Tanzania: największy dar
W kraju, w którym jesteśmy na misjach, liturgiczne obchody świąt niewiele różnią się od tych w Polsce. Jest jednak kilka różnic, o których chcielibyśmy wam napisać. W Środę Popielcową nie wszyscy mogą przyjść do kościoła, dlatego w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu również posypuje się głowy popiołem.
W starych misjach popiół miesza się z wodą i ksiądz zaznacza krzyż na czole takim ciemnym mazidłem. Pamiętam, że za pierwszym razem zmyłam ten znak i potem przez cały dzień ludzie pytali, dlaczego nie mam krzyża… to dla nich ważny znak przynależności do Chrystusa. W niedzielę Palmową palmami udekorowane są nie tylko kościoły, ale trasa procesji na zewnątrz kościoła. Ludzie na wsi wyplatają z palm małe krzyże. W czasie Mszy św. w jednej ręce trzymają palmy, w drugiej krzyż i wymachują, najintensywniej w trakcie wyśpiewanego „Święty, Święty…”. Piękny jest ten śpiew połączony z szumem palm.
Wielka sobota rozpoczyna się od dekorowania kościoła i otoczenia. Służą temu biało-żółte proporczyki, papierowe wstęgi w tej samej kolorystyce oraz żywe kwiaty w prezbiterium. Nie ma żadnych „święconek”, stroików, pisanek, zajączków i całego stosu gadżetów, które przysłaniają to, co jest najistotniejsze w przeżywaniu świąt. Ale nie ma niestety tradycji strojenia grobu Pańskiego czy ciemnicy. Przygotowaniom towarzyszą próby chórów; różne głosy zmieszane z głośnym świergotem ptaków, z nawoływaniem ludzi zawieszających wysoko dekoracje, a wszystko to brzmi wyjątkowo harmonijnie. Wszystkie przygotowania zakończono o dwudziestej, kiedy to rozpalono przygotowane wcześniej ognisko i rozpoczęła się celebracja liturgii wigilii Paschalnej: piękna liturgia światła, liturgia słowa, którą poprzedza procesja kobiet z kadzidłem na głowach. W środku tej grupy jedna z kobiet niesie Pismo Święte. Następują czytania i starannie wyśpiewane psalmy. Następnie liturgia Chrztu św., w czasie której udzielono sakramentu chrztu prawie stu katechumenom oraz eucharystia. Uroczystość zakończyła się sporo po północy. Wyjątkowo nie było ślubów, ponieważ w poniedziałek przyjechał nuncjusz apostolski i udzielił błogosławieństwa 21 parom. I to wszystko tylko w jednej parafii misyjnej.
Tutaj ludzie świąteczny czas spędzają w gronie rodziny, rzadziej przyjaciół. Jedzenie jest skromne, ale to jeden z tych nielicznych dni w roku, kiedy nawet biedni chcą zjeść kawałek mięsa. Kobiety zaplatają sobie nawzajem włosy, przedłużając je sztucznymi, a potem misternie układają oryginalne fryzury z cienkich warkoczyków. W mieście, te zamożniejsze, korzystają z saloników fryzjerskich, gdzie prostują włosy. Nie robią sobie prezentów, bo największym darem jest przecież zmartwychwstały Chrystus. Może w tym wszystkim nie byłoby nic nadzwyczajnego, ale trzeba pamiętać, że tutaj mamy przez cały rok temperaturę powyżej 30°C, że ludzie naprawdę ciężko pracują, że mieszkają w większości w trudnych warunkach, że występuje problem z wodą, najczęściej nie mają prądu, chorują na przeróżne paskudne choroby (właśnie panuje epidemia „czerwonych oczu” i tyfus) i tak można by wyliczać. Jednak przy tych wszystkich trudnościach potrafią autentycznie cieszyć się, że Pan Zmartwychwstał.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |