Fot. arch

Biskupi o filmie „Klecha”

Biskupi zgromadzeni na zebraniu plenarnym w Warszawie obejrzeli na zamkniętym pokazie przedpremierowym filmu „Klecha”. Film Jacka Gwizdały oparty jest na historii sł. Bożego ks. Romana Kotlarza, duszpasterza i obrońcy radomskich robotników, który swoje zaangażowanie na rzecz poprawy ich losu przypłacił życiem. Swoje uznanie dla „Klechy” wyrazili  abp Sławoj Leszek Głódź i biskup radomski Henryk Tomasik.

– Jesteśmy bardzo wdzięczni reżyserowi i całej ekipie za ukazanie osoby księdza Romana. Zauważyliśmy na tym filmie, że ks. Roman jest prawdziwym człowiekiem, ale jest bardzo wierny swemu kapłaństwu, zatroskany o swoich parafian, był bardzo blisko ich codzienności. Widzimy czasem bardzo zabawne sytuacje, ale ukazujące jego podejście do ludzi. Na św. Jana, 24 czerwca chodził po wiosce oraz wszystkim o imieniu Jan, dzieciom i starszym, rozdawał cukierki i błogosławił. Dużą troską obejmował również chorych, co potwierdzają notatki, które pozostawił – mówił bp Henryk Tomasik.

Biskup radomski dodał, że ks. Kotlarczyk był uczestnikiem wydarzeń z 25 czerwca 1976 r. w Radomiu: „Stanął po stronie robotników, błogosławił im, a potem był z ofiarami tych wydarzeń. Spotkał się z bardzo bolesnymi represjami. W pewnym momencie był już w takim stanie, że gdy odwiedził go kuzyn, zapytał go, czy też chce go bić”.

Ordynariusz radomski powiedział, że kapłan przygotowywał list do prymasa Wyszyńskiego, „w którym relacjonował te wydarzenia, dzielił się swoimi spostrzeżeniami. Wiemy, że był wierny do końca”. Zaznaczył, że kontrowersje wokół śmierci kapłana nie spowalniają procesu beatyfikacyjnego. – Można zgłosić kandydata na ołtarze jako męczennika wówczas, gdy jego śmierć spowodowały osoby lub instytucje działające z nienawiści do Kościoła. Z pewnością należy do nich Grupa D, od której represji doświadczał ks. Roman. Stracił przytomność 15 sierpnia 1976 r., nieprzytomny został przewieziony do szpitala, już nie było z nim kontaktu. Zmarł 18 sierpnia 1976 r., a jego śmierć była spowodowana całokształtem działania Grupy D – opowiada bp Tomasik. Hierarcha zdradził, że w filmie są elementy, które bazują na nieznanych do tej pory wątkach, odkrytych przez ekipę pracującą nad produkcją.

Pod wrażeniem filmu pozostawał również abp Sławoj Leszek Głódź. – Ks. Roman Kotlarz należy prawie do tego pokolenia co ja, więc film oglądałem z dodatkowym sentymentem. Jednak taka produkcja może być trudna do zrozumienia np. dla cudzoziemców czy młodego pokolenia. Reżyser musiał zastosować pewne skróty, przeskoki, sugestie. My te sprawy znamy, jednak osoby nie znające historii mogą czuć się zagubione albo dojść do błędnych wniosków. Tym, co czytelnie ukazano, jest bez wątpienia dramat życia tego kapłana, jego osamotnienie, również w relacji z kolegami księżmi. Wyzwania i napór społeczny były wielkie, nie wszyscy duchowni odpowiednio na nie byli w stanie zareagować. Dlatego pierwsi kapelani Solidarności: radomscy, gdańscy z ks. Jankowskim, warszawscy z ks. Popiełuszką, uchodzili za rewolucjonistów. Jedynie kard. Wyszyński rozumiał ich podejście – mówił metropolita gdański.

Obraz w reżyserii Jacka Gwizdały dotyczy wydarzeń z protestu radomskich robotników w czerwcu 1976 r. Jednym z bohaterów tego zrywu był ks. Roman Kotlarz, którego prześladowała Służba Bezpieczeństwa i który zmarł na skutek pobicia przez “nieznanych sprawców”.W filmie wystąpiła plejada znakomitych aktorów, m.in. Piotr Fronczewski, Mirosław Baka jako ks. Kotlarz, Artur Żmijewski, Danuta Stenka, Wojciech Pszoniak i Jan Peszek. Scenariusz filmu „Klecha” powstał na podstawie motywów książki Wojciecha Pestki „Powiedzcie swoim”.

Ks. Roman Kotlarz w chwili śmierci miał 47 lat. Był inwigilowany przez ówczesne władze. W dniu protestu, 25 czerwca 1976 pobłogosławił uczestników tego marszu. Był potem nachodzony i dotkliwie pobity przez tzw. „nieznanych sprawców” na plebanii w Pelagowie-Trablicach, gdzie był proboszczem. Zmarł 18 sierpnia 1976. Ks. Roman Kotlarz do dziś pozostaje w pamięci wielu osób symbolem walki robotników o wolność i godność ludzkiego życia. Od wielu lat wierni modlą się o jego rychłą beatyfikację.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze