fot. unsplash

Charków: kolarska grupa wolontariuszy objeżdża miasto i dostarcza potrzebującym niezbędne produkty

Dramat wojny dotyka milionów Ukraińców, którzy walczą o przetrwanie. Batalia przejawia się także w solidarności. Przykładem pozytywnego działania i pokonania strachu jest historia utworzenia w Charkowie kolarskiej grupy wolontariuszy, którzy objeżdżają miasto i dostarczają starszym i niepełnosprawnym rodakom rzeczy niezbędnych do przeżycia.

„Wiedziałem, że muszę zareagować. Chciałem wyjechać, ale potem zrozumiałem, że pomagając odnalazłem siebie na nowo” – powiedział Ołeksandr. Trzydziestolatek, podobnie jak wielu innych, przez długi czas nie mógł uwierzyć, że wojna faktycznie dzieje się na jego oczach. Stopniowo realia walki uświadamiały mu powagę sytuacji. Po jakimś czasie starsze osoby z jego bloku poprosiły, by pomógł im w zrobieniu zakupów. Nie wahał się, a ponieważ jego pasją jest sport, wsiadł na rower i szybko objechał okolicę, zdobywając niezbędne produkty.

>>> Ukraina: fundacja przy lwowskiej katedrze pomimo wojny i trudności poszerzyła swoją działalność

„Dopóki człowiek się rusza, żyje”

Ołeksandr działał sam, potem przypadkiem spotkał innych, którzy robili to samo. Razem postanowili stworzyć grupę, którą nazwali „Wolontariusze”. Z początku pomagali około 70 osobom, z czasem sieć rozrosła się do blisko tysiąca.

„Na początku kupowaliśmy wszystko za własne pieniądze, potem organizacja charytatywna zaczęła dostarczać nam jedzenie. Odwiedzamy ich i dostarczamy pomoc raz w tygodniu” – mówi Ołeksandr.

„Wolontariusze” codziennie ryzykują życiem. Każdy z nich był świadkiem uderzenia pocisku bądź rakiety. W pokonywaniu strachu pomaga poczucie przynależności do grupy. Ołeksandr przyznaje, że z początku myślał o wyjeździe z miasta, ale możliwość pomagania sprawiła, że postanowił zostać.

Po tym jak pierwszy i drugi raz pomogłem ludziom zrozumiałem, że odnalazłem siebie na nowo. Dopóki mam możliwość, chcę nadal pomagać. Poza tym, ruch i kolarstwo to moja wielka pasja, moje życie, dlatego mogę się ruszać i robić to, by pomagać innym. Ten zespół, z którym jesteśmy wolontariuszami, stał się dla nas prawdziwą rodziną. Pomagamy sobie i wspieramy się nawzajem. Oprócz wolontariatu również razem odpoczywamy. Oznacza to, że spędzamy razem dużo czasu. W czasie pokoju przejechanie 200 km na rowerze było dla nas przyjemną przejażdżką i choć organizm się męczy, to odpoczywa od codziennej pracy i innych rzeczy. Teraz, w czasie wojny, wiele osób dzięki sportowi utrzymuje równowagę, odnajduje spokój i może planować jutro. Inni, jak nasza drużyna, zamienia sport w dobre czyny. Sport to życie: dopóki człowiek się rusza, żyje” – podkreśla Ołeksandr.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze