fot. Wydawnictwo Znak (fragment)

Dlaczego potrzebujemy ćwiczyć się w radości? [RECENZJA] 

Ćwiczymy się w językach obcych, ćwiczymy również ciało, doskonaląc jego formę, mistrzowie życia duchowego często mówią też o ćwiczeniu się w cnotach. Ale nieczęsto przychodzi nam na myśl konieczność ćwiczenia w sobie… radości. 

Nowa książka ks. Grzegorza Strzelczyka przypomina o wezwaniu do radości, wskazując jej rozpiętość. „Ćwiczenia z radości” (Wydawnictwo ZNAK) są doskonałą odpowiedzią dla każdego, któremu trudno się czasem na nią zdobyć. Czyli chyba dla każdego. 

Przyjrzeć się swojej radości 

Już na początku książki autor zachęca do określenia poziomu radości, na którym czytelnik się znajduje. Bez uczciwej chęci przyjrzenia się swojemu wnętrzu, lektura stanowić będzie mogła jedynie lekką, duchową inspirację, ale dopiero po odniesieniu do stanu własnej radości – staje się naprawdę ćwiczeniami. 

fot. cathopic

Wezwanie do radości wynika z Pisma Świętego, więc ks. Grzegorz Strzelczyk przywołuje zarówno starotestamentalne historie, jak i obrazy znane z Nowego Testamentu, ukazując m.in. bliską zależność między radością a miłością. W oparciu o rozważania Koheleta autor zwraca uwagę na powód, dla którego szuka się radości – jeśli będzie to forma ucieczki, skończy się marnością.  

Perspektywa codzienności 

Inna jest radość stworzenia, inna wcielenia, wspólnoty czy pamiątki. Ks. Strzelczyk wyodrębnia również radość eschatologiczną, radość zmartwychwstania i radość Ducha Świętego, zwieńczając książkę omówieniem radości doskonałej. Każda z nich jednak ściśle wiąże się z innymi. Radość zmartwychwstania nie skończyła się dwa tysiące lat temu, ale nieustannie się odnawia przez sakramenty, co szczególnie warto sobie przypomnieć w okresie wielkanocnym. „Ćwiczenia z radości” (Wydawnictwo ZNAK) odnoszą każdy z wielkich tematów do codzienności, przez co stają się bardzo praktyczną książką. I dlatego pozwalają odkryć, że dobrze przeżyta radość zmartwychwstania umacnia w posłudze pocieszania, zaś odpowiedzialność, rozumiana w perspektywie radości stworzenia, wpływa nawet na naszą pracę. 

Przystanek Jezus, fot. Anna Gorzelana

„Jeżeli wpatrywanie się w Ducha jako dawcę darów jest naszą codziennością i w naszym sercu gości spokojne oczekiwanie, że Duch Święty sobie poradzi, zdejmuje to z nas pewien ciężar i otwiera przestrzeń na pewnego typu radość” – tłumaczy autor w rozdziale „Radość Ducha Świętego”. 

Pełna konkretów 

Powołując się na naukę soborów oraz na znane (acz nie zawsze rozumiane) prawdy z katechizmu, a także na przełomowe dzieła w historii Kościoła (jak „Kwiatki św. Franciszka), ks. Grzegorz Strzelczyk w najnowszej książce wyposaża czytelnika w wiele wskazówek, których wcielenie w życie jest prawdziwym treningiem radości. 

fot. Wydawnictwo Znak

Wskazuje na pracę nad konkretnymi nawykami, takimi jak np. wyrobienie w sobie odruchu radości po obudzeniu z tego, że się jest. Autor wciąż wraca do tematu wdzięczności jako elementu potrzebnego w duchowości, podkreśla również troskę o zdrowie czy wartość aktów strzelistych. 

Omawiając poszczególne rodzaje radości, ks. Grzegorz Strzelczyk pozwala odnaleźć być może zakopane w sercu czytelnika pragnienie tej radości, co jest cennym uzupełnieniem wcześniej przez niego napisanych „Ćwiczeń ze szczęścia” i „Ćwiczeń z odwagi”. Kolorowe wydanie, zawierające regularne wyodrębnienia ważnych myśli, umila lekturę. Gaudete – i to nie tylko w III niedzielę Adwentu! 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze