fot. unsplash/marina

Abp Pizzaballa: Adwent to czas, aby uczynić miejsce dla zbawczego słowa Boga

„Jezus zaprasza do uwolnienia się z naszych małych oczekiwań osobistych, aby uczynić miejsce dla Jego słowa zbawienia” – stwierdza w swoim rozważaniu fragmentu Ewangelii czytanego w II niedzielę Adwentu roku A (Mt 3, 1-12) łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Podobnie jak co roku, w drugą niedzielę Adwentu liturgia przedstawia nam postać Jana Chrzciciela, pierwszą z dwóch wielkich osobowości, które towarzyszą nam w drodze adwentowej.

Aby pomóc nam go rozpoznać, św. Mateusz zaczyna od podania informacji o tym, jak się ubierał: Jan „nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder” (Mt 3,4). To nie jest szczegół zwykły, czy nieistotny, ale oczywiste odniesienie do ubioru proroka Eliasza, który na początku swojej misji opisany jest jako „człowiek w płaszczu z sierści i pasem skórzanym przepasany dokoła bioder” (2 Krl 1,8).

Szata symbol

Poprzez tę szatę ewangelista zdaje się mówić: Eliasz powrócił, to znak oczekiwany od wieków, znak, który jednoznacznie wskazuje, że nadchodzi Mesjasz. Rzeczywiście, w proroctwie Malachiasza (Ml 3,23) mowa jest o tym, że Pan pośle proroka Eliasza: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego”.

>>> Symbolika w liturgii podczas Adwentu

Później (Mt 11,10; 17,10-13) sam Jezus dwukrotnie potwierdza to utożsamienie Eliasza z Janem.

Pojawienie się Jana na pustyni oznacza zatem, że spełni się całe mesjańskie oczekiwanie narodu izraelskiego, że wydarzy się coś wielkiego.

Takie wieści budzą dynamikę, oczekiwanie i nadzieję: ludzie idą na pustynię, miejsce nawrócenia i słuchania, aby zobaczyć tego nowego Eliasza zesłanego z nieba.

A na pustyni Jan „głosi” (3,1) właśnie to, że bliskie jest królestwo niebieskie.

Potwierdza dobrą nowinę, nowinę, na którą wszyscy czekają, nowinę o Bogu, który jest blisko, który dotrzymuje obietnic, który nawiedzi swój lud, który „idzie za mną…” mówi Jan (3,11).

Przygotowanie

Jeśli prawdą jest, że królestwo jest bliskie, to musimy się przygotować na jego przyjęcie, co jest właśnie zadaniem Jana Chrzciciela: ewangelista Mateusz dba o to, by wprowadzić tu proroctwo Izajasza (Iz 40, 3), w którym tajemniczy i anonimowy głos prosi lud o przygotowanie drogi dla Pana, który powraca.

Otóż ten głos słyszy się ponownie i jest to głos Jana Chrzciciela. Wszystko zmierza w kierunku spełnienia, które zaczyna się dokonywać.

Czas się przygotować. Ale jak?

Jan Chrzciciel daje na ten temat kilka podstawowych i bardzo prostych wskazówek.

fot. unsplash

Przede wszystkim przestrzega przed wielkim niebezpieczeństwem: myśleniem, że jesteśmy już gotowi.

Jest to zagrożenie dotyczące faryzeuszy i saduceuszy (Mt 3,7nn), którzy pojawiają się tu po raz pierwszy w Ewangelii. Jan interpretuje ich mentalność, pokazując, że opiera się ona na idei, że przynależność do jakiegoś ludu, do jakiejś tradycji wystarczy, by czuć się zbawionym, by być w dobrej sytuacji: „nie myślcie, że możecie sobie mówić: «Abrahama mamy za ojca»”, (Mt 3,9). Nie ma sensu się do tego wszystkiego odwoływać.

Tak więc paradoksalnie prawdziwą przeszkodą w spotkaniu z Panem, nie jest grzech, ale domniemanie, że jest się sprawiedliwym.

Jan zresztą nie żąda czynienia czegoś szczególnego, jak post, uprawianie ascezy czy przestrzeganie obrzędów. Trzeba przede wszystkim się nawrócić.

Nawrócenie

Słowo nawrócenie jest w dzisiejszej Ewangelii słowem kluczowym: powtarza się trzykrotnie.

Co to znaczy być nawróconym? To właśnie czynią ludzie, którzy przychodzą do Jana: „Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy” (Mt 3,6). Nawrócenie oznacza wejście w pokorną postawę tego, kto uznaje swoją niegodność, zło, które w nim mieszka, swoją potrzebę zbawienia, postawę, która otwiera się na miłosierdzie Pana.

Wszystko to, dla ewangelisty Mateusza, jest jedynym sposobem na przygotowanie drogi Pana.

Wydaje się to takie proste, a jednak wiemy, że tak nie jest…

Mesjasz ostatecznie oczekiwany przez Jana Chrzciciela jest przede wszystkim sędzią i rozumiemy to z obrazów, których używa, aby go opisać: siekiera, przyłożona do korzenia drzew, które nie wydają owoców (w.10); szufla, którą oczyści swe klepisko: zboże zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu (w.12). Wyrażenia te wskazują na Sędziego, który nie okazuje miłosierdzia, rozwiązując problem zła i grzechu tak, jak tego wszyscy oczekiwali i jak człowiek mógł sobie wyobrazić: eliminując grzech i grzesznika. Są to słowa, które są do pewnego stopnia obciążone przemocą…

>>> Dlaczego Boże Narodzenie obchodzimy w grudniu? [ROZMOWA]

Nie stanie się dokładnie tak, jak zaplanował Jan Chrzciciel, a pierwszym, który będzie zaskoczony tym naprawdę nowym i innym Mesjaszem, będzie on sam. Właśnie on, który w dzisiejszej Ewangelii jest tak pewny siebie i wyrazisty, sam będąc w więziennej celi, zakłopotany tym, co słyszy o Jezusie, czyniącym i mówiącym rzeczy niespodziewane i odmienne od oczekiwań, pośle swoich uczniów, aby Go zapytali: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (11,3). Czy naprawdę jesteś tym, którego przyjście zapowiedziałem w Jordanie, gdy wzywałem lud do nawrócenia?

W odpowiedzi Jezus odsyła go do proroctw Izajasza, które będziemy czytać w nadchodzących dniach Adwentu: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11,5). Tak – mówi Jezus – Ja czynię to, co jest napisane. To znaczy, zaprasza go do powrotu do prawdziwego sensu swojego przyjścia, czyli tego, które zapowiada prorok Izajasz. Innymi słowy, Jezus zaprasza go do uwolnienia się od swoich małych oczekiwań osobistych, aby uczynić miejsce dla Jego słowa zbawienia.

I to będzie osobiste nawrócenie Jan Chrzciciela. A być może tak trochę też i nasze.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze