Białoruś. Wojna na wielu płaszczyznach [MISYJNE DROGI]
Dla prawdziwego pokoju w kraju niezbędne są prawda, wolność, sprawiedliwość i miłość społeczna.
Od ponad 26 lat powtarza się u nas jedną i tę samą myśl: „Jest, jak jest, byleby nie było wojny”. Jednak właśnie ten sposób „starego” myślenia homo sovieticus doprowadził do stanu, który mamy dzisiaj: wojna już się rozpoczęła! Podstawowa przyczyna – władza pozostała w sowieckim systemie, a społeczeństwo rozwija się w demokratycznym kierunku. Stąd wojna już trwa na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim jest to „wojna medialna – propagandowa”. Trwa urabianie społeczeństwa. Z państwowej telewizji zwolniła się większość dziennikarzy, którzy już dłużej nie byli w stanie okłamywać Białorusinów. Stąd władza „wynajęła” rosyjskich dziennikarzy, którzy specjalizują się w zakłamywaniu rzeczywistości z ekranu telewizji i przeinaczaniu faktów na korzyść władzy.
Trwa „wojna polityczna”. Wszyscy oponenci prezydenta są w więzieniach z rozpoczętymi sprawami karnymi. Obecnie wyszło rozporządzenie, które ma na celu przegląd i przerejestrowanie wszystkich partii politycznych oraz zatwierdzenie jedynie tych, które nie występują przeciwko aktualnej władzy. Organizowane są „potajemne” mityngi i wiece poparcia władzy (potajemnie, ponieważ urzędników zwozi się setkami autokarów pod eskortą drogówki z całego państwa do stolicy bez ogólnego rozgłosu), które po fakcie są nagłaśniane w mediach. To rodzi podział w społeczeństwie – wśród rodzin, w parafiach, w środowiskach pracy. Powszechny podział. Dodatkowo, w środowisku walczącym o realną wolność i prawdę w państwie, zaistniała tendencja „agresji nieprzebaczenia”. Powszechnie propaguje się hasło: „Nie zapomnimy! Nie przebaczymy!”. To nie przynosi pozytywnych skutków. Powstała także wyraźna „wojna wyznaniowa”. W opozycji znalazł się Kościół katolicki, który jednoznacznie i wielokrotnie osądzał negatywnie prześladowania polityczne narodu, agresję OMON-u i milicji, a także domagał się dialogu władzy z protestującymi,
uwolnienia więźniów politycznych, zaprzestania represji na niewinnych i wolności słowa. Dlatego też sam padł ofiarą agresji. Obecnie rozpoczęła się ponownie nagonka na polskich księży i osoby zakonne, pracujące na Białorusi. Wszystkie osoby duchowne i zakonne (niezależnie od narodowości) są pod obserwacją. Do kraju nie może wrócić Białorusin – abp Tadeusz Kondrusiewicz, zwierzchnik naszego Kościoła. Wspólnota Prawosławnej Cerkwi niestety skłoniła się do milczącego wsparcia aktualnej władzy. Nieliczne głosy sprzeciwu w ich gronie są wyciszane.
Czego brakuje w społeczeństwie? Na pewno jednomyślności i przebaczenia. Z niepokojem śledzę, zdaje się, „pokojowe demonstracje”. Jednak hasło: „Nie zapomnimy! Nie przebaczymy!” wcale nie niesie pokoju. Owszem, czuję, że obywatele naszego kraju są naprawdę ludźmi pokojowymi. Czuję, że jeśli wszystko zostanie osądzone zgodnie z prawdą i sprawiedliwie ukarane, to powróci także społeczne przebaczenie. Dla prawdziwego pokoju w kraju niezbędne są prawda, wolność, sprawiedliwość i miłość społeczna. Inaczej nie może zaistnieć przebaczenie, a wojna przeniknie na inne płaszczyzny, wywołując nieodwracalne zniszczenia materialne i duchowe. Niech Bóg ochroni nas! Żywie Biełaruś!
ANDRZEJ JUCHNIEWICZ OMI
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |