„Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram”. Dziś rocznica Ślubów Lwowskich Ja …
„Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram”- te słowa wypowiedział król Jan Kazimierz Waza 1 kwietnia 1656 r. przed obrazem Matki Bożej w katedrze we Lwowie. Wydarzenie, które przeszło do historii jako Śluby Lwowskie, miało ważne konsekwencje dla narodu i Kościoła. Kto i kiedy zainicjował ten akt? Co oznaczał on dla Polski? Czy Śluby zostały wypełnione?
Geneza Ślubów Lwowskich
Przekonanie o tym, że Maryja króluje nad światem, istniało w chrześcijaństwie od dawna. Niektóre kraje dodatkowo ogłaszały Ją uroczyście swoją Patronką i Królową, np. Bawaria (w 1620 roku) i Francja (w 1638 roku).
Tytuł Matki Bożej jako Królowej Polski wiąże się z prywatnymi objawianiami włoskiego jezuity o. Juliusza Mancinellego. 14 sierpnia 1608 r. w Neapolu ukazała mu się Matka Boża i zażyczyła sobie, aby nazywać ją Królową Polski. Tę wieść przekazał o. Mancinelli ks. Piotrowi Skardze, którego znał osobiście, oraz innym polskim jezuitom. W 1610 r. przybył do Krakowa, gdzie został entuzjastycznie przywitany przez króla, szlachtę i mieszczan. W katedrze wawelskiej ponownie ukazała mu się Maryja w wielkim majestacie i powiedziała: „Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką Tego Narodu, który jest mi bardzo drogi”.
W następnych latach na terenach Rzeczpospolitej zapanował entuzjazm dla idei przyjęcia Maryi za Królową. Jak mówią świadectwa z epoki, głoszono ten pomysł z ambon całego kraju. Wielkie zasługi dla propagowania tego tytułu Bogarodzicy położył wielki kanclerz litewski książę Albrecht Stanisław Radziwiłł. W 1635 r. opublikował on dzieło „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławieniu Najświętszej Panny Bogarodzicy Maryjej”, w którym pisał, że Polska ma zlecony szczególny kult Matki Bożej. Wspominał również o osobistej znajomości z o. Juliuszem Mancinellim.
Położenie tragiczne
Jednak ostatecznie do ogłoszenia Matki Bożej Królową Polski doprowadziło dopiero tragiczne położenie, w jakim znalazła się Polska w wyniku szwedzkiego najazdu w 1655 r. W ciągu trzech miesięcy 40-tysięczna armia szwedzka zajęła tę część Polski, która nie była jeszcze opanowana przez innych wrogów – na Ukrainie bowiem trwało wtedy powstanie Chmielnickiego, a Wilno i znaczna część Litwy zostały zajęte przez wojska moskiewsko-kozackie. Ostał się tylko Lwów, broniący się przed nieprzyjaciółmi. Król Jan Kazimierz uciekł na Śląsk, do należącego wówczas do Wazów Księstwa Raciborskiego. Punktem zwrotnym stała się dopiero skuteczna (jak uważano – cudowna) obrona Jasnej Góry. Póki co jednak, położenie Polski wydawało się tragiczne.
Król przebywał w zamku w Głogówku na Śląsku. Na wygnaniu towarzyszyła mu królowa Maria Ludwika Gonzaga, a także nuncjusz apostolski Piotr Vidoni, prymas Andrzej Leszczyński oraz grupa biskupów i senatorów. W grudniu 1655 r. do króla doszły informacje o powstaniu katolickiej szlachty i mas ludowych przeciwko najeźdźcom. Jan Kazimierz wydał więc w Opolu uniwersał wzywający cały naród do walki i zanim zakończyło się oblężenie Jasnej Góry (27 grudnia 1655), pozostawiwszy w Głogówku królową i dwór wyruszył (18 grudnia 1656) wraz z nuncjuszem Piotrem Vidonim do kraju. Poprzez Żywiec, Duklę, Krosno i Łańcut dotarł 10 lutego 1656 r. do Lwowa.
>>> Lwowskie seminarium pomaga rodzinom poległych na wojnie
Inicjatywa prymasa Leszczyńskiego
Na zamku w Głogówku pozostał również złożony chorobą prymas Andrzej Leszczyński, który był w kontakcie listownym z nuncjuszem Vidonim. Nuncjusz z kolei wszystko relacjonował kardynałowi-protektorowi Polski w Watykanie, Wirgiliuszowi Orsiniemu (każde większe państwo katolickie miało wtedy własnego kardynała-protektora, który zajmował się jego sprawami w Stolicy Apostolskiej i pośredniczył w kontaktach z papieżem, a osobą wyznaczoną do spraw polskich był w tym czasie właśnie kard. Orsini). Dzięki tej korespondencji znamy dokładnie tło i przebieg ślubowania we Lwowie.
Z listu, który wysłał nuncjusz Vidoni 22 marca 1656 r. do Watykanu, wynika, że przebywający w Głogówku prymas przysłał list, w którym wystąpił z pomysłem uroczystego obwołania Najświętszej Maryi Panny Królową Polski i Litwy. Prymas przedstawił nawet nuncjuszowi ogólny projekt przebiegu samej uroczystości oraz istotne treści, jakie powinny się znaleźć w samym tekście ślubów.
Królowi spodobał się pomysł Leszczyńskiego. Dyskutowano go zapewne dłużej na radzie królewskiej, bo ostateczny kształt ceremonii i treść wypowiedzianych ślubów były znacznie bogatsze niż projekt nadesłany z Głogówka. Dodano m.in. fragment o naprawieniu krzywd i polepszeniu doli ludu. W ostatecznym tekście nie znalazł się natomiast proponowany przez prymasa postulat ukarania bluźnierców i protestantów.
Autorami samego tekstu ślubów poza pomysłodawcą prymasem Leszczyńskim, królem i nuncjuszem byli również członkowie Rady Królewskiej z podkanclerzym Andrzejem Trzebickim, arcybiskupem lwowskim Janem Tarnowskim i Stefanem Czarnieckim na czele.
Dlaczego na miejsce ślubowania wybrano Lwów? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo tam właśnie akurat przebywał król i inni dostojnicy.
Przebieg uroczystości
Dość dokładny opis samego wydarzenia znamy z relacji nuncjusza Vidoniego oraz opisu zachowanego w aktach archidiecezji lwowskiej.
W sobotę, 1 kwietnia 1656 r., w oktawie uroczystości Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie król przybył do katedry otoczony dworem, senatorami duchownymi i świeckimi oraz tłumem ludu. Obraz Matki Boskiej Łaskawej przeniesiono w procesji z kaplicy przed główny ołtarz, który został odświętnie przyozdobiony na tę uroczystość. Mszę odprawiał nuncjusz Piotr Vidoni. Przed podniesieniem król zeszedł z tronu, ukląkł na pierwszym stopniu ołtarza, złożył koronę i berło i wypowiedział słowa ślubowania po łacinie.
„Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico. Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową państw moich obieram. Tak samego siebie, jak i moje Królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, smoleńskie, czernichowskie oraz wojsko obu narodów i wszystkie moje ludy Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym Królestwa mojego stanie przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła pokornie przyzywam.
A ponieważ nadzwyczajnymi dobrodziejstwami Twymi zniewolony pałam wraz z narodem moim nowym a żarliwym pragnieniem poświęcenia się Twej służbie, przyrzekam przeto, tak moim, jak senatorów i ludów moich imieniem, Tobie i Twojemu Synowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, że po wszystkich ziemiach Królestwa mojego cześć i nabożeństwo ku Tobie rozszerzać będę.
Obiecuję wreszcie i ślubuję, że kiedy za przepotężnym pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem, nad wrogami, a szczególnie nad Szwedem odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie uroczyście, i to po wieczne czasy, był święcony oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to, co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało.
Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić.
Ty zaś, o najlitościwsza Królowo i Pani, jakoś mnie, senatorów i stany Królestwa mego myślą tych ślubów natchnęła, tak i spraw, abym u Syna Twego łaskę wypełnienia ich uzyskał”.
(źródło: Liturgia Godzin, t. II, Pallottinum 1984 r.)
Po królu powtórzył te same śluby w imieniu wszystkich stanów Rzeczypospolitej podkanclerzy koronny biskup przemyski Andrzej Trzebicki. Następnie król ucałował krucyfiks, a po nim uczynili to samo wszyscy senatorowie. Każdy złożył jakąś dowolną ofiarę.
Po nabożeństwie król udał się w procesji do pobliskiego kościoła jezuitów. Ponowiono tam śluby w nieco zmienionej formie – w imieniu ludu. Nuncjusz odmówił litanię do Matki Boskiej, dodając w niej trzykrotne wezwanie: „Królowo Polski, módl się za nami”, co wszyscy obecni powtórzyli.
Po uroczystości nuncjusz przesłał do Rzymu entuzjastyczny opis całej uroczystości oraz treść samych ślubów. Relację Vidoniego przyjęto tam z zadowoleniem. Papież odprawił nabożeństwo dziękczynne w kościele św. Stanisława. Wysłał też listy do Jana Kazimierza i polskich biskupów, w których dał wyraz swojej radości z ich przywiązania do Boga i ojczyzny i zachęcał do naprawy i umocnienia życia religijnego.
Śluby Lwowskie i św. Andrzej Bobola?
W XXI wieku w popularnych publikacjach pojawiły się informacje, że autorem tekstu Ślubów Lwowskich był św. Andrzej Bobola. Trudno znaleźć uzasadnienie historyczne dla tej teorii. Trudno też mówić o istnieniu tradycji przypisującej Boboli autorstwo Ślubów Lwowskich, skoro ta wersja ma nie więcej niż 25 lat.
O udziale Boboli w Ślubach Lwowskich nie wspomina ani bp Marian Rechowicz, który bodaj najdokładniej zbadał okoliczności lwowskiego ślubowania, ani autor fundamentalnej biografii Andrzeja Boboli wydanej w 1938 r. jezuita o. Jan Poplatek, ani wcześniejsi biografowie męczennika. Bp Rechowicz i o. Poplatek pracowicie rozprawiają się z różnymi teoriami i mitami dotyczącymi opisywanych przez nich spraw – także najbardziej fantastycznymi, ale nawet nie wspominają o tym, jakoby św. Andrzej Bobola miałby napisać tekst królewskiego ślubowania.
Bobola należał do innej prowincji Towarzystwa Jezusowego niż ta, na której terenie leżał Lwów, i był „szeregowym” zakonnikiem. Nic nie wskazuje na to, żeby był znany królowi albo dostojnikom państwowym i kościelnym, którzy przygotowali Śluby Lwowskie. W momencie ich ogłaszania przebywał w Pińsku (na terenie dzisiejszej Białorusi) i był już niemłody jak na ówczesne warunki (65 lat) i schorowany, a żeby dotrzeć do oddalonego o 350 km Lwowa, musiałby przejść przez tereny ogarnięte walkami.
Co z wypełnieniem przyrzeczeń?
Oddając się w niebezpieczeństwach zagrażających istnieniu Rzeczypospolitej pod opiekę Najświeższej Panny król uznał ,,wielkie Jej dobrodziejstwa”. Żeby się za nie odwdzięczyć, złożył najpierw przyrzeczenie szerzenia w swym królestwie czci i nabożeństwa Matki Bożej. Osobiście starał się Jan Kazimierz niewątpliwie tej obietnicy dotrzymać. Nawet w podróżach woził z sobą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, przed którym odprawiane były Msze św.
Również w całym narodzie cześć Bogarodzicy, od dawna żywa, wzrosła znacznie – napisał bp Marian Rechowicz, historyk Kościoła, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i administrator polskiej części archidiecezji lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie, w artykule „O genezę Ślubów Lwowskich Jana Kazimierza”, zamieszczonym w 1983 r. w diecezjalnym piśmie „Studia Lubaczoviensia”. Jasna Góra jeszcze wyraźniej staje się głównym sanktuarium narodowym, co doprowadziło w 1717 r. do pierwszej w Polsce, a niezwykle uroczyście obchodzonej, koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Na drugim miejscu Jan Kazimierz ślubował, że „skoro nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie nad Szwedami, otrzyma zwycięstwo”, postara się u Stolicy Apostolskiej, żeby ten dzień corocznie uroczyście był obchodzony. Myślał zapewne o dniu dziękczynienia za zwycięstwo na wzór obchodzonego już wówczas w rocznicę bitwy pod Chocimiem. W tej intencji też pomógł król oo. paulinom w uzyskaniu od Świętej Kongregacji Obrzędów pozwolenia (w r. 1658) na mszę wotywną za ocalenie od Szwedów. Starania o wprowadzenie święta Matki Boże Królowej Polski wszczęto dopiero w czasach rozbiorów, a zostało ono ostatecznie ustanowione dopiero w 1923 r.
„Conditionis plebeae”
Szczególny nacisk położył król na trzeci punkt swoich zobowiązań. Dodał tam znamienne uzasadnienie. „Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu [czyli od początku panowania] na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić”. Sformułowanie „conditionis plebeae” wskazuje, że chodziło nie tylko o samych chłopów, ale wszelki lud, który nie zaliczał się do szlachty.
Skoro sam król wyraził przekonanie, że nieszczęścia, które spadły na kraj w czasie jego panowania, są sprawiedliwą karą za ucisk ludu, to także wielu mu współczesnych Polaków musiało położenie ludu uważać za bardzo ciężkie, a nawet wprost nieznośne. Wielu biskupów, którzy mieli wpływ na króla, było znanych z wrażliwości na ten problem oraz ze sprawiedliwości i miłosierdzia dla poddanych, np. biskup przemyski Andrzej Trzebicki czy biskup krakowski Piotr Gembicki.
Król ślubował w miarę możności zmienić sytuację ludu, ale dopiero po zawarciu pokoju, kiedy pojawią się odpowiednie warunki. Wbrew legendzie ślub ten nie był „czczą i obłudną przysięgą”, jak głosił np. Joachim Lelewel. Król ponawiał swoje zobowiązanie i wszystko wskazuje na to, że myślał o jego wypełnieniu. Niestety zło było zbyt głęboko zakorzenione, a sytuacja Rzeczypospolitej bardzo ciężka. Potop szwedzki i ruski oraz wieloletnie wojny kozackie doprowadziły kraj na skraj gospodarczej katastrofy. Jan Kazimierz w pojedynczych wypadkach przeprowadzał zwolnienie z pańszczyzny chłopów szczególnie zasłużonych w stawianiu oporu najeźdźcom, ale były to sytuacje jednostkowe. Wygląda na to, że choć Janowi Kazimierzowi nie można odmówić szczerości przy ślubowaniu, to jednak zabrakło mu programu i energii. Ślub trzeci zatem nie został wypełniony.
Nie skończyło się na jednym wydarzeniu
Śluby Lwowskie, choć nie przyniosły natychmiastowego politycznego i militarnego przełomu, stały się punktem zwrotnym wojny ze Szwedami. Skonsolidowały polskie społeczeństwo przeciwko wspólnemu wrogowi.
Były przede wszystkim aktem religijnym. Ich trwałym skutkiem było entuzjastyczne (to sformułowanie powtarza się w opracowaniach historycznych) przyjęcie przez naród polski Matki Boskiej jako Królowej Korony Polskiej.
Śluby Lwowskie były również swoistym manifestem społeczno-politycznym króla i elit politycznych w ówczesnej sytuacji kraju. W XVII w. w nie można było aktów religijnych poczynionych na tak wysokim szczeblu oddzielać od życia politycznego. W treści ślubów obie te sfery – religijna i społeczno-polityczna są obecne i się splatają. Zresztą w wojnie pomiędzy państwem protestanckim a katolickim akt religijny angażujący króla i wszystkie stany musiał mieć implikacje polityczne. Poza tym historycy dopatrują się pewnego związku między duchem, w którym złożono te uroczyste zobowiązania, a próbami reformy państwa w latach 1656-1660.
Pamięć o królowaniu Maryi w Polsce trwała i rozwijała się. W ślad za ślubowaniem Jana Kazimierza późniejsi królowie Polski ponawiali ten akt. np. Michał Korybut Wiśniowiecki ślubował Maryi na Jasnej Górze 7 grudnia 1669 r.: „Będę Cię uznawał za swoją Panią i najwyższą Królowę, a nieustannej Twej opiece będę polecał lud ten przez Ciebie mi powierzony”. Król August III, 30 maja 1744 r. dokonał aktu oddania w królewską niewolę Maryi. Osobisty akt ślubowania królów Polski zyskał w Konstytucji sejmowej z 1764 r. bardziej formalny charakter. Stwierdzano w niej m.in.: „Rzeczpospolita Polska stwierdza, że jest do swojej Najświętszej Królowej Maryi Panny w Obrazie Częstochowskim cudami słynącej zawsze nabożna i Jej protekcji w potrzebach doznająca”.
W roku 1756 uczczono setną rocznicę Ślubów Lwowskich m.in. w Kamieńcu Podolskim. Na szczycie minaretu wybudowanego przez Turków przy katedrze, zamienionej podczas tureckiej okupacji na meczet (zobowiązanie się Polaków do zachowania minaretu zostało zapisane w traktacie pokojowym), umieszczono 4,5-metrową miedzianą figurę Matki Bożej
Do Ślubów Lwowskich nawiązał także trzy wieki później prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, organizując odnowione ślubowanie – Śluby Jasnogórskie.
Królowa Obwodu Kaliningradzkiego i Smoleńska
Jan Kazimierz obierając w 1656 r. Matkę Najświętszą za Królową swych państw oddał Jej pod opiekę wszystkie ziemie, którymi nominalnie władał. W ślubach wyliczył je precyzyjnie: królestwo polskie i księstwa: litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, smoleńskie i czernichowskie. Chociaż faktycznie jego władza ograniczała się wtedy do południowego skrawka Rzeczpospolitej, nominalnie był zwierzchnikiem kraju o powierzchni blisko miliona kilometrów kwadratowych.
Przekładając to na dzisiejszą mapę Europy, Jan Kazimierz ogłosił Matkę Bożą Królową: dzisiejszej Polski (dla precyzji należałoby dodać: bez Śląska, Pomorza Zachodniego i Ziemi Lubuskiej), a także: Obwodu Kaliningradzkiego, Białorusi, Litwy, Łotwy, południowej części Estonii, znacznej części Ukrainy oraz Smoleńska.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |