fot. Judita Tamosiunaite/Pexels.com

Chorzy pielgrzymują na Górę św. Anny

Chorzy z diecezji opolskiej pielgrzymowali dziś na Górę św. Anny. Mszy św. w bazylice przewodniczył biskup Rudolf Pierskała. Uczestnicy modlili się także na różańcu i uczestniczyli w nabożeństwie drogi krzyżowej. Bardzo w siłę modlitwy wierzymy – mówili.

Z Sarnowa, wraz z 72-letnim bratem chorym od dzieciństwa i poruszającym się na wózku, przyjechała pani Agnieszka Klonek. „Mama troskliwie opiekowała się bratem, a ja pomagałam. Odkąd zmarła, czyli od pięciu lat, jest pod moją opieką. Ja właściwie przyjechałam św. Annie podziękować. Za to że jestem zdrowa i domownicy także. A brat bardzo się cieszy już tym, że może wybrać się razem z nami w drogę” – powiedziała pani Agnieszka.

Pielgrzymka rozpoczęła się modlitwą różańcową. Mszę św. wraz z bp Pierskałą celebrował m.in. ks. Lucjan Gembczyk, proboszcz parafii Kotulin i kapelan chorych i niepełnosprawnych diecezji opolskiej.

>>> „O Hostio Święta” – słowa tej pieśni napisała s. Faustyna Kowalska

W homilii bp Pierskała powiedział, że doświadczenie choroby i cierpienia pozostaje dla człowieka tajemnicą. Wskazał jednocześnie, że doświadczenie, które przez wiarę łączy się z cierpieniem Jezusa, może być także drogą do Pana Boga, choć jest to droga bardzo trudna. – Także dla opiekujących się chorymi może to być droga do Boga. Kiedy z czułością zbliżają się do potrzebujących codziennej opieki, wtedy wnoszą nadzieję i uśmiech Pana Boga w ich świat – powiedział duchowny. – Wielkoduszne oddanie się cierpiącym jest tworzeniem miejsca dla serca Pana Jezusa i Jego miłości. Łączymy się dzisiaj z wszystkimi chorymi, którzy w szpitalach i w domach cierpią, nieraz w samotności – zapewnił opolski biskup pomocniczy.

>>> Jak przygotować najpiękniejszą procesję eucharystyczną? [PORADNIK]

Państwo Jadwiga i Stefan Adamiec do św. Anny przybyli z Dąbrowic, parafia Dębie. Przed pandemią byli często uczestnikami pielgrzymki chorych. – Jestem po nowotworze – opowiada pani Jadwiga – teraz jest wszystko dobrze, już od pięciu lat, a mąż choruje na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Nie jest ona uleczalna, pozostaje brać leki by tę chorobę spowolnić. Przychodzę dziękować, bo wiele przeszłam. Ale prosimy też św. Annę, by nasza starość przebiegła w jakimś zdrowiu. Doceniam wartość i ważność leków, terapii, pracowałam w służbie zdrowia, ale ostatecznie cała pomoc przychodzi z góry. Bardzo w siłę modlitwy wierzymy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze