Fot. Mateusz Opasiński, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=117764040

Czy kobieta ksiądz to ksiądzka? 

Pastorka, kapłanka, a może… ksiądzka? Czytelnik Poradni Językowej PWN zadał pytanie o to, jak nazywać kobiety, które są księżmi. Otrzymał bardzo interesującą odpowiedź. 

Od dawna w mojej skrzynce mailowej co jakiś czas pojawia się mail z Poradni Językowej PWN. Kolejną taką wiadomość otrzymałem dziś rano. Z zainteresowaniem jak zwykle spojrzałem, o co tym razem zapytali czytelnicy Poradni. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim tytuł „Kobieta ksiądz”. Z racji zawodowych od razu postanowiłem przeczytać ten fragment. I po jego lekturze mam kilka refleksji. 

>>> Kobiety będą odpowiedzialne za duszpasterstwo w jednej z meksykańskich diecezji

W świecie feminatywów 

Najpierw pytanie: „Niedawno po raz pierwszy w polskim kościele luterańskim kilka kobiet zostało księżmi. W jaki sposób o nich mówić i jak się do nich zwracać (tzn. jaka jest forma żeńska od rzeczownika «ksiądz»)? Czy może mówić «pastorka» – od słowa «pastor» (jak zazwyczaj mówi się o kapłanach protestanckich)? A może po prostu «kapłanka»?”. Faktycznie, i ja słyszałem o tym, że luteranie ordynowali kobiety na pastorki. Wiemy, że w Kościele katolickim księżmi są wyłącznie mężczyźni (choć warto pamiętać, że poza tym kapłaństwem instytucjonalnym jest też kapłaństwo powszechne – a do niego zaproszeni są wszyscy ochrzczeni). Dlatego w Kościele katolickim dyskusja nad tym, jakim określeniem nazywać kobietę księdza nie ma większego znaczenia. I piszę to pomimo moich osobistych poglądów – choć jestem katolikiem to dotąd nie otrzymałem żadnych argumentów, które potrafiłyby mnie przekonać do tego, że płeć danej osoby ma wpływ na to, czy może być ona księdzem, czy nie. Prywatnie – nie widziałbym przeciwskazań do tego, by kobiety mogły być księżmi w Kościele katolickim. Niemniej, najwyżsi przedstawiciele Kościoła wykluczyli tę możliwość, więc pozostaje mi to po prostu przyjąć. U luteranów kobiety mogą zostać księżmi – pytanie o nazewnictwo jest więc zasadne. Nie dziwi mnie, że czytelnik Poradni chciałby wiedzieć, jak określać w takiej sytuacji kobietę księdza. Zobaczmy, jaką otrzymał odpowiedź (jej autorką jest dr hab. Katarzyna Kłosińska z Uniwersytetu Warszawskiego): 

CYTAT: Formy pastorka, kapłanka nie budzą wątpliwości, natomiast rzeczywiście nie wytworzył się jeszcze zwyczaj używania formy żeńskiej rzeczownika ksiądz. Formą regularną byłaby zapewne ksiądzka, lecz na pewno nie ma ona charakteru oficjalnego i być może nie byłaby pożądana przez same zainteresowane. Z lektury tekstów mówiących o nowo powołanych kobietach księżach wynika, że mówi się o nich, używając formy męskiej: ksiądz, odmienianej według wzorca męskiego (Rozmawiam z księdzem Anną) lub – tak jak rzeczowniki żeńskie zakończone spółgłoską – mającą wszystkie formy równe mianownikowi (Rozmawiam z ksiądz Anną). Na pewno tej formy (bez dodatku pani!) użyjemy też, gdy będziemy się zwracać do kobiety księdza: Księże Anno, czy była ostatnio ksiądz…? Oczywiście, wyrazy towarzyszące rzeczownikowi ksiądz odnoszącemu się do kobiety (przymiotniki, zaimki oraz czasowniki) przybierają postać żeńską. 

Fot. Magnus Aronson / IKON – http://www.mynewsdesk.com/se/svenska_kyrkan/images/eva-nordung-bystroem-ny-biskop-371559, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=44855976

Przyznam, że zainteresowała mnie ta odpowiedź. Język jest materią żywą, wciąż się zmienia, powinien reagować na znaki czasu – a takim wydaje się być potrzeba określenia kobiety księdza w Kościele luterańskim. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem feminatywów, bo dzięki nim rzeczywistość wokół nas udaje się dookreślić. Poza tym uważam też, że ich stosowanie nadaje godność płci, która jest językowo mocno poszkodowana – przez dominację określeń męskich. Jak ktoś próbuje mnie przekonywać, że tak nie jest, to podaję przykład przedszkolanki. To akurat sytuacja odwrotna, bardzo rzadka – mamy określenie żeńskie, brak męskiego. Ale gdybym pracował w przedszkolu, to mimo wszystko nie chciałbym być określany jako przedszkolanka czy jako „pan przedszkolanka”. Chciałbym własnego określenia – bo ono mi osobiście nadałoby godność. Dlatego używanie feminatywów ma dla mnie tak ogromne znaczenie. Spodobała mi się więc forma ksiądzka, o której wspomina prof. Kłosińska. I z chęcią to właśnie jej bym najchętniej używał – a nie formy męskiej ksiądz. Słowo ksiądz jednak naturalnie budzi nasze konotacje z mężczyzną – a tu jednak mamy do czynienia z kobietą. Jak jednak podaje naukowczyni z UW – na razie formy ksiądzka się nie stosuje. 

„Posługa kobiet w tym Kościele jest kwestią czasu” 

Znacznie „ciekawsze” okazują się jednak dopiski poczynione do odpowiedzi przez prof. Małgorzatę Marcjanik. Naukowczyni z Uniwersytetu Warszawskiego pisze:  

  1. Formy zwracania się do przedstawicieli Kościoła ewangelickiego „panie pastorze” i „pani pastor (pastorko)” nie są w Polsce przyjęte.  
  1. Przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego preferują odnoszącą się do kobiety formę „proszę ksiądz”, nie „proszę księdza” (posługa kobiet w tym Kościele jest kwestią czasu). 
  1. Do żadnego księdza nie wypada zwracać się przy użyciu imienia, a więc ani „proszę ksiądz Anno”, ani „proszę księdza Adama”. 

Moją uwagę zwrócił szczególnie punkt drugi dopisków – a właściwie to nawias w tym punkcie. W ramach porady językowej czytelnicy otrzymali bowiem informację zupełnie niezwiązaną z językiem. Związaną za to być może z prywatnymi poglądami naukowczyni (z którymi zresztą – jak już wcześniej pisałem – pewnie bym się mocno zgodził). Trzeba przyznać wprost – dopisek w nawiasie jest nie na miejscu. Przede wszystkim – językoznawczyni przekroczyła swoje kompetencje. Ze specjalistki od języka stała się specjalistką od teologii kapłaństwa. Pisząc do Poradni Językowej oczekujemy otrzymania informacji językowej, której udzielają naukowcy specjalizujący się w kwestiach językowych. Informacja o tym, że „posługa kobiet w tym Kościele jest kwestią czasu” zdecydowanie nie jest informacją językoznawczą. Przy sporej ilości dobrej woli moglibyśmy ją zaklasyfikować jako informację kulturoznawczą, choć – jak podkreślałem – to raczej prywatny pogląd autorki. Osoby ze świata nauki – wypowiadając się w związku ze zgłębianą przez siebie wiedzą – powinny ograniczyć się do rzetelnych, skupionych wokół tematu treści. Nie powinny poczynać uwag na marginesie, zupełnie niepotrzebnych. Zwłaszcza, że mogą one czytelnika wprowadzać w błąd. Bo – jakkolwiek byśmy chcieli lub nie – na razie nic nie wskazuje na to, że kobiety zostaną dopuszczone przez Kościół katolicki do święceń. Odpowiedź z Poradni Językowej nie zmieni tej kwestii. Zatem zdanie „posługa kobiet w tym kościele jest kwestią czasu” nie tylko wprowadza w błąd – ono jest właściwie kłamstwem. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze