Chrześcijanie w Iraku nigdy nie zapomną Państwa Islamskiego
Czarny sztandar Daesh stał się symbolem terroru, strachu i okrucieństwa. Co jakiś czas do sieci trafiały nagrania z egzekucji oraz opowieści tych, którym udało się uciec. Chrześcijanie mieszkający na terenach zajętych przez ISIS szybko stali się celem ekstremistów. Przez lata doświadczyli wielkiego okrucieństwa, o którym nie można po prostu zapomnieć.
Państwo Islamskie (bez względu na to, czy nazwiemy je tak zwanym Państwem Islamskim, ISIS czy Daesh) niosło strach, zniszczenie i śmierć wszędzie tam, gdzie się pojawiło. Samozwańczy kalifat został ogłoszony w połowie 2014 r. na terytorium Syrii i Iraku. Informacje o terrorze, jaki tam panował, co jakiś czas przenikały do światowej opinii publicznej. Nagrania zbiorowych egzekucji wrzucane do sieci, dzieci szkolone na żołnierzy czy handel kobietami jako niewolnicami seksualnymi na zawsze odcisnął swoje piętno na tym skrawku świata. Najwięcej jednak mówiło się o samozwańczym państwie, gdy „samotne wilki” atakowały w Europie. Nic dziwnego – w końcu pozbawiały mieszkańców Starego Kontynentu poczucia bezpieczeństwa, jednak prawdziwą krzywdę wyrządzono mieszkańcom ziem zajętych przez ISIS, którzy nie przyłączyli się do bojowników.
Cierpieli za wiarę
Chrześcijanie znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji. Wielu z nich, aby uratować życie, musiało opuścić domy. Część z nich pozostała w kraju, szukając schronienia głównie w kurdyjskiej części Iraku. Z pomocą materialną przyszły chrześcijańskie organizacje charytatywne. Wielu chrześcijan wyemigrowało z Iraku, gdyż nie wierzyli, że mogą tam jeszcze bezpiecznie żyć.
Prawdziwego piekła doświadczyli jednak ci, którzy pozostali w domach na terenach kontrolowanych przez Państwo Islamskie. Chrześcijanie wiedzieli, że w miastach takich jak Mosul stanowią mniejszość. Z tego też powodu dbali o dobre wykształcenie (wielu z nich było lekarzami lub prawnikami), a także prowadziło dochodowe interesy. Zostali, aby pilnować tego, co zostało z ich dobytku. Niewierni mieszkający na terenach zajętych przez ISIS musieli płacić specjalny podatek – dżizję. Mimo tego często byli okradani, a ich domy plądrowane czy wręcz niszczone. Wielokrotnie w relacjach powtarza się motyw zmuszania chrześcijan do plucia na krzyż, albo wymówienia szahady (muzułmańskiego wyznania wiary), co powodowało przejście na islam.
Dżihadyści nie poprzestali jednak na tym. Czasem można było odnieść wrażenie, że ich okrucieństwo nie zna granic. Ścinali mężczyznom głowy, topili ich w klatkach, porywali kobiety, aby sprzedawać je jako niewolnice seksualne. Dochodziło nawet do tego, że porywali dzieci, aby później przesłać fragmenty ich ciał, lub filmy z gwałtu i zabójstwa do rodziców. Chodziło nie tylko o strach, ale również o upokorzenie tych, których uważali za niewiernych. Porwania były na porządku dziennym. Niejednokrotnie w mediach pojawiały się informacje, że kobiety (chrześcijanki), można kupić na targach niewolników czy w DarkNecie. Ich cena zależała m.in. od wieku, dziewictwa czy urody. Wiele z nich po zakupie było bitych i zmuszanych do konwersji. Gdy urodziły dziecko (dzieci), zostawały ponownie wystawione na aukcje. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak wielkiego okrucieństwa doświadczyli ci ludzie.
Niektórzy decydują się wrócić
Pomimo bardzo trudnych i bolesnych wspomnień rośnie procent chrześcijan, którzy decydują się powrócić do swoich domów (a raczej ich ruin), na terenach wyzwolonych spod władzy Państwa Islamskiego. Stało się to możliwe dzięki pomocy organizacji charytatywnych takich jak Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które finansują odbudowę domów oraz pomagają wrócić do „normalnego” życia. Jeśli nie wyjadą, pomimo tego że w Iraku nie czują się bezpieczni i nie są traktowani ani przez Bagdad ani przez rząd kurdyjski jako pełnoprawni obywatele, to mogą odbudować chrześcijaństwo na tych rejonach.
Bardzo ważne jest, aby o nich pamiętać. Oni nigdy nie zapomną krzywd i cierpienia, jakie zostało im wyrządzone przez bojowników Państwa Islamskiego, ale starają się wrócić i odbudować swoje dawne życie. Potrzebują naszej modlitwy i wsparcia (także finansowego), aby móc powrócić na Bliski Wschód.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |