fot. unsplash

Bycie samemu wcale nie oznacza bycia samotnym [FELIETON]

Jesteś sama? Nie masz chłopaka? Na pewno jesteś też samotna, rano nie masz ochoty wstać, a wieczorem płaczesz w poduszkę, zastanawiając się, dlaczego nie jest ona silnym męskim ramieniem. Albo w ogóle jakimkolwiek męskim ramieniem. A co jeśli takie wyobrażenie bycia singlem to już tylko wyjątek?  

Mamy XXI wiek. A z doświadczenia wiem, że wciąż tak wiele osób łączy bycie samemu z byciem samotnym. Ale prawda jest taka, że jedno z drugim wcale nie musi się łączyć. Co więcej – nie mając tej „drugiej połówki”, choć osobiście nie lubię tego określenia, można, a wręcz trzeba być szczęśliwym. Bycie singlem nie powinno przecież polegać na nieustannym poszukiwaniu kogoś do związku. 

>>> Najpierw zadbaj o relacje… z samym sobą [FELIETON]

Style przywiązania 

Już jakiś czas temu spotkałam się z pojęciem „stylu przywiązania”. Jednak nie zgłębiałam tego tematu – aż do momentu, gdy sama zorientowałam się, ile jest w nim prawdy! Co więcej – style przywiązania kształtują się w nas już od dzieciństwa. U osób, których młodzieńcze lata były szczęśliwe i zostały wychowane w rodzinie, w której szanowało się potrzeby i emocje każdej osoby – występuje bezpieczny styl zaufania. Ma go aż 2/3 z nas! Ta grupa nie jest w ogóle przerażona byciem singlem, ma wysoką samoocenę, a będąc w relacji, potrafi zaufać oraz dać przestrzeń. Bycie z taką osobą to wręcz marzenie, prawda? Nie każdy jednak ma to szczęście, bo niektórzy z nas wychodzą też z domu z lękowym stylem przywiązania. Nie są pewne siebie, mają w sobie ogromny głód bliskości, a jednocześnie strach przed otwarciem się i stworzeniem związku. Często są zazdrosne. „Ich zachowaniami kieruje lęk, że jeśli popełnią błąd, to nie będą zasługiwali na miłość. Boją się o trwałość swojego związku” – czytamy na jednej ze stron internetowych. Wszystko to spowodowane jest faktem, że kiedy osoba z tym stylem była dzieckiem, tak naprawdę nigdy nie miała pewności, w jaki sposób na daną sytuację zareaguje jej opiekun. Ucieszy się? A może będzie zły? Dziś więc, nie będąc w związku, „lękowi” wierzą, że mogą być szczęśliwi tylko, gdy już w nim będą. A gdy ich „marzenie” się spełni – robią wszystko, by było dobrze, często nawet kosztem siebie i – o ironio! – kosztem relacji! Z kolei jeśli rodzice są niemal zupełnie niedostępni dla dziecka i nie przytulają go, wówczas jego styl przywiązania można określić jako unikowy. Z jednej strony bardzo chcą być w związku, jednak z drugiej – mają tak niski poziom zaufania do drugiej osoby, że automatycznie dystansują się do niej. Oprócz tego trudno im zdecydować się w relacjach na jakąkolwiek deklaracje, a partnerów odbierają jako narzucających się lub nawet zdesperowanych, nawet jeśli nie jest tak w rzeczywistości. 

rozwód, para, kłótnia
fot. Pexels

Nad stylem przywiązania można oczywiście pracować. Można zgłębić ten temat na własną rękę lub pójść na terapię. Tylko oczywiście trzeba chcieć zmiany i w ogóle zdać sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. I warto też „zająć się” tym właśnie wtedy, gdy jest się samemu. Bo uwierz mi, że twój partner lub partnerka magicznie nie sprawią, że wszystkie twoje rany zostaną uleczone. Co więcej – to ty możesz zranić drugą osobę, obarczając ją tą odpowiedzialnością, a jednocześnie potwierdzając tylko stereotyp, że bycie samemu to bycie samotnym.  

Samotni w związku 

„Samotna osoba nie tworzy stałej, bezpiecznej więzi z partnerem czy partnerką, rodzicami lub inną bliską osobą. W jej życiu nie ma intymnej relacji opartej na zaufaniu, bliskości, akceptacji. Nikt na nią nie czeka, gdy wraca po krótszej bądź dłuższej nieobecności. Samotny człowiek czuje się przez wszystkich opuszczony. To dojmujące doświadczenie, ponieważ utrzymywanie stałej i bezpiecznej więzi z drugą osobą jest podstawową potrzebą człowieka” – powiedziała w rozmowie, którą można przeczytać na stronie SWPS psychoterapeutka Ewa Chalimoniuk. Zarówno więc jej słowa, jak i omówione wcześniej style przywiązania świadczą o tym, że aby być samotnym, wcale nie trzeba być samym. Samotnym można czuć się nawet w związku, a będąc singlem – wręcz przeciwnie – mieć wspaniałe relacje z innymi ludźmi. I chociaż łatwo jest narzekać na swój los, a o wiele trudniej wziąć go w swoje ręce, to zdecydowanie warto to zrobić. Każda samotność z czegoś wynika. I lepiej znaleźć jej przyczynę, gdy jest się samemu niż w związku, kiedy swoją postawą i niezabliźnionymi ranami na duszy możemy skrzywdzić bliską nam osobę. 

fot. freepik/gpointstudio

„Z samotności wychodzi się, nie zamykając się w sobie, ale wzywając Pana, ponieważ On słucha wołania tego, kto czuje się sam” – napisał na Twitterze papież Franciszek. Wołaj więc już dziś. Bo jak ktoś ma ciebie pokochać, jeśli sam siebie nie kochasz?  

Chłopak, dziewczyna, narzeczona, narzeczony, mąż, żona. Oni niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie leczą z samotności. Ją możesz wyleczyć właśnie ty sam. Nawet będąc singlem.   

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze