Biskup Odessy: pomimo ataków rakietowych staramy się żyć normalnie
Odessa jest intensywnie ostrzeliwana rakietami przez wojska rosyjskie. Celem są głównie dzielnice mieszkalne i infrastruktura cywilna. Jak informuje ukraińska armia, w ostatnim czasie na miasto spadło aż 14 pocisków, które zrównały z ziemią bloki mieszkalne, magazyn z żywnością, jeden z najnowocześniejszych w kraju ośrodków sportowych i kilka zakładów produkcyjnych. Są ofiary i ranni.
Ukraińscy wojskowi uważają, że Rosjanie starają się jak najbardziej zniszczyć infrastrukturę regionów, w których nie toczą się bezpośrednie starcia, aby wywrzeć psychologiczną presję na ludności, osłabić ducha oporu oraz zniszczyć gospodarcze i strategiczne rezerwy państwa. „Wszyscy czekamy, co będzie dalej, jest spore napięcie” – powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim biskup odesko-symferopolski Stanisław Szyrokoradiuk.
>>> Bp Szyrokoradiuk: jeśli Odessa wpadnie w ręce Rosjan, stanie się to, co w Buczy
Kościół żyje
„Funkcjonujemy normalnie, Kościół żyje. Zorganizowaliśmy uroczystości Bożego Ciała, co prawda bez procesji na zewnątrz, bo zabronili, ale wewnątrz kościołów. U nas kościół był pełen ludzi, także dzieci. Codziennie odprawiamy cztery Msze a w niedziele sześć. Udało nam się nawet 1 czerwca zorganizować specjalne święto dla ponad 150 dzieci. Robimy co się da, a jak pojawia się alarm, to schodzimy do schronów. Chociaż wielu już nie zwraca uwagi na te alarmy, nie przejmują się, ludzie mają już tego dość” – stwierdził bp Szyrokoradiuk.
„Przyjęliśmy bardzo wielu uchodźców, głównie z Mikołajowa i z Chersonia. Miasto otwarło dla nich centrum pomocy. My także mamy w mieście trzy punkty, w których rozdzielamy wsparcie. Rozwozimy też najpotrzebniejsze artykuły właśnie w okolice Mikołajowa i Chersonia. Pomoc humanitarną otrzymujemy regularnie, głównie z Polski i Niemiec, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Bez tego wsparcia nie dalibyśmy rady, ponieważ ludzie od trzech miesięcy nie pracują, są skazani na pomoc humanitarną, podobnie jak uchodźcy. No i oczywiście modlimy się i prosimy Boga, żeby to wszystko się jak najszybciej skończyło. Przychodzą do nas żołnierze po błogosławieństwo, kiedy wyjeżdżają na front. Dajemy im różańce i co tylko potrzebują, głównie odzież, śpiwory, karimaty” – poinformował hierarcha.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |