fot. unsplash/ eugenivy now

Dojrzała miłość nie jest cukierkowa [ROZMOWA] 

Miłość często kojarzy się z czymś przyjemnym, pięknym i… z motylami w brzuchu. Ale czy miłość to tylko miłe wspomnienie? 

O miłości bezwarunkowej opowiada Hanna Wargin – psycholog i świecka misjonarka ze wspólnoty Przymierze Miłosierdzia. 

>>> Bóg nie jest powierzchowny i dlatego miłość nie może być powierzchowna [ROZMOWA]

Agata Stolarska (misyjne.pl): Kilka dni temu były walentynki, przy okazji których dużo słyszy się o miłości. A jak można określić miłość bezwarunkową, czym ona jest? 

Hanna Wargin: – Miłość sama w sobie jest relacją, to jest coś, co się wydarza między dwoma osobami. Często mówi się, że miłość jest uczuciem, ale to nie jest uczucie, to jest stan. To jest też proces, który zachodzi w relacji. Miłość nie jest przyjemnością. Nie jest tak, że jak nam jest dobrze i przyjemnie to się kochamy, a jak zaczyna zgrzytać, to już nie ma tej miłości albo coś się z miłością zmieniło. Tymczasem miłość dojrzała jest wymagająca. Jak czytamy Ewangelię i prześledzimy uważnie postawy Pana Jezusa to zauważymy, że On kochał uczniów i stawiał im wiele wymagań. Wiele razy ich upominał, apostołowie dostawali burę. Innym razem w sposób łagodny Jezus starał się do nich docierać, tłumaczyć im różne sprawy. Miłość zakłada, że wspólnie w tej relacji dojrzewamy do tego, by być bardziej ludzcy, żeby nasze człowieczeństwo, jakby przebóstwione przez Jezusa, wydobywało tę pełnię, którą Pan Bóg dał, stwarzając każdego człowieka. Nigdy nie osiągniemy 100% tej pełni, ale nasze zadanie w tym kochaniu innego polega na tym, żebyśmy zawsze byli bardziej. Bardziej dla siebie, dla innych, dla Boga. Miłość bezwarunkowa nie oznacza, że nie stawia się warunków ani wymagań, wręcz przeciwnie. Bezwarunkowa – ona kocha „po prostu”, ona nie kocha „z powodu”. 

Czyli miłość nie „za coś”? 

– Bóg kocha nas po prostu za to, że jesteśmy. On nas zapragnął dla nas samych, a nie po coś. I taka powinna być nasza miłość. 

W takim razie człowiek jest zdolny, by tak kochać? 

– Jest. Mamy wielu świętych, których znamy z codzienności, a nie tylko tych wyniesionych na ołtarze. Oni mogą być dla nas wzorem. Jeżeli przyjmiemy to, że jesteśmy kochani przez Pana Boga, przyjmiemy Jego miłość, to ta miłość, ta prawda jest zdolna nas wynieść ponad to, co ludzkie. My nigdy nie będziemy kochać tak jak Pan Bóg, ale możemy próbować kochać zawsze bardziej i głębiej. To jest też miejsce na łaskę Boga, żeby być ponad. Na przykład, żeby nie zatrzymywać się na błędzie swoim czy drugiej osoby czy też umieć przyjąć upomnienie. 

fot. pixabay

Po czym poznać, że kochamy? 

– Kto się czubi, ten się lubi. Zobaczmy, że relacja, silne więzi i miłość dojrzała przechodzi przez wiele kryzysów, konfliktów. Dojrzała miłość nie jest cukierkowa jak z komedii romantycznych, to jest miłość, która przechodzi przez wiele prób, doświadczeń, kryzysów, konfliktów. My się uczymy kochać w trudnościach. Jeśli buduję z kimś prawdziwą relację, to wiadomo, że każdy z nas będzie odkrywał to, że jesteśmy różni. Ta druga osoba inaczej myśli, inaczej czuje, coś inaczej robi, czegoś innego pragnie. Jesteśmy bardzo różni i to jest piękne. Aby te różnice w kochaniu się wzajemnie zazębiały, potrzebny jest konflikt. Kiedy zgodzimy się na kryzys i go przejdziemy, a nie zatrzymamy na nim (bo jak się zatrzymujemy, to stajemy się bardziej infantylni), to taki kryzys może być trampoliną, dzięki której możemy wskoczyć gdzieś wyżej.  

Można powiedzieć, że kryzys to dobry objaw. 

– Jak spojrzymy na człowieka z perspektywy psychologii rozwojowej, to w jego życiu jest ileś momentów, w których przychodzi kryzys. Jeśli pojawia się kryzys, to rozwojowo jesteśmy na innym etapie. Z gaworzącego staje się lepiej komunikującym małym człowiekiem. Później są kolejne etapy rozwoju. Kryzys nam pokazuje, że jesteśmy w stanie trwać: w relacji damsko-męskiej, w relacji w rodzinie, w pracy. Dojrzała miłość to taka, która przetrwa kryzys. Szuka rozwiązania i zostaje. A mamy dzisiaj wiele przypadków odejść. Pojawia się pierwsza trudność i ludzie się rozstają. Wspólne przeżywanie kryzysu pokazuje, jak sobie radzimy w sytuacjach, które nas zaskakują i że razem potrafimy to przejść. 

Powiedziałaś o kryzysach. A czy jest coś jeszcze, po czym stwierdzimy, że „tak, to jest dojrzała miłość”? 

– Miłość bezwarunkowa to jest ta miłość, która potrafi przebaczać. Miłość, która dąży do dialogu, nie odwraca się plecami, co nieraz jest łatwiejsze od stanięcia twarzą w twarz. Dojrzewanie do tej miłości polega na tym, by zawsze patrzeć na tę drugą osobę. Pozwolić także, żeby inni patrzyli na mnie. 

fot. unsplash.com

Ostatnio słyszałam słowa bp. Andrzeja Siemieniewskiego, który mówił o tym, że mogę wydawać jakąś ocenę tylko wówczas, gdy jestem z kimś w relacji.  Jeżeli z kimś buduję relację, to znam tę osobę, wtedy mogę powiedzieć coś o tym człowieku. Dojrzewanie wspólnie do miłości wyraża się także w poznawaniu siebie nawzajem, poznawaniu swojego piękna, ale i swoich możliwości i ograniczeń. Często porównujemy siebie do innych. A miłość potrafi się cieszyć z dobra tej drugiej osoby. Dojrzewanie to zmaganie się też z nieprzyjemnymi emocjami, które się w nas pojawiają. Na przykład zazdrość. Kiedy zazdroszczę? Wtedy, gdy nie przyjęłam tego, co mam ja i porównuję się do innych. Kiedy przyjrzę się sobie, to zobaczę, że ja też jestem obdarowany. Dojrzewanie w miłości to szukanie prawdy. Prawdą jest Jezus, nie moje racje i to, co myślę. Mamy patrzeć przez pryzmat Boga i Jego miłości. On patrzy na mnie, On patrzy na drugiego człowieka, z którym buduję relację. 

Mówi się, że doskonała miłość to miłość ofiarna. 

– Miłość sama w sobie zakłada ofiarę. I nie chodzi o taką ofiarę, że jestem biedny i cały czas potrzebuję opieki i współczucia. Chodzi o ty, że ja chcę się ofiarować dla dobra drugiego. Rezygnuję z czegoś dla drugiego i to mi daje radość, nie wiąże się to z bólem i narzekaniem, że coś oddałam. Cieszę się, że ktoś poczuł się szczęśliwy. 

Gdzie leży granica w ofiarowaniu siebie? 

– To jest to, o czym mówiłyśmy na początku. Miłość wymaga. Mówiąc o miłości ofiarnej nie mówię o tym, żeby zawsze dawać wszystko drugiemu kosztem siebie. W miłości dojrzałej najpierw kocham siebie, przyjmuję, że jestem kochany i potrafię kochać drugiego. Miłość pokazuje, że ja się nie zgadzam na zło, na krzywdę. Miłość zakłada, że chcę dobra i rozwoju drugiego. 

fot. cathopic

Granica to jest patrzenie na to, czy ja kocham siebie i kocham drugiego. Jeśli kocham innych i robię wszystko dla innych, to nie jest to dojrzała miłość.  Jeśli kocham tylko siebie, a innych nie – to już postawa egoistyczna. I o tym mówi przykazanie miłości. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze