Fot. Firmm

Cud w Rimini

Świętego Antoniego już za życia nazywano „młotem na heretyków”. Nie bez przyczyny – był jednym z najbardziej cenionych kaznodziejów XIII w., podobno miał świetną pamięć, czysty głos i zawsze był elokwentny. We włoskiej miejscowości Rimini dokonał wiele spektakularnych cudów.  

Opowieść, która od wielu wieków towarzyszy nadmorskiej miejscowości Rimini, nawet dzisiaj wzbudza ciekawość. Jak podaje wiele legend (niekoniecznie nieprawdziwych) w mieście tym żyło wielu członków sekt i heretyków. Z tego właśnie powodu wysłano tam franciszkanina, który już wtedy był znany z płomiennych przemówień, w efekcie których wiele osób się nawracało. Jak się okazało, w Rimini było trochę inaczej.  

Kazanie do ryb 

Mimo natchnionych mów świętego Antoniego niewiele osób z Rimini go słuchało, a nawet próbowano go otruć. Franciszkanin wpadł na pomysł, by inaczej przekonać mieszkańców Rimini. Poszedł nad rzekę, która bezpośrednio wpływała do Morza Adriatyckiego i zaczął głosić kazanie… rybom. Te słysząc jego wezwanie, podpłynęły i wystawiły głowy ponad taflę wody. Im dłużej święty Antoni przemawiał, tym więcej różnego rodzaju ryb zaczęło przypływać; od najmniejszych do ogromnych mięsożernych stworzeń. Widząc to niezwykłe zjawisko, ludzie zaczęli przychodzić nad wodę i także słuchać kazania świętego Antoniego. Gdy skończył przemawiać, ryby zaczęły pluskać w wodzie, tak jakby chciały podziękować za niezwykłe słowa zakonnika. Wielu ludzi, którzy to widzieli, się nawróciło, choć wcześniej nie chcieli przyjąć słów Antoniego. 

Fot. maniapodrozowania/blogspot.com

Zagłodzony muł 

Od jakiegoś czasu w katolickim Internecie krąży przedwojenna fotografia księdza niosącego Najświętszy Sakrament po błotnistej, wiejskiej drodze. Widzimy na niej mężczyzn prowadzących krowy, którzy klęczą na widok księdza z Hostią. Niektórzy złośliwie podpisywali to zdjęcie: „tylko krowy nie klęczą”. W przypadku cudu w Rimini było odwrotnie. W 1227 r. podczas odwiedzin tego miasta Antoni prowadził dysputę z katarskim heretykiem. Rozmowa dotyczyła substancjalnej obecności Chrystusa w Hostii. Nie mogąc za pomocą samych słów dojść do konsensusu, heretyk zaproponował, aby zaprowadzić na plac Trzech Męczenników zagłodzonego muła i postawić przed nim misę jedzenia i… świętego Antoniego z Najświętszym Sakramentem. Heretyk chciał ośmieszyć Antoniego, będąc pewnym, że zwierzę wybierze misę paszy. Antoni zgodził się. Po odprawieniu Mszy św. w pobliskim kościele wziął monstrancję z Najświętszym Sakramentem i stanąwszy przed mułem, powiedział: 

Przez imię i w imię twego Stwórcy, którego ja, niegodny Jego sługa, trzymam w moich dłoniach, nakazuję ci: podejdź natychmiast i oddaj pokłon twemu Panu, z całym należnym Mu szacunkiem, tak by wszyscy heretycy i czyniący zło zrozumieli, że wszystko stworzenie powinno ukorzyć się przed swoim Stwórcą, którego kapłani ukazują im w swych dłoniach na ołtarzach ofiarnych.

Pomnik w Rimini

Muł zwrócił się ku monstrancji, ugiął przednie nogi, zniżył głowę i w tej pozycji zastygł przez chwilę. Na placu nastała cisza. Nikt nie był w stanie podważyć tego, co właśnie się stało. Nie tylko sam heretyk, który zaproponował te próbę się nawrócił, ale wszyscy ci, którzy to widzieli, a także inni, którzy tę historię przekazywali sobie z ust to ust.  

Fot. Firmm

[Zobacz też: Ks. Pawlukiewicz: widziałem cud. Popłakałem się

[Zobacz też: Cud eucharystyczny w Legnicy? Na Hostii jest kawałek ludzkiego serca [WIDEO]

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze