Abp Pizzaballa: nawrócenie niezbędnym elementem życia chrześcijańskiego
Na konieczność nawrócenia – opamiętania się – jako stałego elementu życia autentycznie chrześcijańskiego wskazuje rozważając fragment Ewangelii czytany w XXVI niedzielę zwykłą roku A (Mt 21, 28-32), łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM. W najbliższą sobotę, 30 września Ojciec Święty włączy go do Kolegium Kardynalskiego.
Kontekst, w którym znajduje się fragment Ewangelii z dzisiejszej liturgii (Mt 21, 28-32), jest bardzo odmienny niż w poprzednie niedziele. Na początku tego rozdziału Mateusz relacjonuje wjazd Jezusa do Jerozolimy i wszystko, co po nim następuje: Jezus wchodzi do świątyni i wypędza „wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni” (Mt 21,12). Natomiast następnego ranka, wracając do miasta, przeklina drzewo figowe, na którym nie znalazł owoców, a drzewo usycha.
Po tych wydarzeniach władze żydowskie starają się wypytać, jaką władzą Jezus dokonuje tych czynów, i stąd pojawia się dyskusja, w której Jezus początkowo opowiada trzy przypowieści: pierwsza to ta, którą słyszymy dzisiaj, druga to przypowieść o przewrotnych rolnikach (Mt 21, 33-44), trzecia o gościach, którzy wymawiają się od uczty weselnej (Mt 22, 1-14).
Kontekst jest ważny, aby wejść w ten fragment, ponieważ znajdujemy się obecnie pod koniec misji Jezusa, i widoczne staje się odrzucenie Go przez przywódców, kapłanów i faryzeuszy.
Przypowieści, które Jezus im opowiada, są ostatnią próbą, jeszcze jedną ofertą, aby dobra nowina o Królestwie mogła dotrzeć również do nich. Jest to coś niemożliwego, jeśli się nie zna własnego serca i tego, co je zamieszkuje.
>>> Abp Pizzaballa: czując się lepszymi od innych, tracimy wszystko
Co w nim jest? I co jest konieczne, aby wejść do Królestwa?
W ludzkim sercu jest zarówno „tak”, i „nie”. Jest akceptacja i odrzucenie, jest dobro i zło.
W obu przypadkach opisanych przez Jezusa w przypowieści znajdujemy tę mieszankę, tę dwuznaczność. W żadnym z nich nie ma tylko „tak”, w żadnym z nich nie ma tylko „nie”.
Zatem, pierwszym krokiem aby wejść do Królestwa jest uświadomienie sobie tej ambiwalencji, która w nas mieszka. To uświadomienie sobie, że w nikim nie ma niezawodnej wierności, wiernego „tak”. Nie wchodzi się do Królestwa z powodu swej wierności. Co więcej, jak widzieliśmy w przypowieści z poprzedniej niedzieli, praca w winnicy od pierwszej godziny nie gwarantuje prawdziwego i ostatecznego spotkania z Panem i Jego zbawieniem. Jaka jest więc droga?
Droga polega na jednym słowie, które Jezus powtarza dwukrotnie w dzisiejszych wersetach, a mianowicie w słowie „opamiętać się” (Mt 21,29, 32). Na początku jest „nie”, z banalną motywacją: nie chce mi się. I jest to „nie” powiedziane ojcu, który, jak każdy ojciec, może prosić tylko dlatego, że wcześniej bardzo wiele dał. Ale ważna jest ta skrucha.
Przypowieść nie mówi, jak do tego doszło, mówi tylko, że tak się stało, ponieważ ostatecznie nawet ta skrucha jest darem. I tylko na podstawie tego daru możemy uczynić kolejny krok, próbując powiedzieć „tak”, wiedząc, że jest to coś, do czego nie wystarczy jedynie nasza siła.
>>> Kardynał-nominat Pizzaballa: tytuł kardynała zobowiązuje do bycia głosem z Jerozolimy
Ciekawe jest to, że z dwóch przypadków, w których pojawia się słowo „opamiętać się”, pierwszy odnosi się do syna, który początkowo mówi „nie”, a następnie rzeczywiście żałuje. Drugie jednak nie odnosi się do celników i grzeszników, jak nakazywałaby logika i jak oczekiwałby tego słuchacz przypowieści. Nie odnosi się do tych, o których Jezus wspomina w wersecie 32, ale do rozmówców Jezusa, faryzeuszy i przywódców ludu. Do tych, którzy, przynajmniej pozornie, natychmiast powiedzieli „tak” i dlatego nie musieli okazywać żalu. Jakby chciał powiedzieć, że niezależnie od punktu wyjścia, każdy musi podjąć krok pokuty, nawrócenia.
Ale za co pokutować?
Niekoniecznie chodzi o pokutę za nie wiadomo jak poważne winy, ale o powrót do doświadczania Boga jako miłosierdzia, o ponowne umieszczenie logiki błogosławieństw w centrum swojego życia, o poddanie się darowi bezwarunkowej miłości. Trzeba pozwolić, aby ta miłość, jak przypomniała nam przypowieść z ubiegłej niedzieli, była dana wszystkim, niezależnie od zasług. I być może to wszystko nie zdarza się tylko raz w życiu i nigdy nie jest całkowicie wykluczone, że ktoś znowu powie „nie”, a potem znowu się opamięta.
+ Pierbattista Pizzaballa
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |