Bartłomiej Wróblewski o orzeczeniu TK: to nie jest walka z kobietami, to walka o życie
Wygrała dobra strona. Prawo do życia dla każdego to dobra sprawa, prawo do życia także dla chorych, którym odbierano życie w wyniku aborcji eugenicznej – mówi w rozmowie z misyjne.pl Bartłomiej Wróblewski. Poseł Prawa i Sprawiedliwości i konstytucjonalista był autorem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności przesłanki, która w ramach Ustawy o planowaniu rodziny zezwalała na aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Do tej pory przepisy tej ustawy łamały Konstytucję RP – mówi poseł Wróblewski w rozmowie z Maciejem Kluczką. W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wspomniana przesłanka jest niezgodna z polską ustawą zasadniczą. Poniżej wywiadu również komentarz byłego Rzecznika Praw Obywatelskich i byłego prezesa TK prof. Andrzeja Zolla.
Maciej Kluczka (misyjne.pl): Wygrał Pan? Czuje się Pan, jak wygrana strona w batalii sądowej?
Bartłomiej Wróblewski (poseł Prawa i Sprawiedliwości, autor wniosku do TK): Czuję, że nie tyle wygrałem, co wygraliśmy. Wygrała dobra strona. Prawo do życia dla każdego to dobra sprawa, prawo do życia także dla chorych, którym odbierano życie w wyniku aborcji eugenicznej. Ostatecznie to dobra rzecz dla świata, bo nasze społeczeństwo, nasz świat stają się lepsze, bo zaczynają obowiązywać ludzkie zasady. Jan Paweł II w „Liście do chorych” pisał, że społeczeństwo, w którym byłoby miejsce tylko dla sprawnych, w pełni niezależnych i zdrowych, nie byłoby społeczeństwem godnym człowieka. Tego rodzaju myślenie mnie motywowało do działania w tej sprawie. Trwało to kilka lat, nie było to łatwe, ale cieszę się, że udało nam się doprowadzić do orzeczenia Trybunału w tej sprawie, do orzeczenia niekonstytucyjności tej przesłanki.
Czy w takim razie, od 1993 roku (kiedy uchwalono Ustawę o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży), Konstytucja była w Polsce łamana?
To prawdziwy zarzut. Zwracali na to uwagę już wiele la temu profesorowie Andrzej Zoll i prof. Włodzimierz Wróbel. To uznani prawnicy, którzy nie reprezentują myślenia zbieżnego z rządzącą prawicą, ale to osoby, które w czasie pracy w komisji kodyfikacji prawa karnego zwracali uwagę na tę niekonsekwencję. Także ich praca i wysiłek intelektualny doprowadziły do tego, że mogliśmy zabiegać o ochronę życia dzieci niepełnosprawnych i chorych.
>>> Prof. Urszula Dudziak o wyroku TK: żyjemy w kraju, gdzie nie ma przyzwolenia na zabijanie
A co powie Pan Poseł na argumenty mniej prawne, a bardziej społeczne – że wady, z którymi rodzą się niektóre dzieci są wadami letalnymi, które oznaczają urodzenie dziecka bez czaszki, bez serca czy płuc. To są wady, które powodują natychmiastową śmierć lub wyłącznie cierpienie i nieuleczalną chorobę. Pada wtedy argument, że urodzenie dziecka jest wtedy heroizmem i że można to zrobić, ale prawo nie powinno do heroizmu zmuszać.
Zasadniczym problemem są prognozy. Badania prenatalne niekiedy błędnie prognozują stan zdrowia dziecka, one nie zawsze są precyzyjne. Są osoby, którym prognozowano, że urodzi się chore, niepełnosprawne dziecko, a rodziło się dziecko zdrowe. Takich relacji jest bardzo wiele. Nawet, wtedy gdy dziecko będzie żyło bardzo krótko, to Konstytucja nie daje podstaw do tego, żeby ktokolwiek (nawet rodzice) mogli decydować o jego śmierci. Druga sprawa – wśród tysiąca wykonywanych rocznie aborcji z przesłanki, która została uznana właśnie za niekonstytucyjną, większość to nie są przypadki najbardziej skrajne. One oczywiście się zdarzają i wtedy musimy z pełną empatią i pomocą podejść do każdej takiej sytuacji, udzielić każdej rodzinie maksymalnie wiele wsparcia. Ten motyw łączył wszystkich sędziów TK, także tych, którzy zgłosili zdanie odrębne do orzeczenia.
No właśnie… Pomoc dla rodzin, które wychowują chore dzieci lub dzieci z niepełnosprawnościami. To temat przez wiele lat w Polsce zostawiony na boku…
Orzeczeniem Trybunału udało nam się wzmocnić ochronę życia, ale nadal ciąży na nas (jako na państwie i społeczeństwie) obowiązek wzmocnienia wsparcia matek, szczególnie tych, które przechodzą trudne ciąże, wsparcia ich rodzin, a później ich dzieci. Na pewno to orzeczenie, poszerzające ochronę życia, jest momentem, w którym czujemy się zobowiązani do tego, by robić w tej sprawie więcej. W ostatnich latach udało się już trochę zrobić. To program „Za życiem”, program „Dostępność Plus”, Fundusz Sprawiedliwości, 500 plus dla dorosłych niepełnosprawnych, podwyższenie świadczenia pielęgnacyjnego, ale oczywiście trzeba podjąć więcej działań. To szczególne zobowiązanie. Rząd pracuje nad różnymi propozycjami, niezależnie od tego będą też inicjatywy poselskie.
Pan zobowiązuje się coś w tej sprawie zrobić?
Przez ostatnie cztery lata podjąłem kilkadziesiąt działań na rzecz osób z niepełnosprawnościami, dla stowarzyszeń. Niekiedy to pomoc w organizacji środków finansowych, niekiedy zmiany legalizacyjne. To dla mnie obszar ważny, więc w moim życiu dużo się w tej sprawie nie zmieni.
W czasie prac Trybunału padł argument, że zmiany prawne w tej sprawie to zadanie legislatora (parlamentu), a nie Trybunału. A przecież rządy konserwatywne przez wiele lat obiecywały zwiększenie ochrony życia nienarodzonych, a niewiele zrobiły w tym kierunku. Do Sejmu wpływały nawet takie projekty (np. Stop Aborcji), a posłowie prawicy (także PiS-u) je odrzucali. Dlaczego zrobiono to rękami Trybunału?
Konstytucja każdemu gwarantuje prawo do życia, jeśli tak nie jest, to wtedy każdy uprawniony podmiot ma obowiązek, by zgłosić taki wniosek do TK, by sędziowie sprawdzili konstytucyjność danego rozwiązania. Jako grupa posłów mogliśmy to zrobić, trzeba było zebrać 50 podpisów pod wnioskiem, my zebraliśmy ich ponad 100. Jednak nawet taka liczba w Sejmie nie wystarczyłaby do przeprowadzenia zmian w prawie. W dodatku, nawet gdy chodzi o sprawy najważniejsze – takie jak życie, w parlamencie nie ma zdolności do konstytutywnej pracy. Posłowie, nawet w sprawach, w których się zgadzają, mają jednak trudność, by się porozumieć.
>>> Protestujący zaatakowali dom Arcybiskupa w Poznaniu. Sprzeciw po wyroku TK ws. ochrony życia
Jak wygląda obecny stan prawa? Aborcja z powodu podejrzenia ciężkiej i nieodwracalnej wady płodu jest nielegalna wraz z ogłoszeniem orzeczenia Trybunału? Z momentem jego opublikowania? Czy dopiero wtedy, gdy parlament zmieni ustawę?
W momencie publikacji sentencji orzeczenia w Dzienniku Ustaw. Wtedy przepisy zezwalające na aborcję eugeniczną przestają obowiązywać.
Aborcja z tego powodu będzie już wtedy podlegać sankcji karanej?
Tak, według przepisów kodeksu karnego.
Przepis o aborcji eugenicznej stanie się wtedy martwy? Bo przecież nadal będzie istnieć w Ustawie o planowaniu rodziny…
Ale nie będzie go można zastosować. Jego zastosowanie będzie złamaniem prawa. Oczywiście ustawodawca powinien w najbliższym czasie wyczyścić ustawę z tej konstrukcji.
Jest na to jakiś termin? Czy po prostu „bez zbędnej zwłoki”?
Nie ma żadnych terminów. Chcę powiedzieć jeszcze jedno – to zobowiązanie do ochrony nienarodzonych oraz pomocy rodzinom dzieci z różnymi schorzeniami nie kończy się z decyzją TK. To zobowiązanie nigdy się nie kończy, spoczywa nie tylko na państwie, ale i na społeczeństwie. Godność każdego człowieka musi być poszanowana. Jest to wezwanie nie tylko dla chrześcijan, ale wszystkich ludzi dobrej woli.
>>> „Kiedyś dokonałam aborcji. Dziś wiem, że nikt nie ma prawa decydować o życiu nienarodzonych”
Przeciwnicy tych zmian podkreślają, że to jest prawo, które jest tożsame z prawem religijnym, a żadna religia nie powinna wpływać na rozwiązania prawne, bo inaczej państwo staje się państwem wyznaniowym. Pan jest prawnikiem i konstytucjonalistą, jak Pan to widzi? Prawo musi być dla wszystkich: dla wierzących i niewierzących.
Osoby, które mówią o państwie wyznaniowym chyba nie czytały wniosku, który złożyłem do Trybunału. Ten wniosek był dostępny przez trzy lata, a przez ten czas żadne środowisko lewicowe nie podjęło z nim dyskusji, polemiki. Nie było rozmowy na argumenty, tylko rzuca się w nas tezą, że to jest jakaś wojna z kobietami. To nie jest prawda. Nikt nie występuje przeciwko kobietom, tylko w obronie życia.
Czy nie obawia się Pan dwóch scenariuszy wydarzeń? Po pierwsze, że wzrośnie tzw. turystyka aborcyjna do naszych południowych sąsiadów lub wzmocni się podziemie aborcyjne. I drugi scenariusz – kiedy zmieni się rząd i wygra opcja lewicowa czy bardziej liberalna to ta „wajcha” zostanie odwrócona mocno w drugą stronę. To był argument – także wielu konserwatystów – za utrzymaniem obecnego stanu prawnego.
Pierwszy argument był używany także w latach 90., kiedy uchylona została przesłanka aborcji na życzenie. On do pewnego stopnia jest prawdziwy, ale prawo działa tak samo w innych sytuacjach. Weźmy np. zakaz sprzedaży narkotyków. Można powiedzieć: dozwólmy ich sprzedaż, bo i tak będą sprzedawane, tylko nielegalnie. Przepisy prawa muszą chronić życie, wolność, mienie, nawet jeśli są osoby, które to prawo naruszają. Trzeba przekonywać każdą kobietę i rodzinę, która jest w trudnej sytuacji, kiedy pojawia się myśl o zakończeniu życia dziecka, by jednak nie podejmowali takiej decyzji. A kiedy sytuacja jest bardo trudna, to trzeba przekonać, by dziecko urodziło się, nawet gdyby ktoś inny miał je wychować. A drugi scenariusz? Lewicowe środowiska dążą do liberalizacji aborcji już od wielu lat, były już takie projekty ustaw. Niezależnie od tego, czy będziemy się starać wzmocnić ochronę życia czy nie, takie projekty będą istnieć. Raczej trzeba powiedzieć odwrotnie: jeśli w nas osłabnie ta determinacja, to zagrożenie będzie większe. Nasza bierność, nasze czekanie, nasz brak zaangażowania sprawi, że inicjatywę przejmie ktoś inny.
>>> Przewodniczący Episkopatu: aborcja ze względu na ryzyko choroby dziecka to dyskryminacja
Czwartkowy wyrok TK to Pana dotychczasowe największe osiągniecie w polityce?
Sprawy ideowe były moją największą motywacją, gdy zaczynałem działalność publiczną. To, że wspólnie udało nam się wzmocnić ochronę życia w Polsce, to najpiękniejszy pomnik, jaki udało się w ostatnich 15 latach wznieść Janowi Pawłowi II. To jest pomnik, na który bardzo czekał. To nie jest pomnik z metalu czy z kamienia, to żywy pomnik. To znak dla świata, że poglądy, które coraz bardziej odchodzą od poszanowania świętości życia, które pozwalają na aborcję, eutanazje, na selekcję embrionów – nie muszą iść w stronę liberalizacji. Pokazaliśmy, że to od nas zależy, od naszej pracy i determinacji, czy obronimy te wartości.
Komentarz prof. Andrzeja Zolla dla TVN24:
W tej dyskusji zupełnie pomija się prawa dziecka. Celowo używam tego słowa. Jeżeli się spojrzy na ustawę z 2000r. o Rzeczniku Praw Dziecka to art. 2 tej ustawy mówi, że dzieckiem jest istota / człowiek od poczęcia do pełnoletności. W związku z tym ustawodawca traktuje w stanie prenatalnym istotę ludzką jako człowieka, jako dziecko. To trzeba wziąć pod uwagę. Stan prenatalny jest podmiot prawa, także konsytuacji. Istota znajdująca się w ciele matki ma prawo. Nie można powiedzieć, że dziecko to ciało matki, to osoba. W związku z tym nie można mówić: „jestem uprawniona do decydowania o życiu tej osoby, tego dziecka”. Kobiety są na pewno uprawnione do tego, by nie zachodzić w ciążę, ale jak już zajdą w ciążę to ich prawa są do pewnego stopnia ograniczone. Właśnie ze względu na prawo ich poczętego dziecka. Z tego trzeba zdawać sobie sprawę.
Profesor prawa dodał też: „To nie jest takie widzimisię polskiego ustawodawcy w uznawaniu osoby czy dziecka w stanie prenatalnym. Takie stanowisko zawarł również TSUE. Jest orzeczenie z listopada 2011 roku, gdzie to jest wyraźnie powiedziane, że zarodek ludzki traktuje się jako człowieka, rozwijającego się człowieka w organizmie matki”. Prof. Zoll dodał jednocześnie, że te kwestie powinny być rozstrzygnięte przez Sejm i Senat a obecny Trybunał Konstytucyjny nie jest niezależny od władzy wykonawczej a część sędziów została wybrana z pogwałceniem przepisów prawa.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |