Agnieszki Musiał błogi sposób na niepogodę  

W samym środku ponurej jesieni warto sięgnąć po zdecydowanie najbardziej wiosenny album muzyczny tego roku.

„Błogo” to wydany w maju, solowy debiut Agnieszki Musiał, która dała się poznać jako wokalistka zespołu New Life’m, gdzie muzykuje z nestorami polskiej sceny chrześcijańskiej: Marcinem Pospieszalskim, Joachimem Menclem i Robertem Cudzichem, z którymi wydała trzy studyjne albumy. Znana jest także ze wcześniej współpracy sesyjnej z Gosią Hutek (polecam zwłaszcza, nagrane przez obie panie „Hold me again”), czy z raperem Tau. Agnieszka śpiewa również w ewangelizacyjno-uwielbieniowej formacji Owca odpowiedzialnej za muzyczną stronę Wieczorów Pełnych Łaski. W zasadzie wszystkie jej wcześniejsze zaangażowania trudno pomieścić w krótkiej recenzji. 

Osobiście cieszę się z takiej a nie innej kolei zdarzeń. Dzięki niej płyta ma dwie zalety: zaskakuje zarówno dojrzałością sceniczną nabytą przy wcześniejszych projektach, jak i świeżością treści – zwłaszcza w warstwie tekstowej i koncepcji całości. Muzycznie w pewnym sensie „wszystko już było”, a jednak utwory stanowią gustowny kolaż w umiejętnie dobranych proporcjach. Z jednej strony jest na płycie wiele ludowości i etno-inspiracji: na przykład chórków, które przywodzą na pamięć płyty Anny Marii Jopek z czasów jej największej popularności („Czekam ciebie”), z drugiej strony całość wieńczy, bardzo smaczny skądinąd, elektro-remiks autorstwa Jana Smoczyńskiego do utworu „Najtrudniejsze” (polecam słuchanie go zwłaszcza głośno, w samochodzie, na polnej drodze, oczywiście nie przekraczając przepisowej sześćdziesiątki – niezły power!). Jest trochę bluesowego zacięcia w „To drzewo”, a w „Hymnie o miłości” pojawia się spokojne piano, z jakiego słynie Norah Jones. Przede wszystkim – i to jest bardzo ciekawe – utwory przechodzą ewolucję wewnątrz własnej konstrukcji, tak że każdy z nich trudno zamknąć szablonowo w ramach jednego tylko gatunku muzycznego. Stało się to możliwe także dlatego, że w nagraniach wzięli udział naprawdę przyzwoitej klasy muzycy, a produkcyjnie nad całością czuwał Tomasz Kałwak. Jeśli w ogóle wypada mi wypomnieć cokolwiek, to jest to pewien drobny niuans – w „Czekam ciebie” aż prosi się o żywą orkiestrę, którą, pewnie z powodów budżetowych zastąpiły klawisze. 

W błogo-albumie różnorodność nie przekreśla spójności, na którą wpływa fakt, że autorem większości kompozycji tekstowo-muzycznych jest sama Agnieszka Musiał. Jest zatem bardzo witalnie, kwieciście, soczyście i zielono, a zarazem, co niekiedy trudno osiągnąć przy takiej złożoności struktury – prosto. Słuchanie albumu przypomina spacer po letnim, wybujałym ogrodzie pełnym rozmaitości. Artystce należy się szczera wdzięczność za unikalnie piękne i głębokie teksty, które odsłaniają kawałek jej duszy i autentycznej wrażliwości. Utwory nie są wprost „uwielbieniowe”, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że każdy z nich to subtelna, osobista modlitwa prosto z wnętrza. To bezpretensjonalne piękno połączone z mądrością będzie w stanie zachwycić nawet mniej wyrobionych słuchaczy. 

Wyobraź sobie ogród kiedyś nim się staniesz 

gdy powiesz TAK, 

na niebios wołanie 

i będzie więcej słońca, kwiatów i motyli 

ten step pokryje trawa, dół w źródło się zmieni 

W prawdzie płyty można posłuchać na Spotify, ale znacznie lepiej nabyć drogą kupna ten pięknie wydany album ozdobiony akwarelami Grabovskiej vel Bovskiej, oraz niezwykłymi fotografiami Anny Nycz. Cały projekt graficzny przygotowany w Poziomka Studio to naprawdę „top of the tops” edytorskiego designu – stanowi on bez najmniejszej wątpliwości integralną część całego wydawnictwa. To dzieło kompletne, które z serca polecam – nie tylko na niepogodę. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze