Zobaczyć uśmiech dziecka
Właśnie z Radą Parafialną zrobiliśmy podsumowanie wakacji. Wiele osób zmobilizowało się, aby dzieci przeżyły je najlepiej, jak to tylko możliwe.
Prawie w każdej miejscowości, które tworzą naszą parafię, coś się działo. Nie było może tego bardzo wiele, ale pomimo skromnych możliwości udało się zorganizować coś na miejscu lub na wyjeździe.
Najwięcej zadziało się w Jiguani, które jest największą miejscowością naszej parafii. Dzieci spędziły tam razem ponad tydzień. Już na początku wakacji przeżyły dwa dni wspólnie z nocną piyamadą, mogły długo pobawić się pod czujnym okiem animatorek. Mnie również zaproszono, a gdy chciałem wykręcić się tym, że nie mam piżamy, więc nie mogę, usłyszałem pytanie wyraźnie zdziwionej jednej z dziewczynek: „A to jak padre śpisz w nocy, bez piżamy?”. Ot, dzieci!
Około trzydziestki najmłodszych z miasta i okolic, wraz z animatorami, spędziło nieco później cały tydzień na zabawach i zajęciach warsztatowych. Pomysły na zajęcia podczas takich akcji są przeróżne, ale niektóre punkty są stałe. Należy do nich m. in. np. wizyta u osób starszych i chorych z parafii. Najmłodsi odwiedzają kilka domów dziennie modląc się za cierpiących, śpiewają piosenki, przygotowują laurki, spędzają razem trochę czasu… Ile radości sprawiają te wizyty i jednym, i drugim! To trzeba zobaczyć! A najważniejsze jest to, że nie są to działania jednorazowe, ale zwyczajne. I dzieci nabierają świadomości, że są też inni, którzy potrzebują pomocy, modlitwy – ich modlitwy. A czasami widoku roześmianej buzi. To uwrażliwia maluchy na potrzeby ludzi wokół nich. Piękne!
Ta grupka miała również dwie wycieczki. Pierwszą do sanktuarium maryjnego w El Cobre i do „Parku marzeń”, czyli wesołego miasteczka w Santiago de Cuba; a drugą do pobliskiego Bayamo. Jeszcze teraz, gdy ich pytam o wrażenia, to przekrzykują się jedni przez drugich: „super!”, „i kręciliśmy się na wielkiej karuzeli”, „było pięknie” czy „dawno się tak nie bawiłam”. Przygotowanie, poprowadzenie i oczywiście świetna atmosfera to w dużej mierze zasługa ekipy prowadzącej – są w tym naprawdę dobrzy! Poprosiłem również młodzież z duszpasterstwa, by pomogła w organizacji, chętnie się zgodzili. Jedni aktywnie z dziećmi, inni na zapleczu w kuchni lub z miotłą i ścierką.
W innej miejscowości, Santa Rita, również sami parafianie przygotowali wakacyjny program na ponad tydzień. Tu również były zajęcia na miejscu, w kościele – bo nie mamy tam nawet salek katechetycznych – jak i na wyjeździe w Bayamo. Gdy byliśmy na etapie przygotowań zapytałem o wyżywienie – w końcu trzeba zapewnić coś dla ok. 30 osób! Usłyszałem w odpowiedzi od Rogelio: „Padre, nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze”. I faktycznie, same parafianki zgadały się i każda coś przyniosła… A czego brakowało, to się dokupiło. Każdego dnia posiłki były tak obfite, że uczestnicy mieli problem ze zjedzeniem wszystkiego. W zajęciach w Santa Rita uczestniczyły również dzieci z okolicznych miejscowości. Zasadą jest to, że przyjść może każdy. Nie dzieli się dzieci na nasze – katolickie i inne. Dzieci to dzieci, i już!
Również w Cencerro, jednej z naszych najmniejszych wspólnot, udało się zorganizować wspólne wyjście na zdobywanie najwyższej w okolicy góry. Dzieci z mamami szybciej wdrapywały się pod górę niż ja, a miejscami nie było łatwo. Tłumaczyłem sobie, że dobrze znają już podejście, ale nie zmieniło to faktu, że na szczyt wdrapałem się naprawdę zmęczony. Widok okolicy „z lotu ptaka” zrekompensował jednak trudy wspinaczki. Po długim odpoczynku i zabawach – dla zwycięzców były nagrody – wróciliśmy do „bazy”, czyli domu jednej z parafianek, przy którym jest wiata kryta liśćmi palmowymi. W tym miejscu mamy katechezę i odprawiamy msze św. Wędrówkę zakończyliśmy wspólnym posiłkiem. Później w Cencerro zorganizowano też, podobnie jak w innych miejscach, zabawy połączone z formacją.
Najfajniejsze w tym wszystkim jest dla mnie to, że w zorganizowanie przy parafii „wakacji z Bogiem” angażuje się spora część naszej wspólnoty. Ten cel nas łączy. Parafianie dzielą się produktami spożywczymi (z kupnem których wciąż jest problem), ofiarowują swój czas na pracę i wygłupy czy otwierają własne domy dla gromadki maluchów. Mam nadzieję, że to wszystko będzie wydawało owoce również w przyszłości. Chcę też podziękować wszystkim naszym dobrodziejom. Dzięki Waszemu wsparciu udało się dofinansować te wakacyjne działania. Bóg zapłać!
A teraz, cóż, dzieci wróciły do szkoły, a w parafii rozpoczynamy regularną pracę duszpasterską. Proszę o wsparcie modlitewne na te nadchodzące dni i tygodnie…
Galeria (6 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |