unsplash

Najpierw zadbaj o relacje… z samym sobą [FELIETON] 

Ważne jest budowanie dobrych i trwałych relacji z drugim człowiekiem i z Bogiem. Jako istoty społeczne naturalnie dążymy bowiem do wchodzenia z innymi w różnego typu relacje. Ale zanim zbudujemy coś z innymi, to warto skupić się na relacji z samym sobą. 

Trzeba przyznać to wprost – dobre relacje z samym sobą są podstawą naszych innych relacji. Tych z drugim człowiekiem (z partnerem, dzieckiem, kolegą z pracy, przyjaciółką, rodzicem itp.), ale i tych z Bogiem. Słowem – wszystkich relacji, w które wchodzimy. Dlatego – zanim zastanowimy się nad tym, co łączy nas z innymi – powinniśmy pomyśleć nad jakością naszej relacji z samym sobą. 

Praca nad sobą 

Oczywiście, relacja to – jak podaje słownik – „związek zachodzący między ludźmi lub grupami społecznymi”. Niemniej, warto patrzeć nie tylko na „zewnątrz”. Ważne jest też spojrzenie na swoje własne wnętrze i zobaczenie, co jest w nim ok, a co powinno się poprawić. To właśnie ta relacja z samym sobą. Chodzi tu o być może trochę oklepaną, ale bardzo ważną „pracę nad sobą”. Mamy różne osobowości, dotykają nas emocje i uczucia, na które możemy reagować w rozmaity sposób. Zdrowa, poprawna reakcja to często efekt porządnego podejścia do swojego wnętrza – czyli solidnej pracy. Niektórzy uważają, że na psychoterapię idą ci, którzy nie mają co robić z wolnym czasem. Inni za to twierdzą, że każdemu człowiekowi przydałaby się czasem terapia. Zdecydowanie zgadzam się z tym drugim podejściem. Każdemu z nas potrzebna jest niekiedy pogłębiona refleksja nad sobą, która pomaga wejść na nowo w prawidłowe tory. A już na pewno potrzebujemy bieżącej refleksji nad swoimi działaniami i myślami – żeby na bieżąco je korygować. Tylko w ten sposób będziemy potrafili wyjść na „zewnątrz” – i budować dobre, zdrowe relacje z innymi.  

fot. unsplash

Nie bój się terapii 

Nasze wnętrze zbudowane jest przez doświadczenia – te dobre i te złe. Wszystko bowiem zostawia po sobie jakiś ślad. Bardzo istotne jest zrozumienie tego i przyjęcie – a potem życie tez życie z tym bagażem – a właściwie to pomimo tego bagażu. Niełatwo zaakceptować trudne doświadczenia, ale często bez tego kroku nie będziemy potrafili pójść dalej i po prostu lepiej żyć – w relacjach z innymi. Nie przepadam za tymi wszystkimi hasłami typu „pokochaj siebie”, „polub siebie”, „zaakceptuj siebie”. Brzmią trochę naiwnie i rozkazująco. Niemniej, jest w nich sporo racji. Bo jeśli nie będę żył w zgodzie z samym sobą – to jak mam żyć w zgodzie z drugim człowiekiem? Jak mam zbudować głęboką, trwałą i dobrze rokującą relację? Chcąc świadomie dobrze żyć z innymi musimy więc dobrze żyć z samym sobą. To priorytet. I dlatego nie bójmy się prosić o pomoc czy szukać pomocy, gdy sobie nie radzimy z emocjami, uczuciami, gdy chcemy poprawić jakość swego życia psychicznego. Pójście do poradni zdrowia psychicznego, do psychologa czy terapeuty to nie słabość ani objaw „posiadania zbyt dużej ilości czasu wolnego”. To oznaka siły. Ostatnio czytałem książkę, której bohaterka trafia do gabinetu terapeutki. Pójście tam nie przyszło jej łatwo. Ale ją mocno zmieniło. I nadal zmienia. Bo praca nad sobą powinna być w naszym życiu nieustannym procesem. Ona nigdy się nie kończy. Wciąż mamy coś do zrobienia. Sam tez jestem w terapii – czego się nie wstydzę i zachęcam też innych do takiej formy pracy nad sobą. Nawet, gdy wydaje się, że wszystko jest w porządku.  

>>> Kard. Koch: dialog pozwolił przezwyciężyć wiele uprzedzeń i pogłębił wzajemne zrozumienie [ROZMOWA]

Budujmy 

Dobre, uporządkowane relacje z samym sobą owocują zdrowym podejściem nie tylko do innych ludzi, ale też do otaczającego nas świata, do naszych poglądów. Żyjemy w czasach licznych podziałów na my – oni. Jak ktoś się czymś od nas różni – to często z automatu traktujemy go jak wroga. Inna narodowość, odmienne poglądy polityczne, inna orientacja seksualna. Powodów do różnienia się możemy znaleźć od liku. I jeśli nie mamy uporządkowanej relacji z samym sobą – to nietrudno wtedy o konflikt. A żyjąc dobrze z samym sobą żyjemy też dobrze z innymi – a więc szanujemy to, że drugi człowiek może się od nas czymś różnić. To może nam się oczywiście nie podobać (bo przecież tak bardzo byśmy chcieli, by obowiązywały tylko nasze poglądy) – ale nie musimy odrzucać drugiego, traktować go jak wroga. Dojrzali ludzie potrafią znaleźć to, co łączy,  a nie skupiać się na tym, co dzieli. Nagle okazuje się, że budowanie murów nie ma sensu, bo z każdym można się dogadać, a nawet z nim współpracować. Prawicowiec może dogadać się z lewicowcem, katolik z niewierzącym, gej z ojcem rodziny, senior z juniorem, Polak z uchodźcą. Trzeba tylko chcieć. Aby to się udało – niezbędna jest jednak praca nad sobą. Bo nasze wewnętrzne relacje mają realny wpływ na te zewnętrzne. I pomagają w budowie trwałych i zdrowych relacji – nawet, gdy nie do końca nam po drodze z drugim człowiekiem. Czas działać. 

fot. unsplash
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze