Dlaczego i kiedy włączam katolickie rozgłośnie radiowe? 

Jestem radiowcem z zawodu i z pasji. Moja przygoda z radiem zaczęła się już na studiach. Później, już w pełni profesjonalne szlify zdobywałem na zawodowej ścieżce. Do radia mam więc słabość. Można powiedzieć, że to skrzywienie i tu się do Was, Czytelnicy, uśmiecham 

Radia słucham bardzo często. Głównie gdy chcę posłuchać wywiadów (mam swoje stałe, poranne godziny). Skaczę wtedy między stacjami, jedna po drugiej. Słucham też i dla relaksu albo w czasie treningu. Wtedy jednak zamiast słowa wolę muzykę. Mam jeszcze jeden moment, gdy lubię, jak radio mi towarzyszy.  

Modlitwa na falach 

To czas modlitwy. Radio i modlitwa? To się nie musi wykluczać. A nawet może wspierać. Lubię włączyć chociażby Radio Maryja, gdy wybija godzina 15:00. To czas Koronki do Miłosierdzia Bożego. Oczywiście, można pomodlić się samemu. Tak jednak robię, gdy jestem w pobliżu kościoła, gdy mogę pomodlić się w ciszy. Jednak gdy w tym czasie jestem zabiegany (a o tej godzinie to częste), jednak radio pomaga. Modląc się w myślach, bardzo szybko można od tej modlitwy uciec – a to ktoś zaczepi, a to coś przykuje naszą uwagę. Gdy modlę się razem z prowadzącymi modlitwę „na antenie”, łatwiej się skupić i jednocześnie na chwilę wyłączyć. I nawet jeśli życie nie pozwoli, by współuczestniczyć w modlitwie do końca (a bo to trzeba przesiąść się z tramwaju do metra, a bo trzeba z kimś porozmawiać), to chociaż ta chwila uwielbienia Pana jest bardzo ważna. Właśnie w tej godzinie – Jego Męki i Śmierci. Modlitwy nie ma co przekładać „na później”. Z własnego doświadczenia wiem, że często tego „później” po prostu nie ma. Radiowa modlitwa o 15:00 była to dla mnie bardzo pomocna, gdy przeżywaliśmy dziewięciodniową Nowennę do Miłosierdzia Bożego. 

 

Live z Matką Boską  

I choć może tych stacji radiowych nie słucham non-stop, może nie wszystkie audycje są moimi ulubionymi (szczególnie, tu przyznam bez bicia, gdy w redakcji stricte katolickiej porusza się tematy stricte polityczne), to jednak bardzo lubię i bardzo cenię sobie audycje społeczne, a szczególnie religijne. To dla katolika – zarówno tego z dużą ilością wolnego czasu, jak i tego zabieganego – bardzo przydatna sprawa. Kolejną porą, w której lubię korzystać z katolickich mediów, jest godzina 21:00 – czas Apelu Jasnogórskiego. W mojej rodzinie bardzo ważna, można powiedzieć, „tradycja” kultywowana przez moją śp. Babcię i przez moją Mamę. I tak weszło mi to w krew. Jeśli mogę, włączam transmisję z Jasnej Góry lub łączę się radiowo. To taka godzina, w której łączę się z Babcią, przez naszą Matkę w Częstochowie.  

Jezus „on air 

Pamiętam doskonale pewien bardzo późny wieczór. Wracałem z pracy tuż przed północą. Bardzo zmęczony, po ciężkim dniu. Szedłem powoli po cichym, ciemnym osiedlu, przełączając kolejne stacje radiowe w telefonie. Żadna piosenka nie odpowiadała mojemu nastrojowi. W pewnej chwili, w słuchawkach usłyszałem spokojne pianino i donośny, mocny a jednocześnie spokojny męski głos. To nie był radiowy prezenter. To nie był też wywiad czy rozmowa w studia. To też nie była reklama. Ten ktoś zwracał się bezpośrednio do mnie. To był lektor Radia Warszawa, który (jak każdego dnia tuż przed północą) czyta fragment Ewangelii i komentarz do niego. Nie pamiętam już, który dokładnie to był fragment i którego ewangelisty. Pamiętam jednak do dziś, że Jezus mówił wtedy do mnie: „troszczę się o ciebie, zaufaj mi, a nie pozwolę, by stała ci się krzywda”. W tym czasie zdążyłem wejść do mieszkania, stanąć przed oknem i spojrzeć w niebo. I pomyślałem: „Dzięki Ci, Boże, że znalazłeś mnie tutaj. Tej nocy, przez te fale radiowe”. W niebie muszą mieć dobry radiowy nadajnik.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze