Fot. Stowarzyszenie Ziarno dobra

Bezdomność ma twarz kobiety [REPORTAŻ]

Dwa tygodnie. Tyle Stowarzyszeniu Ziarno Dobra oraz poznańskiemu oddziałowi Caritas zajęło otwarcie świetlicy dla kobiet w kryzysie bezdomności, w której mogą czuć się bezpiecznie, porozmawiać czy też pokolorować kolorowanki redukujące stres. Wszystko to nieco na przekór schematom wychodzenia z bezdomności, które dedykowane są przede wszystkim mężczyznom.

Małgorzata Skała jest innowatorką społeczną, czyli tworzy nowe rozwiązania dla problemów, które już istnieją. Pracuje z dwoma grupami zagrożonymi wykluczeniem społecznym – z osobami w kryzysie bezdomności oraz z seniorami. Właśnie dla tych grup Małgorzata postanowiła napisać innowacje. Jednak, jako osobie prywatnej, trudno jej było załatwić wszystkie formalności w urzędzie. Dlatego też zdecydowała się założyć Stowarzyszenie Ziarno Dobra, które pod koniec września przy współpracy z poznańskim oddziałem Caritas otworzyło świetlicę dla kobiet w kryzysie bezdomności.

Przeciwwaga

Praca zawodowa Małgorzaty Skały to koordynowanie projektów unijnych. Zawsze jednak starała się pomagać innym jako wolontariuszka. Działała w wielu organizacjach, pomagała w jadłodajni dla osób w kryzysie bezdomności, zbierała dla nich koce czy też organizowała zbiórki. Cztery lata temu Małgosia zauważyła ogłoszenie o innowacjach społecznych.

– Zdecydowałam się napisać taką innowację i ją wysłać. Była to przeciwwaga do mojej pracy zawodowej, w której liczył się wynik i wskaźniki, a tutaj na pierwszym miejscu jest człowiek. Po dwóch miesiącach okazało się, że spośród 250 projektów mój zajął drugie miejsce. Po zrealizowaniu tej innowacji przyszedł mi do głowy pomysł na drugą i trzecią – i w taki sposób ciężar mojej zawodowej pracy przeniósł się z projektów komercyjnych na projekty społeczne. Dzisiaj naprawdę kocham to, co robię. Jednak, kiedy opowiadam o tej pracy ludziom, zazwyczaj trudno im zrozumieć jej istotę. Dlatego też w zeszłym roku zdecydowałam się założyć kanał na YouTubie „52 tygodnie z życia innowatorki społecznej”, gdzie opowiadam o swoich działaniach. Trochę to trwało, zanim nauczyłam się montować wideo i przełamałam swój lęk przed kamerą. Pierwszy odcinek nagrywałam 16 godzin, a trwa on 10 minut – wyjaśnia moja rozmówczyni.

Dziś na kanale Gosi można znaleźć m.in. wywiady z osobami, które uczestniczą w testowaniu jej innowacji. Dzięki zaprezentowaniu tych realizacji w formie wideo są one bardziej rozpowszechniane przez innych. Choć – jak podkreśla Małgorzata – nawet jeśli jedna osoba obejrzy filmik i dowie się czegoś o stworzonej przez nią innowacji – jest to dla niej duża radość.

>>> Nasze życie pokazuje nam, że Bóg jest z nami i jest w tym wszystkim dobry [ROZMOWA]

Nie ma problemu?

Wśród filmów, które nagrała Gosia znajduje się rozmowa z kobietą w kryzysie bezdomności. Wywiad ten powstał przy okazji projektu dotyczącego niezbędnika menstruacyjnego. Pomysł na jego stworzenie pojawił się po licznych rozmowach z kobietami, które mieszkają m.in. w pustostanach. – Na początku kobiety te podchodziły do mnie z dużym dystansem, ponieważ bardzo trudno zdobyć zaufanie osób w kryzysie bezdomności. Jednak z czasem, po częstszych spotkaniach i rozmowach i dzięki temu, że ja po prostu z nimi byłam, stworzyła się między nami więź i relacja. Niestety nie zawsze tak to wygląda, bo osoby w kryzysie bezdomności są wykorzystywane wizerunkowo. Ludzie im pomagają, a później robią sobie z nimi zdjęcia, jest to trochę na pokaz. Tymczasem dla mnie najważniejsze jest, żeby wsłuchać się w ich potrzeby. Choć przyznam, że sama kiedyś jako wolontariuszka wydawałam takim osobom ubrania, słodycze i kosmetyki, a do głowy mi nawet nie przyszło, że kobiety w kryzysie mają problem z tym, by zaopatrzyć się w podpaski – zauważa Gosia.

I choć jej pierwsza innowacja „Kumple bez uprzedzeń” skierowana była do mężczyzn, którzy już wyszli z kryzysu bezdomności, a druga – do seniorów, to właśnie dzięki tym dwóm projektom udało się też pomóc bezdomnym kobietom w czasie menstruacji. 

– Podczas realizacji w DPS-ie innowacji „Karta powieści”, która pozwala starszym osobom nauczyć się słuchać bez oceniania i nie przerywać podczas rozmów, poznałam kobietę, która wcześniej nie miała domu. Pani Iwonka spędziła na ulicy piętnaście lat, a następnie trafiła do DPS-u, bo była już w takim stanie, że nie nadawała się do żadnego ośrodka, który pomógłby jej wyjść z kryzysu bezdomności. A że ten temat był mi zawsze bliski, to zaczęłam go z nią poruszać. I właśnie ona powiedziała mi, że kiedy miała okres, to sobie zupełnie nie radziła. Na początku nie wiedziałam zupełnie, o co chodzi i nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Dopiero później pani Iwonka powiedziała, że nie miała pieniędzy na podpaski, a podczas wydawania żywności i ubrań min. w Jadłodajni św. Elżbiety czy jadłodajniach CARITAS, wstydziła się wśród mężczyzn o nie poprosić. Dlatego też zamiast nich – używała starych ubrań pociętych na paski albo ręczników, które udało jej się zabrać ze stacji benzynowej. Czyli używała tak naprawdę rzeczy, które zupełnie nie wchłaniają krwi. Kobieta ta mówiła też, że często miała w tym czasie brudne spodnie, przez co czuła się naprawdę niekomfortowo. Oprócz tego brzuch bolał ją tak bardzo, że właściwie całe pięć dni spędzała, leżąc skulona w pustostanie i czekając, aż ten czas się skończy – wspomina Małgorzata.

Właśnie wtedy przyszedł jej do głowy pomysł, żeby zapewnić kobietom w kryzysie bezdomności produkty higieniczne pierwszej potrzeby. I tak powstała jej kolejna innowacja, w związku z którą moja rozmówczyni odbyła jeszcze więcej rozmów z osobami w kryzysie bezdomności, tym razem z tymi, które zamieszkują ośrodek dla kobiet Monaru w Poznaniu. Na początku wszystkie z nich zgodnie przyznały, że nie mają takiego problemu. Dopiero z czasem, gdy nabrały do Gosi zaufania – zaczęły się otwierać i mówić, że rzeczywiście brak podpasek jest dla nich ogromnym wyzwaniem.

>>> DPS to przede wszystkim dom, w którym potrzeba miłości [PODKAST]

Produkty do higieny kobiety w kryzysie bezdomności otrzymują w saszetkach, które szyte są przez poznańskie i swarzędzkie  seniorki. Podczas rozmów z Gosią wszystkie zgodnie przyznały, że identyfikują się z tym problemem, gdyż w latach 70. same nie korzystały z podpasek, a zamiast tego musiały stać w kolejce po watę.

Fot. Stowarzyszenie Ziarno Dobr

Kiedy już pomysł został opracowany, moja rozmówczyni poszła do Wydziału do Spraw Osób Bezdomnych w Poznaniu, którego pracownice od razu zaangażowały się w zaproponowaną przez nią innowację i pomogły dotrzeć do kobiet które mieszkają w pustostanach oraz na działkach i właściwie niemal ich nie opuszczają.

Ponadto do tej akcji zaangażowany został też lekarz, który opracował instrukcję podstawowej higieny umożliwiającą umycie się jedną butelką wody, nawet jeśli znajduje się w pustostanie.

Kiedy już wszystko było gotowe, uczennice swarzędzkiego liceum spakowały odpowiednie produkty w saszetki. Dzięki temu w projekt włączyła się lokalna społeczność – zarówno ta starsza, jak i młodsza.

– Przy okazji tej innowacji pojawiły się też pytania i sugerowanie, że przecież kobiet w kryzysie bezdomności niemal nie widać. Odpowiadaliśmy więc, że wcale nie jest to takie łatwe, bo kobiety bardzo się wstydzą, że są w takim kryzysie. Pani Basia, z którą wywiadu można wysłuchać na moim kanale powiedziała, że jej rodzina przez dwa lata nie wiedziała, że nie ma domu, żyje na ulicy, a myje się na cmentarzu. Ubrania dostawała w PoDzielni i udało jej się w taki sposób w miarę funkcjonować – relacjonuje Gosia.

Oprócz podpasek w saszetkach menstruacyjnych znajduje się też 11 innych rzeczy, na przykład chusteczki do higieny intymnej oraz do mycia ciała oraz instrukcja, w której wyjaśnione zostało, że podczas menstruacji kobiety powinny umyć się co najmniej dwa lub trzy razy w ciągu dnia.

– Było to dla mnie jednocześnie smutne i zaskakujące, że kiedy im o tym powiedziałam, to te kobiety były bardzo zdziwione, że w ogóle trzeba się myć, kiedy ma się okres. One mają w sobie tyle traumy i myślą tylko o tym, co jest, a nie o konsekwencjach. Musimy więc im przypominać, że jeśli nie będą stosować się do tej instrukcji, to mogą nabawić się infekcji. Wiele z nich zresztą choruje na infekcje dróg moczowych i rodnych, nie chodzą do szpitala, bo nie są ubezpieczone, a jeśli już do niego trafią, to często nie da się im już pomóc. Dlatego to takie ważne, żeby dbać o higienę intymną – wyjaśnia Małgorzata Skała.

W związku z tym wkłady saszetek wymieniane są co 27 dni. Kobiety, które z nich korzystają, zostały wcześniej zapytane, gdzie chciałyby wymieniać produkty i jedną z odpowiedzi było stworzenie świetlicy dla kobiet – miejsca, w którym mogłyby nie tylko bez problemu zaopatrzyć się w nowe produkty, ale też spędzić ze sobą czas.

Fot. Stowarzyszenie Ziarno dobra

Na stole i w świetlicy

Choć pomysł mógł się wydawać trudny do zrealizowania – to świetlica powstała w dwa tygodnie. Została otwarta 27 września przy współpracy Stowarzyszenia Ziarno Dobra oraz poznańskiego oddziału Caritas. Jest miejscem, w którym kobiety w kryzysie bezdomności czują się bezpiecznie, nie są przez nikogo oceniane i mogą choć na chwilę zapomnieć o problemach codzienności. Dlatego też na pierwszym spotkaniu uczestniczki świetlicowych zajęć mogły kolorować antystresowe kolorowanki.

>>> Wrocław: świetlica dla dzieci prowadzona przez Caritas zmienia ich spojrzenie na życie [REPORTAŻ]

– Na początku zastanawiałyśmy się, co będziemy robić w świetlicy. Jako innowatorka społeczna nie chciałam bazować na ogólnym systemie wychodzenia z kryzysu bezdomności, bo jest on stworzony dla mężczyzn. Nie przewiduje się w nim wrażliwości, uważności na detale czy też potrzeby zwykłej rozmowy. System ten jest bardzo zadaniowy, a kobiety często nie potrafią się w nim odnaleźć. Dlatego zaczęłam szukać informacji, jak powinno się pracować z kobietami po traumach i z seniorami, bo mentalnie bliżej jest im właśnie do nich. Mój kolega, który prowadzi w Toruniu Fundację Studio M6 wspomniał, że ma kolorowanki antystresowe dla kobiet, które przyjechały z Ukrainy do Polski i razem z muzyką relaksacyjną sprawia to, że się uspokajają i bardziej otwierają. My razem z Anna Michalak  – Kierownik  Schroniska dla Osób Bezdomnych Dom Charytatywny „Przystań”, postanowiłyśmy więc też skorzystać z tego pomysłu. Ale oczywiście przeprowadziłyśmy również rozmowy z kobietami, które odwiedzają świetlicę i zapytałyśmy je, co lubią robić, czym się interesują teraz, a co interesowało je kiedyś – opowiada innowatorka.

Podczas pierwszego spotkania w świetlicy kobiety miały też możliwość skorzystania ze wspomnianych już kart dla seniorów, dzięki czemu wróciły wspomnieniami do dobrych chwil. Zarówno to zajęcie, jak i kolorowanie sprawiło, że kobiety w kryzysie bezdomności zaczęły się otwierać, opowiadać o sobie i dzielić się swoimi historiami.

Co ciekawe, gdy Gosia wraz z Anią zapytały podopieczne o to, czy im się podobało podczas pierwszego spotkania w świetlicy, kobiety nie potrafiły odpowiedzieć.

– Ania, która na co dzień pracuje z osobami w kryzysie bezdomności, powiedziała, że to nie dlatego, że coś było nie w porządku. Ale one po prostu nie wiedziały, czego mogą się spodziewać, bo wszędzie tam, dokąd trafiały do tej pory, było wielu mężczyzn i wspomniane już przeze mnie zadaniowe podejście. A tutaj ja nie wchodziłam w rolę mentorki, nauczycielki, tylko usiadłam i kolorowałam razem z nimi, opowiadałam również swoje historie. Kobiety powoli zaczęły się otwierać. Dzięki temu dowiedziałam się na przykład, że nikt nigdy wcześniej nie zaproponował im antystresowych kolorowanek, ciasta i nie dał możliwości wyboru kawy, której chciałyby się napić. Teraz mam też wielkie marzenie, żeby kiedyś mogły napić się u nas kawy z prawdziwych porcelanowych filiżanek, żeby na stole leżały serwetki, były talerzyki i widelczyki, stał wazonik z kwiatami, były świeczki Wszystkie swoje pomysły spisuję i wierzę, że uda się je kiedyś zrealizować – uśmiecha się moja rozmówczyni.

– Wierzę, że Bóg, jeśli chce coś zdziałać, to połączy przy tym odpowiednie osoby, które mają do tego potencjał. Tak właśnie stało się w przypadku mnie i Gosi oraz otwarcia świetlicy. Ja pracuję z osobami w kryzysie bezdomności już ponad dziesięć lat. Wydawało mi się po takim czasie, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Bardzo poruszające było dla mnie, kiedy kobiety opowiadały nam o zagrożeniach, które wynikają z życia na ulicy. Mówiły o tym, jak bardzo musiały okroić się z własnej kobiecości, żeby sprostać panującym tam zasadom. Jedna z pań opowiadała mi na przykład, że codziennie jest w innym miejscu, bo tak trudno znaleźć jej schronienie. Dlatego mamy wielką nadzieję, że kiedyś nasza świetlica będzie czynna codziennie, bo teraz jest otwarta jedynie raz na dwa tygodnie przez dwie godziny, a wiemy już, że ten projekt ma duży potencjał i został bardzo dobrze przyjęty. Może też dzięki temu niektórzy przestaną szufladkować takie osoby. Bo sama już wielokrotnie przekonałam się, że na zewnątrz widzimy kobietę, która ma zmęczoną twarz, a w środku jest małą, wrażliwą dziewczynką  – opowiada Ania – pracownica poznańskiego oddziału Caritas.

Fot. Stowarzyszenie Ziarno dobra

Tenis i teatr

Po ostatnich pozytywnych wrażeniach związanych z kolorowankami kobiety zdecydowały, że podczas następnego spotkania w świetlicy odbędzie się teatr przy stole. Uczestniczki zajęć będą korzystały z kart służących do gry Dixit, a następnie odegrają role postaci, która znajdzie się na wylosowanej przez nie karcie. Wszystko dlatego, że osobom w kryzysie bezdomności często trudno jest mówić w pierwszej osobie. Tutaj będą miały więc możliwość „schowania się” za konkretnym bohaterem, co może ułatwić im wyrażanie emocji. W planach jest też m.in. nauka samoobrony oraz gry w tenisa.

Duże znaczenie ma też fakt, że panie odwiedzające świetlicę nie muszą brać udziału we wspomnianych aktywnościach. Uczestniczą w nich tylko wtedy, jeśli chcą.

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że wyjście z kryzysu bezdomności nie dzieje się od razu. Trzeba robić to małymi krokami. Myślę, że znaczenie ma też to, że jestem coachem, a Gosia za chwilę zostanie terapeutką zajęciową. Dzięki temu wiemy, na czym dobrze jest się skupiać. Przede wszystkim więc staramy się, żeby Panie poczuły się dobrze same ze sobą, ze swoją historią, ze swoim wnętrzem. Bo jeśli zaakceptują swoje błędy, porażki i zrozumieją, że ich życie ma wartość, wtedy łatwiej będzie im zrobić krok do przodu – mówi Ania. Dodaje też, że dzięki temu projektowi sama się rozwija.

Podobnego zdania jest też Gosia. – Z Anią wzajemnie się uzupełniamy i jestem bardzo szczęśliwa, że mogę pracować zarówno z nią, jak i z kobietami, które odwiedzają naszą świetlicę. Cieszę się, że jest to przestrzeń do wdrażania moich innowacji. Ale nie mogę przy tym wszystkim zapominać, że jestem żoną i mamą, bo nie tylko praca, ale i rodzina jest dla mnie bardzo ważna – opowiada.

Ania z kolei przyznaje, że dzięki temu projektowi zaczęła bardziej odkrywać świat kobiet. – Pracuję z mężczyznami w kryzysie bezdomności. W domu mam męża i pięciu synów. I właściwie dopiero za sprawą tej pracy mam możliwość słuchania historii kobiet i współpracowania z nimi. Dzięki temu też bardziej rozumiem siebie. Odkryłam, jak ważna jest wrażliwość. Przez lata nauczyłam się funkcjonowania w męskim świecie. Wiele rzeczy upraszczam do niezbędnego minimum i mówię w sposób nie stosując odcieni. A kobiecy świat jest taki ciekawy, ma tyle tajemnic. Gdy pytam moje rozmówczynie, czy chciałyby coś jeszcze dodać do tekstu, zgodnie przyznają, że prośbę o modlitwę. – Bo tylko z pomocą Boga może nam się udać realizować nasze plany – podkreślają.

Chcesz wesprzeć stowarzyszenie? Kliknij tutaj

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze