Bp Szymon Stułkowski: wszyscy jesteśmy misją
Niedaleko Starego Rynku w Poznaniu, w sali na piętrze przy klasztorze jezuitów regularnie organizowane są spotkania w ramach cyklu „Misja na Szewskiej”. Każdy ochrzczony jest misją – mówił bp Stułkowski, gość środowego spotkania.
Poznań – misyjne miasto
W październiku Kościół obchodzi Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Poznań ma to szczęście, że ma biskupa o misyjnym sercu, biskupa Szymona Stułkowskiego. Tradycja misyjna w Poznaniu jest długa. Zaczęło się od pierwszego w Polsce Akademickiego Koła Misjologicznego, które powstało w 1927 roku i z małymi przerwami działa do dziś. Wkrótce po tym, jak powstało w Poznaniu, kolejne koła zaczęły pojawiać się także na innych uniwersytetach w Polsce, ale też w Europie.
W tej chwili mamy tylko dwa koła misjologiczne przy uniwersytetach w Polsce: w Warszawie i w Poznaniu. Próbowaliśmy przez kongregację dotrzeć do informacji, czy istnieje jakieś koło w Europie. Rozsyłaliśmy takie zapytanie pod adresy, które dostaliśmy z Watykanu, ale przychodziły tylko negatywne odpowiedzi – mówił biskup Stułkowski.
Z archidiecezji poznańskiej pochodzą także dwie wybitne postaci związane z misjami. Biskup Szymon Stułkowski przypomniał doktor Wandę Błeńską, która w sumie 65 lat życia oddała misjom. Pracowała wśród trędowatych przez 43 lata w Ugandzie, a później przez 22 lata już w Polsce i na świecie zajmowała się animacją misyjną. Jeśli ktoś myśli, że trudy misyjne skracają życie, to warto, żeby pamiętał, że doktor Wanda Błeńska zmarła w wieku 103 lat. Jej misją było nie tylko leczenie, ale też świadectwo życia chrześcijańskiego.
Zdawałam sobie sprawę, że ci ludzie patrzą na misjonarzy. I pokochanie chrześcijaństwa albo jego odrzucenie mogło zależeć od tego, co dojrzeli w naszym postępowaniu – napisała Wanda Błeńska.
Wanda Błeńska jest jedną z osób, które papież Franciszek ustanowił patronami Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego.
>>>Dr Wanda Błeńska świadkiem wiary Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego
Drugą, bardzo ważną postacią jest osoba ojca Mariana Żelazka, który także pracował z trędowatymi, ale nie w Afryce, tylko w Indiach.
Każdy jest misją
Biskup Szymon Stułkowski opowiadał o tym, że kiedy ludzie składali mu życzenia z okazji sakry biskupiej, to wiele osób gratulowało mu „godności” biskupiej. Tymczasem biskup jest przekonany, że największa godność, jaką otrzymał była na chrzcie – godność dziecka Bożego i chrześcijanina.
Ważne, byśmy odkryli, że na mocy chrztu jesteśmy posłani. Wszyscy mamy tę samą godność. Dlatego w Kościele nie zdobywa się godności. Ścieżka kariery w Kościele jest tylko w dół, to ścieżka służby – dodał biskup.
Niedługo, latem 2020 roku, rozpoczną się igrzyska olimpijskie w Japonii. Biskup Stułkowski opowiadał o swoim skojarzeniu związanym z tymi rozgrywkami. Za każdym razem ogień jest niesiony z Grecji do kraju, w którym odbywają się olimpijskie zmagania. Świat będzie się zastanawiał, kto tym razem wniesie na stadion ogień i zapali znicz olimpijski. Każdy chciałby to zrobić. Warto sobie uświadomić, że każdy z nas jest taką pochodnią, która może przenieść płomień wiary i rozpalić świat Ewangelią. Każdy ochrzczony jest misją – bo ma w sobie Boga.
Uświadomieniu wszystkim, że mogą angażować się nawet w najdrobniejszy sposób w działanie na misjach służy Niedziela Misyjna. Wtedy wszystkie „tace”, nawet te w najdalszych zakątkach, nawet te z najbiedniejszych krajów, przesyłane są do Watykanu i przeznaczone na działalność misyjną. Wtedy widać, jaka z tych grosików zbiera się ogromna suma. O to chodzi w misjach – jeśli każdy zrobi choć trochę, to w sumie powstaje naprawdę wielkie dzieło głoszenia Ewangelii.
>>>Biskup o misyjnym sercu [ROZMOWA]
Wszystko robić z sercem
Jedna z kobiet, która przyszła na spotkanie, zapytała biskupa Szymona Stułkowskiego, w jaki sposób mogłaby być misjonarzem, jeśli nie może wyjechać na misje. W jaki sposób najskuteczniej można ewangelizować?
Najprościej mówiąc, to trzeba po prostu żyć Jezusem i pokazywać Go życiem. Niekoniecznie polega to na tym, by co drugie słowo mówić „Jezus”. Opowiedział też historię pielęgniarki, która pracowała w szpitalu. Nie robiła tam nic nadzwyczajnego, ale wszystko, co robiła, robiła z sercem. Ludzie to dostrzegali. Nie raz mówili o niej, że jest jak anioł. I o to właśnie chodzi.
Można powiedzieć, że historia doktor Wandy Błeńskiej i historia tej anonimowej pielęgniarki spięły spotkanie pewna klamrą. Obie zdawały sobie sprawę, że pierwszym i najlepszym głoszeniem Ewangelii jest po prostu życie. Takie życie, by ludzie sami dostrzegali i pytali, co sprawia, że ten człowiek jest taki jaki jest. By dostrzegali, w jaki sposób życie z Chrystusem przemienia, daje siły, szczęście, miłość.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |