Abp Wojciech Polak: niebezpieczeństwem jest zamknięcie się księdza w bezpiecznej zakrystii [ROZMOWA]
– Podstawowym zadaniem Komisji Duchowieństwa KEP jest szeroko rozumiana troska o formację prezbiterów i przygotowanie programów formacji kapłańskiej w wyższych seminariach duchownych – wyjaśnia w rozmowie abp Wojciech Polak, kierujący jej pracami. Prymas podkreśla, że „ideałem duszpasterza nie jest ktoś zamknięty w sobie, czy w kręgu ludzi sobie podobnych, ale powinien być to człowiek otwarty, wychodzący na zewnątrz i zdolny do ewangelizowania w trudnych, niesprzyjających warunkach”.
– Chcemy, aby duszpasterze byli ludźmi głęboko zintegrowanymi i duchowo dojrzałymi, upodobnieni do Chrystusa Dobrego Pasterza; by nie tylko potrafili budować bezpieczną i przyjazną przestrzeń duszpasterską, ale byli znakiem dojrzałej i owocnej miłości, zdolnej do codziennej służby i ofiary, do twórczego zaangażowania się i do ewangelizacji – wyjaśnia Prymas Polski.
Dodaje, że „od przyszłego kapłana wymaga się nie tylko określonej wiedzy, ale i zdolności do życia we wspólnocie, dojrzałości osobowościowej, uczuciowej, religijnej, moralnej, intelektualnej, a także zdrowia fizycznego i psychicznego”. Podkreśla, że bardzo ważne jest, by osobowość duszpasterza była zintegrowana. Zarazem porusza temat kryzysów kapłańskich oraz jak Kościół w Polsce powinien odpowiedzieć na zmniejszającą się dość gwałtownie ilość powołań kapłańskich.
Marcin Przeciszewski, KAI: Ksiądz Prymas stoi na czele komisji duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski, która odpowiada za kluczowy odcinek pracy Kościoła jakim jest sposób kształcenia przyszłych księży oraz za formację obecnych. Jak zorganizowana jest Komisja i jak te zadania realizuje?
Abp Wojciech Polak: Komisję Duchowieństwa KEP tworzy 10 biskupów, którzy są jej członkami oraz 7 księży diecezjalnych i zakonnych w roli konsultorów. Sekretarzem jest ks. dr Wojciech Rzeszowski. W ramach komisji działają trzy sekcje: Sekcja Stałej Formacji Kapłańskiej, Konferencja Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych oraz Sekcja Ojców Duchownych. Komisja współpracuje z Krajową Radą Duszpasterstwa Powołań oraz z Centrum Ochrony Dziecka Akademii Ignatianum w Krakowie.
Podstawowym zadaniem Komisji jest szeroko rozumiana troska o formację i przygotowanie programów formacji w wyższych seminariach duchownych, a potem w diecezjach, gdy chodzi o księży. Żaden kapłan nie może zapomnieć o swej formacji czy jej zaniedbać, bo inaczej się zagubi. Jest ona niezbędna także dla jakości relacji międzyludzkich i pracy duszpasterskiej.
Komisja przygotowuje także coroczny List biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek, w którym zawsze staramy się odpowiadać na aktualne problemy, jakie przeżywają duchowni, tak aby dodać im siły, ukazać aktualne wyzwania i ostrzec przed różnymi niebezpieczeństwami.
Jeśli mówimy o przygotowaniu do kapłaństwa, to w ostatnich latach podjęte zostały dość głębokie reformy kształcenia w seminariach duchownych. Stolica Apostolska zainspirowała do tego wszystkie Kościoły lokalne. Co jest istotą tej reformy i jak można ocenić jej pierwsze owoce? Co konkretnie zmienia ona w przygotowaniu przyszłych kapłanów?
– Istotą przyjętych przez Konferencję Episkopatu Polski w 2021 r. nowych zasad formacji prezbiterów, które zostały zawarte w dokumencie „Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia”, który stanowi polską adaptację „Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis”, czyli wytycznych w tej sprawie ogłoszonych przez Stolicę Apostolską w 2016 r., jest nie tyle jakaś radykalna zmiana modelu seminarium duchownego, ile przyjęcie nowej wrażliwości edukacyjno-formacyjnej, która odpowiadać będzie w większym stopniu na potrzeby prezbiterów i wyzwania duszpasterskie, jakie pojawiają się współcześnie. Cała ta reforma dotyczy nie tylko intelektualnego wymiaru kształcenia przyszłych księży, ale proces ich dojrzewania rozumie znacznie szerzej. Wspomniany dokument wskazuje na sześć obszarów formacji kapłańskiej. Są to formacja ludzka, duchowa, wspólnotowa, intelektualna, pastoralna i misyjna.
Chodzi o taką realizację programu formacyjnego, który z jednej strony pokaże, że droga dojrzewania do prezbiteratu, czyli pełnienia posługi kapłańskiej, jest przede wszystkim dziełem Boga, z drugiej zaś, musi bazować na odpowiednio dojrzałej odpowiedzi człowieka. Stąd silny nacisk przywiązujemy do tzw. formacji ludzkiej, której celem jest ukształtowanie dojrzałego człowieka o zdrowej, zintegrowanej wewnętrznie osobowości. Powinno to znajdować właściwe wsparcie w towarzyszeniu wspólnotowym i indywidualnym osobom powołanym do kapłaństwa. Do tego towarzyszenia każdemu z kandydatów wezwani są nie tylko wychowawcy seminaryjni czy ojcowie duchowni, ale także grono różnych specjalistów, m. in. psychologów.
Program seminaryjny musi być też ukierunkowany na rozwój wewnętrznej wolności i odpowiedzialności każdego z kandydatów. Bo przecież odpowiedzi na powołanie ze strony Boga człowiek udzielić może tylko w pełnej wolności i ten wolny wybór musi znaleźć ugruntowanie i odpowiednie wsparcie na drodze formacji seminaryjnej.
Do programu kształcenia przyszłych księży wprowadzone zostały też liczne nowości. Jakie konkretnie?
– Dotyczą one głównie kształtowania osobowości czy życia duchowego człowieka. Pierwszą nowością jest obowiązek wprowadzenia w seminariach duchownych roku propedeutycznego, choć nie we wszystkich diecezjach to już nastąpiło. Jest to zazwyczaj roczny proces formacji wstępnej i rozeznawania swego powołania. Rozumiany jest on jako „rok pomostowy” pomiędzy światem, z którego przychodzą kandydaci, a początkiem właściwych studiów w seminarium.
Kandydaci do kapłaństwa przychodzą ze społeczeństwa takiego, jakim ono jest. A nasza rzeczywistość społeczna charakteryzuje się dużym indywidualizmem, zamknięciem oraz mocnym wejściem w świat wirtualny. Widzimy jak bardzo młodzi są w tym świecie zagubieni. Oddziałują na nich mechanizmy zamknięcia, jednokierunkowego widzenia i pewnej spłaszczonej wizji świata, który jest na tyle trudny, że trzeba uciekać w świat wirtualny. Takie postawy powinny ulec zmianie. Rok propedeutyczny powinien być również czasem pogłębionego rozeznawania decyzji o kapłaństwie i położenia solidnych podwalin pod życie duchowe, a także czasem uporządkowanej pracy nad sobą w wymiarze ludzkim. A wiąże się to z większym wykorzystywaniem psychologii i to nie tylko wiedzy psychologicznej, ale i pewnej dynamiki pracy nad sobą, np. w formie warsztatów. Na etapie przyjmowania kandydata do seminarium konieczne jest również wstępne rozeznanie jego dojrzałości psychoseksualnej oraz ewentualnych trudności czy zaburzeń w tej materii. W przypadkach stwierdzenia poważnych problemów, nie należy go przyjmować.
Od przyszłego kapłana wymaga się nie tylko określonej wiedzy, ale i zdolności do życia we wspólnocie, dojrzałości osobowościowej, uczuciowej, religijnej, moralnej, intelektualnej, a także zdrowia fizycznego i psychicznego. Jego osobowość musi być zintegrowana, bo jak wiemy, łaska buduje na naturze.
Jeśli kandydat przejdzie przez rok propedeutyczny i na tym etapie nie odkryje, że w gruncie rzeczy powinien wybrać inną drogę życia, co dalej go czeka w seminarium?
– Po roku propedeutycznym, kolejny etap to „stawanie się uczniem Chrystusa”, a jego głównym celem jest budowanie osobowej więzi seminarzysty z Jezusem Chrystusem przez poznawanie Go, podążanie za Nim, przyjmowanie Jego stylu myślenia i wartościowania, wchodzenie w tajemnice i dynamikę królestwa Bożego oraz stawanie się misjonarzem Ewangelii. Etap ten zbiega się z dwuletnią formacją filozoficzno-humanistyczną. W tej sferze musieliśmy uwzględnić wytyczne Stolicy Apostolskiej dotyczące większej obecności filozofii jako swego rodzaju fundamentu.
Następny jest etap „upodabniania się do Chrystusa”, zorientowany ku przygotowaniu do sakramentu święceń. Etap ten zbiega się z czasem studiów teologicznych, spełniających wszelkie zasady i normy akademickich studiów wyższych. Podczas wykładów i ćwiczeń, szczególnie z katechetyki, homiletyki, liturgiki, duchowości, teologii pastoralnej i duszpasterstwa rodzin, alumni zdobywają wiedzę oraz wstępne umiejętności duszpasterskie. Etap ten wieńczy magisterium, niezbędne do uzyskania święceń.
Dalej następuje etap pastoralny – zwany też etapem „syntezy powołaniowej”. Dzieje się to na szóstym roku formacji, gdy przychodzi także pora na „ewaluację dotychczasowej wędrówki” i na decyzję o święceniach.
A czy możemy mówić o wzorcu kapłana, który powinien być preferowany dziś, w gwałtownie zmieniającej się sytuacji Kościoła i świata? Czym taki kapłan powinien się charakteryzować, a czego powinien unikać?
– Całość procesu formacyjnego jest sprofilowana w ten sposób, aby osoba odczytująca swoje powołanie do kapłaństwa i podejmująca drogę tej formacji, otrzymała pomoc w zakresie budowania dojrzałego życia kapłańskiego – poprzez wspomniany już wymiar ludzki, duchowy, intelektualny, pastoralny, wspólnotowy i misyjny. Chcemy, aby duszpasterze byli ludźmi głęboko zintegrowanymi i duchowo dojrzałymi, upodobnieni do Chrystusa Dobrego Pasterza; by nie tylko potrafili budować bezpieczną i przyjazną przestrzeń duszpasterską, ale byli znakiem dojrzałej i owocnej miłości, zdolnej do codziennej służby i ofiary, do twórczego zaangażowania się i do ewangelizacji.
A jak kapłani są przygotowywani do pracy ze świeckimi, gdyż jest to jedno z ważnych wyzwań na dziś i na przyszłość?
– Jeśli chodzi o teorię, to poprzez wykłady z teologii pastoralnej, w których duży nacisk kładzie się na współpracę ze świeckimi. Ale także poprzez włączenie osób świeckich do realizacji programu formacyjnego w seminariach. Ważna jest też wszelkiego rodzaju aktywność, która przygotowuje kleryków do obecności pośród świeckich, m. in. na obozach czy praktykach. Istotna jest obecność kleryków w różnych grupach i wspólnotach, gdzie większość uczestników stanowią ludzie świeccy, i bywa, że świeccy są liderami. W ten sposób dany kleryk poznaje nie tylko konkretną wspólnotę, ale i sposoby współpracy ze świeckimi.
Kapłan dziś, szczególnie w dużych miastach działa w nowej, zeświecczonej a często i zdystansowanej lub nawet niechętnej wobec Kościoła rzeczywistości. Nie rzadko jest tak, że na terenie parafii mieszka więcej ludzi, którzy nie identyfikują się z Kościołem, niż tych, którzy się z nim utożsamiają. Jakiego wzorca pracy kapłańskiej i jakich zdolności duszpasterskich tu potrzeba?
– Niebezpieczeństwem jest zamknięcie się księdza w bezpiecznej zakrystii, czy wyłącznie w kręgu osób, które z Kościołem się utożsamiają. Ideałem duszpasterza nie jest ktoś zamknięty w sobie, czy w kręgu ludzi sobie podobnych, ale powinien być to człowiek otwarty, wychodzący na zewnątrz i zdolny do ewangelizowania w trudnych, niesprzyjających warunkach. Czasy powszechnego szacunku, jaki okazywany był duchownym, mijają. Powinna więc nas cechować postawa wyjścia ku innym, dialogu i otwarcia, zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, co oczywiście nie jest łatwe i wymaga wiele cierpliwości, umiejętności i wytrwałości.
Odnosząc to do przykładu wizyty duszpasterskiej, czyli kolędy, powiedziałbym, że trzeba próbować odwiedzin nie tylko u tych, co nas zapraszają, ale także odważyć się zapukać i do tych, którzy nas nie zapraszają oraz spróbować nawiązać z nimi kontakt – nawet, jeśli Kościół jest przez tych ludzi odrzucany. I tu pojawia się pojęcie „peryferii wiary”, na które należy wychodzić, o czym tak często przypomina nam papież Franciszek.
W ramach Komisji działa także Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej polskich księży. Chodzi tu o permanentną formację duchownych w bardzo różnym wieku. Czy ona faktycznie ma miejsce, jak przebiega i na czym polega?
– „Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej i posługi prezbiterów” jest nowym instrumentem. W wielu diecezjach formacja stała jest realizowana tylko w odniesieniu do księży w pierwszych latach kapłaństwa. Trzeba to zmienić.
Musimy pamiętać, że każdy kapłan jest narażony na różnorodne kryzysy. Stała formacja nie może się więc zakończyć na kilku latach formacji w seminarium czy nawet kilku potem, ale ze swej istoty dotyczyć winna wszystkich kapłanów, niezależnie od ich wieku czy stażu kapłańskiego. Obecnie, dzięki wysiłkom wspomnianego Zespołu i jego współpracy z wieloma ekspertami, wspólnotami i instytucjami, chcemy wypracować spójny i długofalowy program formacji. Jego podstawą jest wspomniany dokument „Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia”.
Jakie największe problemy ma Kościół w Polsce ze swymi kapłanami dziś? Przecież musi to być jeden z tematów obrad i działań podejmowanych przez Komisję?
– Wśród wielu problemów, które znajdują swoje odbicie choćby w przygotowywanym corocznie przez naszą Komisję „Wielkoczwartkowym Liście do Kapłanów” wskazywane są m. in. pokusa indywidualizmu, braki w przeżywaniu kapłańskiej tożsamości czy konieczność większego otwarcia i współpracy z osobami świeckimi. To są główne problemy przed jakimi stają duchowni dziś. Jednym z tematów, którymi zajmowaliśmy się jako komisja w minionym roku, była sprawa uzależnień i pomocy uzależnionym kapłanom, np. alkoholikom. Natomiast Komisja Duchowieństwa nie zajmuje się problemami poszczególnych kapłanów, bo nie ma takiej kompetencji. Jest to zadaniem biskupów diecezjalnych bądź przełożonych zakonnych, którym ci kapłani bezpośrednio podlegają.
Ksiądz Prymas mówi o współpracy Komisji z Centrum Ochrony Dziecka Akademii Ignatianum w Krakowie. Na czym ono polega? Zresztą zbiega się to z funkcją Księdza Prymasa jako Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży…
– Od początku mojej obecności w Komisji podejmuje ona współpracę z Centrum Ochrony Dziecka Akademii Ignatianum w Krakowie. Wyrazem tej współpracy jest zwłaszcza obecność i niezwykle ofiarna praca w Komisji o. Adama Żaka SJ. Każde jej spotkanie zawiera w sobie bieżącą refleksję nad ochroną nieletnich w Kościele. Planujemy i podejmujemy kolejne decyzje i działania w tej sprawie. Dostrzegamy, jak wiele zostało już zrobione w diecezjach czy zgromadzeniach zakonnych. Ale widzimy też, że potrzebujemy w tym ciągle dużej konsekwencji, a jednocześnie troski o to, co najważniejsze, czyli o dojrzewanie w wierze i miłości, nas i naszych wspólnot.
Tajemnicą poliszynela jest dość gwałtowny trend porzuceń kapłaństwa wśród polskich księży. O jakiej skali można mówić, jakie są tego powody? Gdzie szukać lekarstwa?
– Komisja Duchowieństwa nie zajmowała się problemem odejść z kapłaństwa. Nie jestem w stanie określić skali tego zjawiska w Polsce ani też w jakiś wyczerpujący sposób mówić o jego przyczynach. Więcej będziemy wiedzieć po ogólnopolskiej sesji, jaką Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej zorganizuje w pierwszej połowie tego roku. Tam zajmiemy się problemem odejść prezbiterów. Wydaje się, że przyczyny są bardzo złożone i często związane z konkretnymi sytuacjami poszczególnych osób.
W archidiecezji gnieźnieńskiej, gdzie od 10 lat jestem ordynariuszem, można mówić o kilkunastu takich odejściach. Najczęściej spotykam się dziś z kryzysem w samej posłudze prezbitera, swoistym „wypaleniem zawodowym”, czy też utratą sensu takiej posługi. Mam też świadomość, że wpływa na to również ogólna sytuacja, m. in. narastająca, bezpardonowa krytyka Kościoła i samych duchownych, która nie jest – delikatnie mówiąc – wsparciem do pełnienia kapłańskiej posługi, ale bardzo poważnym wyzwaniem.
Gwałtownie spadają powołania kapłańskie w Polsce. Mamy czterokrotnie mniej kleryków niż jeszcze dwadzieścia lat temu. Jakie są tego przyczyny? Czy jest to chwilowy spadek, czy już stały trend, który będzie się pogłębiać? Jak temu można zaradzić?
– Myślę, że najbardziej kompetentnie o tym mogą mówić wychowawcy młodzieży i formatorzy seminaryjni. Komisji Duchowieństwa podlega Konferencja Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. Coroczny udział w zjazdach Konferencji Księży Rektorów, gdzie spotyka się około osiemdziesięciu rektorów seminariów diecezjalnych i zakonnych, daje mi możliwość wysłuchania zarówno diagnozy na temat przyczyn obecnej sytuacji, jak i konkretnych wyzwań oraz sposobów reakcji na ten kryzys.
Szukając rozwiązań dostrzegamy potrzebę pogłębionej pracy z młodymi, zwłaszcza z wciąż dużą jeszcze grupą liturgicznej służby ołtarza, z której rekrutuje się chyba większość kandydatów do kapłaństwa. Szukamy również sposobów kształtowania odpowiedniego klimatu powołaniowego, umożliwiającego rozeznanie i podjęcie decyzji powołaniowych.
Biorąc jednak pod uwagę, że spadek liczby kandydatów do seminariów jest radykalny, raczej trudno oczekiwać zdecydowanej zmiany. To czy będą powołania do kapłaństwa czy ich nie będzie, zależy najbardziej od kondycji wiary i świadectwa ludzi Kościoła.
Wynika z tego, że z roku na rok księży w Polsce będzie ubywać. Jak zmieni to pracę Kościoła?
– Problem malejącej liczby prezbiterów jest poważnym wyzwaniem w kontekście zaradzenia potrzebom duszpasterskim w parafiach. Rzutować też będzie na sam styl życia i posługi kapłanów. Jednym z rozwiązań jest powierzanie jednemu księdzu odpowiedzialności za dwie lub więcej wspólnoty parafialne.
Z kolei, aby zaradzić samotności kapłanów, a także pomóc im w formacji, poszukiwania powinny pójść w kierunku tworzenia wspólnot kapłańskich, a więc zamieszkiwania w jednym miejscu większej liczby księży z sąsiadujących ze sobą parafii. Pomoże im to w otrzymaniu wzajemnego wsparcia, jak również w stawieniu czoła pojawiającym się trudnościom, ułatwi też organizację permanentnej formacji.
>>> Abp Polak i bp Bryl o formacji stałej kapłanów
Czy takie wspólnoty kapłańskie już istnieją gdzieś w Polsce bądź w archidiecezji gnieźnieńskiej?
– Jest to raczej pomysł na przyszłość. Tworzenie wspólnot kapłańskich byłoby bardzo trudne dla starszych księży, tych, którzy nie znają takiego sposobu pracy, ale pokolenie młodych księży jest złaknione życia bardziej wspólnotowego. Dziś ci młodzi księża są wikariuszami w różnych parafiach. Ale w przyszłości wikariuszy tam po prostu nie będzie, a oni pozostaną w roli samotnych proboszczów. I dlatego należy zacząć tworzyć kapłańskie wspólnoty, poprzez zamieszkiwanie razem, w jednym miejscu kilku księży z sąsiadujących parafii. Tego typu wspólnoty są znane już we Włoszech, w Niemczech czy innych krajach. Warto się zastanowić, jak je przenieść na grunt polski.
Natomiast jeśli chodzi o łączenie parafii, to ten proces już się dokonuje. A przyczyną jest brak księży do obsadzenia wszystkich placówek. W archidiecezji gnieźnieńskiej połączenie parafii dokonane zostało już w 32 przypadkach. Jeden ksiądz obsługuje dwie lub więcej parafii. Oczywiście żadna z tych parafii nie jest likwidowana, natomiast posługę w kilku sąsiadujących pełni jeden kapłan. Jest on proboszczem każdej z nich.
Co z diakonatem stałym, który może stanowić cenne uzupełnienie pracy kapłanów? Na razie jest on bardzo elitarny. Jaką przyszłość widzi Ksiądz Prymas?
– Nie zgodzę się, aby diakonat stały był czymś elitarnym. Od kliku lat w ramach Komisji Duchowieństwa prowadzimy intensywne prace nad wdrażaniem go w znacznie szerszym wymiarze. Diakoni ci są formowani po kilkunastu w trzech ośrodkach: w Opolu, Katowicach i Łodzi.
Obecnie skupiamy się na nowelizacji wytycznych KEP na temat życia i posługi, a także formacji diakonów stałych. Niebawem pod przewodnictwem bpa Wojciecha Skibińskiego zostanie powołany zespół, który kontynuując rozpoczęte już prace przygotuje projekt wspomnianej nowelizacji.
Trzeba bardzo uważać, aby posługi stałych diakonów nie odczytywać tylko w kluczu funkcjonalnym jako sposobu na zaradzenie malejącej liczbie prezbiterów. Diakonat stanowi przecież osobne powołanie, o własnej specyfice. Widzimy, że Bóg wzywa niektórych mężczyzn do takiego stanu życia dla dobra Kościoła; są to zwykle mężczyźni żonaci, ale bywają też bezżenni. Nie postrzegajmy więc stałych diakonów jako sposobu na brak prezbiterów. Konieczne jest odkrycie i rozeznanie specyfiki ich powołania, a następnie zagospodarowanie tego daru w każdej diecezji.
Niedawno abp Charles Scicluna z Dykasterii Nauki Wiary mówił o tym, że nie przeszkadzałaby mu możliwość święcenia żonatych, tak jak ma to miejsce np. w katolickich Kościołach wschodnich. Co na to Kościół w Polsce?
– Jak Pan słusznie zauważył, możliwość święcenia żonatych mężczyzn na prezbiterów stanowi rzeczywistość w katolickich Kościołach wschodnich, u nas w Polsce dotyczy to m.in. Kościoła Greckokatolickiego. Osobiście uważam, że nie ma wystarczających racji, aby Kościół Rzymsko-Katolicki poszedł tą drogą. Wprowadzenie możliwości święcenia żonatych mężczyzn nie jest rozwiązaniem problemów i wyzwań, przed którymi stoi dziś Kościół w Polsce. Takie sugestie uważam za uproszczone.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |