forma demokratyzacji Kościoła, podobnie jak stworzenie rad duszpasterskich, rad ekonomicznych czy zwołanie soboru powszechnego – to są wszystko rzeczywistości, które przyczyniają się do większej demokratyzacji Kościoła” – stwierdził.

fot. Isabelle de Senilhes/synod.va

Jednakże – jak sprecyzował – „gdy mówimy o demokracji w Kościele nie myślimy o czymś na wzór demokracji parlamentarnej”. „To nie działa tak, że kto zdobywa większość głosów w głosowaniu, ten może zmieniać prawdy Kościoła. W Kościele synodalność zakłada konsens, czyli powszechną zgodę co do jakiegoś ruchu albo prawdy. Rozwój nauczania kościelnego może następować tylko i wyłącznie drogą konsensu. W tym sensie dopóki nie uzyska się jednomyślności w danej materii, nie można iść dalej do przodu. To czyni synodalność czymś całkowicie odmiennym od demokracji parlamentarnej” – zaznaczył.

Co z LGBTQ+?

Abp Gądecki wyjaśnił, że fakt, iż do zabrania głosu w ramach prac synodu zostały zaproszenie osoby związane z ruchem LGBT, „nie oznacza zmiany duszpasterskiej w stosunku do tych osób”. Według przewodniczącego KEP, powszechnie opinia publiczna nie potrafi odróżnić konkretnego ruchu światopoglądowego LGBT – którego filozofia i postulaty są nie do pogodzenia z chrześcijańską wizją człowieka i świata – od osób o skłonnościach homoseksualnych etc., które nie utożsamiają się z ruchem LGBT.

fot. EPA/ERDEM SAHIN

Wyjaśnił, że do jednych skierowane jest duszpasterstwo w rozumieniu ewangelizacji i kerygmatu – jako stawiających się, poprzez swoje wybory, poza Kościołem i potrzebujących bardziej inicjacji chrześcijańskiej i działalności misyjnej, do drugich natomiast – duszpasterstwo w rozumieniu mistagogii, jako podzielających i praktykujących wiarę Kościoła. „Osoby LGBT – jeśli sobie tego życzą – objęte są normalnym duszpasterstwem. Mają prawo do uczestnictwa we mszy św., do spowiedzi, a także do indywidualnego kierownictwa duchowego – i tak robią” – powiedział. „Gdy powstał problem ich uczestnictwa w synodzie, zwróciłem się do sekretarza generalnego synodu biskupów kard. Mario Grecha, jakie jest stanowisko sekretariatu synodu do kwestii LGBT. Wtedy sekretariat synodu odpowiedział: +synod jest zwrócony do wszystkich+” – dodał przewodniczący KEP.

Granica

Odnosząc się do konfliktu na granicy polsko-białoruskiej abp Gądecki zauważył, że Kościół apeluje o to, by z jednej strony bronić granic Polski i Unii Europejskiej, a z drugiej strony nie zapominać o pomocy humanitarnej świadczonej na rzecz migrantów. Zaznaczył, że jedna i druga postawa nie kłócą się ze sobą.

„Jest to być może nieco trudne do pogodzenia – podobnie jak trudno jest nam pogodzić sprawiedliwość z miłosierdziem – ale o to właśnie chodzi w tej sytuacji. Sprawiedliwość domaga się obrony granic i bezpieczeństwa Polaków, natomiast miłosierdzie domaga się pomocy wszystkim, którzy jej potrzebują” – mówił. Dodał, że „nawet jeśli migranci weszli na terytorium Polski niezgodnie z prawem i nie powinni tego robić, to dla nas chrześcijan wzorem pozostaje zawsze miłosierny Samarytanin, który pomaga człowiekowi cierpiącemu i wylewa oliwę na jego rany, a nawet płaci za jego leczenie”.

fot. EPA/OKSANA MANCHUK/BELTA

Podkreślił, że Kościół jest za tym, aby respektować międzynarodowe konwencje dotyczące migrantów. „One dają odpowiedź na pytanie, kogo można przyjmować, w jakiej liczbie, jakie są prawa państwa wobec uchodźców i migrantów. Nie może być tak, że 20 mln ludzi chce nagle osiąść w Polsce a my ich przyjmujemy bez względu na konsekwencje. Każde państwo ma prawo do własnej polityki migracyjnej zgodnej z najlepiej pojętym własnym interesem” – podkreślił hierarcha.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze