Dlaczego piekło nie chciało Krzysztofa Wielickiego?
Przez wiele lat himalaistów i alpinistów znaliśmy tylko z krótkich wywiadów lub z newsów, w których informowano o ich osiągnieciach. Teraz jest jednak inaczej. Wszystko dzięki temu, że coraz częściej wydawane są biografie pogromców górskich szczytów.
I tak w ostatnim czasie miałam okazję przeczytać książkę o Krzysztofie Wielickim pod bardzo ciekawym tytułem – „Piekło mnie nie chciało”. Skąd pomysł na właśnie taki tytuł tej biografii i czy rzeczywiście można dowiedzieć się z niej o wiele więcej o tym słynnym Polaku?
Początki
W pierwszych kilku rozdziałach Krzysztof Wielicki wspomina dzieciństwo. Opowiada o swoich rodzicach, nauce i czasie spędzonym w rodzinnej miejscowości położnej w południowej Wielkopolsce. Dowiadujemy się też, w jaki sposób zaczęła się jego przygoda ze wspinaczką górską.
Czytelnik poznaje również jego rodzinę – żonę, dwie córki i syna. Zarówno na początku książki, jak i w kolejnych jej częściach, po kolei wypowiadają się członkowie rodziny Krzysztofa i opowiadają, co naprawdę oznacza, gdy mąż i ojciec jest himalaistą…
>>> Nawet na Księżycu było więcej osób niż na szczycie Karakorum
Mojego taty nie ma w domu
Właśnie tak przez większość czasu mogłyby oznajmiać dzieci Krzysztofa. Bo, jak sami przyznają, częściej go nie było w domu niż był. Szczególnie przeżyły to jego córki, które wielokrotnie pisały do niego listy. Listy często pełne żalu. Bo mimo wszystko za każdym razem liczyły na to, że to już ostatnia wyprawa ich ojca i po powrocie już nigdzie nie wyjedzie.
Listy pisał do swoich dzieci również Krzysztof. Nie wszystkie jednak wysyłał, przez co syn i córki mieli okazję przeczytać je dopiero po kilku latach, ze smutkiem przyznając, że podczas rozmów ich tata nie był tak wylewny, jak w tych pisanych wiadomościach.
>>> Krzysztof Wielicki: To cierpienie ma wartość
„Piekło mnie nie chciało”
Tak o sobie mówi Krzysztof. A za swoje największe życiowe osiągnięcia uważa to… że jeszcze żyje. To ważne słowa, tym bardziej, że w książce wspomniane są również wyprawy, w których ginęli jego koledzy. Każda z tych sytuacji została także opisana, często bardzo szczegółowo.
Wcześniej widziałam film dokumentalny pt. „Dreamland” o Macieju Berbece, byłam więc ciekawa, jak w książce zostanie przedstawiona jego śmierć. Zwłaszcza, że kiedy Berbeka zdobywał Broad Peak, w tym momencie w bazie był m.in. Krzysztof Wielicki. I tak w „Piekło mnie nie chciało” można przeczytać zaprezentowane też w filmie dialogi pomiędzy Wielickim a jego towarzyszami. Dialogi pełne zdenerwowania oraz rozpaczy, gdy okazało się, że z drugiej strony krótkofalówki dobiega już tylko cisza.
>>> Dreamland Macieja Berbeki oczami jego najbliższych [RECENZJA]
Chwil takich jak ta, było jednak więcej. Bo wcześniej Krzysztof informował chociażby żonę Jerzego Kukuczki o jego śmierci. I, jak sam przyznaje, tego wspomnienia nie zapomni do końca życia.
Ale podczas wspólnych wypraw z Krzysztofem ginęli też inni jego współtowarzysze. Dlatego, jak mówi, to cud, że jeszcze żyje.
Dla kogo?
Mimo że tę książkę dobrze i szybko się czyta i można w niej zobaczyć wiele wyjątkowych zdjęć, to warto jednak zadać sobie pytanie, komu najlepiej polecić tę biografię.
Myślę, że jeśli ktoś interesuje się himalaizmem i alpinizmem na tyle, że przeczytał już inne książki o tej tematyce, to z pewnością „Piekło mnie nie chciało” nie bardzo go zaskoczy. Sama czytałam już wcześniej opowieści o Kukuczce, Wandzie Rutkiewicz, Kurtyce i Bieleckim. Z kolei, gdy chce się dowiedzieć czegoś więcej o samym Krzysztofie Wielickim – jak najbardziej warto sięgnąć po tę książkę. Bo okazuje się, że można napisać dobrą biografię kogoś, kto jeszcze żyje.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Agora.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |