Co wiedział Jan Paweł II? [KOMENTARZ]
Degollado, McCarrick, Groër – to te nazwiska są polskiemu papieżowi najczęściej wypominane. To w przypadku tych osób Kościół jako instytucja działał zbyt pobłażliwie lub po prostu źle. Dlaczego tak się stało?
Czy Jan Paweł II wiedział o przestępstwach seksualnych niektórych duchownych? Czy odpowiednio reagował na patologiczne mechanizmy? Nie rozumiem tych, którzy oburzają się na zadawanie takich pytań. Osoby pokrzywdzone i Kościół jako wspólnota mają prawo dociekać. Nie po to, żeby „dekanonizować” (bo to oczywiście fikcja – kanonizacja jest aktem nieomylnym i nie da się jej odwołać) polskiego papieża, ale choćby po to, by wyciągnąć wnioski. Po części się to udaje.
>>> „Papież to nie szkolny dyżurny” – refleksja po filmie „Szklany dom” o Janie Pawle II
Omylny
Kanonizacja jest aktem nieomylnym, ale Jan Paweł II z pewnością nie był człowiekiem, który nie popełnił błędów. Nikt tego nie twierdzi. Tylko szaleniec broniłby tezy, że każdą decyzję Karola Wojtyły można uznać za trafioną i prawidłową. Czas pokazuje, że niektóre działania papieża dotyczące wyjaśniania afer pedofilskich w Kościele okazały się niewystarczające. Nie można jednak powiedzieć, że nie było reakcji na ewidentne przewinienia duchownych.
Degollado, McCarrick, Groër – to te nazwiska są polskiemu papieżowi najczęściej wypominane. To w przypadku tych osób Kościół, jako instytucja, działał zbyt pobłażliwie lub po prostu źle. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wiemy, jak należało się zachować. Na decyzje kilkadziesiąt lat temu wpływało jednak wiele czynników, które dzisiaj w medialnej burzy najczęściej nie są brane pod uwagę. W sposób bardzo precyzyjny i merytoryczny mówi o nich o. Adam Żak SJ (tutaj).
>>> Ks. Adam Żak: nie ma chęci rozumienia Jana Pawła II, jest powielanie uproszczeń [ROZMOWA]
Kiedy przyjrzymy się na przykład sprawie ks. Maciela Degollado, założyciela Legionistów Chrystusa, widać wyraźnie, że na ocenę sytuacji wpływał cały kontekst polityczny tamtych czasów. Do Watykanu trafiały niepokojące informacje na temat duchownego, ale w tym czasie w Meksyku, na terenie którego prężnie działało nowe zgromadzenie, Kościół był represjonowany. Podejrzewano więc, że zeznania przeciwko ks. Degollado są manipulacją i próbą fałszywego oskarżania. Taki punkt widzenia długo zwyciężał w Watykanie, przez co hamowany był proces przeciwko duchownemu. Wznowienie postępowania nastąpiło dopiero w 2004 r., kiedy stało się jasne, że ks. Maciel skrzywdził wiele osób i prowadził podwójne życie.
Podwójne sprawdzanie McCarricka
W sprawie byłego już kardynała Theodora McCarricka Jan Paweł II również zadziałał – polecił sprawdzić, czy kandydat na arcybiskupa Waszyngtonu faktycznie jest niewinny. Wcześniej wpłynęły zawiadomienia o tym, że dopuścił się przestępstw seksualnych wobec nieletnich i dorosłych. McCarrick w liście zapewnił papieża o swojej niewinności. Zawiedli biskupi, którzy dostali papieskie polecenie sprawdzenia kardynała i nie dotarli do odpowiednich faktów na jego temat. Kiedy śledzi się kalendarium wydarzeń i decyzji Jana Pawła II w sprawie zgłaszanych czy wypływających nieprawidłowości, to widać wyraźnie, że pojawiają się jego konkretne reakcje, które następnie są blokowane lub weryfikowane na korzyść oprawców. To pokazuje pewną bezradność w zderzeniu się z siecią globalnych powiązań.
Szukanie usprawiedliwień?
Nie chodzi o to, żeby szukać usprawiedliwień i okoliczności łagodzących, które miałyby tłumaczyć złe decyzje. Ale nie można przecież dzisiaj rozumieć decyzji papieża bez usłyszenia argumentów, które z pewnością trafiały do jego uszu z różnych stron. Błędem jest ocenianie ówczesnych działań z dzisiejszej perspektywy. Mamy przecież zupełnie inną wiedzę na temat plagi przestępstw seksualnych niż kilkadziesiąt lat temu.
Jan Paweł II uruchomił machinę walki z nadużyciami i przestępstwami seksualnymi w Kościele. Jego rozumienie patologicznego procesu ukrywania skandali rosło i działał adekwatnie do stanu swojej wiedzy. Pewnych rzeczy nie przewidział, nie zadziałał z wyprzedzeniem, ale podejmował próby przeciwdziałania krycia przestępstw duchownych.
– Ponieważ tak wielkiego zła dopuścili się niektórzy kapłani i zakonnicy, na cały Kościół zaczęto spoglądać nieufnie, a wiele osób czuje się dotkniętych sposobem podejścia do tych spraw przez hierarchów. Nadużycia, które doprowadziły do tego kryzysu, są według wszelkich standardów złem i słusznie społeczeństwo traktuje je jako przestępstwo; są one ciężkim grzechem także w oczach Bożych. Dlatego z wszystkimi ofiarami i ich rodzinami, gdziekolwiek się znajdują, głęboko się solidaryzuję i wyrażam im współczucie – mówił Jan Paweł II do biskupów USA w 2002 r.
>>> Co Jan Paweł II zrobił w sprawie wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele [ANALIZA]
We wspomnianej wcześniej rozmowie o. Adam Żak SJ zwraca uwagę na to, że o pontyfikacie Jana Pawła II nie ma dzisiaj merytorycznej dyskusji. W mediach aż roi się od skrajnych opinii. Zazwyczaj wspólnym mianownikiem głosów z jednej i drugiej strony jest skrajna… bezmyślność. A potrzebne jest właśnie krytyczne podejście – realna ocena działań, by tworzyć w Kościele mechanizmy odpowiedniego reagowania na krzywdę. Bo nie o same rozgrzebywanie przeszłości przecież chodzi, ale raczej o wnioski na przyszłość.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |