myślenie

fot. pixabay.com

Hubert Piechocki: duch czy litera? Gdy post traci sens… [FELIETON]

Piątkowy post. Większość z nas trzyma się tej praktyki – niektórzy z przekonania, inni z przyzwyczajenia. Bywają jednak sytuacje, w których kurczowe trzymanie się piątkowego postu przypomina parodię wiary, a nie prawdziwą wiarę.

Tę anegdotkę usłyszałem już dość dawno – od znajomego księdza. Jakiś wakacyjny czy feryjny wyjazd młodzieżowy. Biorą w nim udział młodzi z dwóch parafii wraz z wikariuszami. Wyjazd kończy się w piątek. Trzeba wracać do domu. W programie nie było już obiadu, więc trzeba było zorganizować jakiś posiłek po drodze. A jak wiemy, przy trasach dominują stacje benzynowe z hot-dogami oraz restauracje z burgerami i smażonymi kurczakami. Wikariusze, zgodnie z przepisami, dzwonią do swoich proboszczów, by otrzymać dyspensę od piątkowej wstrzemięźliwości. Młodym, jako parafianom, takiej dyspensy może udzielić właśnie ksiądz proboszcz. Logiczne, racjonalne zachowanie księży wikariuszy. Spodziewacie się, że zaraz przeczytacie o tym, że proboszczowie wydali zgodę na dyspensę? Otóż, tak, jeden z proboszczów udzielił młodym dyspensy. Drugi nie. Pół autokaru nie musiało więc myśleć już o szukaniu posiłku. Chciałbym wiedzieć, co czuło i co zrobiło drugie pół…

>>> #DwieNawy: czy piątkowy post ma sens?

Brak wrażliwości

Ta krótka anegdotka pokazuje, co się dzieje, gdy kurczowo trzymamy się litery prawa (w tym wypadku przykazań kościelnych obowiązujących na terytorium Polski), a zapominamy o duchu prawa. Przede wszystkim – celem postu nie jest utrudnianie nam życia. A w przywołanej sytuacji taką właśnie odegrał rolę. Przestał być praktyka pokutną – a stał się kłodą rzuconą pod nogi młodzieży wracającej z wakacji. Brak udzielenia dyspensy w takiej sytuacji jest po prostu brakiem wrażliwości. Co mieli zjeść młodzi bez dyspensy? Przy trasie ciężko o jakiś bezmięsny konkret. Może powinni zjeść potrójną porcję frytek? Albo kupić sobie kilka paczek chipsów lub innych „zdrowych” przekąsek? Owszem, hot-dogi, burgery czy smażone w głębokim tłuszczu kurczaki do najzdrowszych dań także nie należą. Ale przynajmniej zaspokajają jakoś głód i są konkretnym posiłkiem. W przywołanej sytuacji nie zastosowano jednej reguły, którą powinniśmy kierować się w życiu: zasady zdrowego rozsądku.

mięso hamburger

Fot. pixabay

Z przekonania czy z przyzwyczajenia?

Dyskusja o sensie piątkowego postu toczy się nie od dziś. Wiele już napisano o formie postu, która obowiązuje w Polsce (bo przecież wystarczy przekroczyć granicę i okazuje się, że żadnej dyspensy nie potrzebujemy). Podkreślano, że postny posiłek może być czasem bardziej pożądany od tego mięsnego (krewetki, filet z łososia czy kanapki z kawiorem?). Podkreślano więc, że post utracił swój pokutny charakter i tak… chyba rzeczywiście tak właśnie jest. Wciąż oczywiście nie brakuje ludzi, którzy w piątek poszczą z przekonania. Ale wielu z nas pości też z przyzwyczajenia. Dziś piątek? A, to zrobię sobie kanapki z serem. I z tą decyzją może nie wiązać się żadna praktyka pokutna – bo dla wielu z nas mięso nie jest już żadnym wybitnym, luksusowym artykułem. Dlatego tym bardziej – gdy zachodzi sytuacja podobna do tej, którą opisałem – nie warto szukać dziury w całym i po prostu udzielić dyspensy.

>>> Czy papież łamie piątkowy post?

Trudne słowo: roztropność

Myślę, że w naszym życiu duchowym często brakuje po prostu cnoty roztropności. Z jej braku wynikają potem różne dziwne zachowania, przez które wiara zaczyna przypominać parodię wiary. Czasem mogą utrudniać nam zwykłe, codzienne funkcjonowanie – jak opisana powyżej sytuacja. Przypomina mi się koleżanka ze studiów, która przyznała kiedyś, że zdarza jej się zjeść w piątek np. parówki. Na weekend jeździła do domu i po prostu nie chciała, by jedzenie w lodówce zepsuło się, zmarnowało się. Według mnie to zachowanie było klasycznym zastosowaniem roztropności w życiu codziennym. Roztropność to bowiem po prostu umiejętność korzystania z rozumu – który jest wszak darem od Boga. Nie ukrywam, że np. moje zdumienie co roku budzi brak decyzji o dyspensie w większości polskich diecezji w czasie oktawy Bożego Narodzenia. Nasze lodówki pełne są wtedy jeszcze świątecznego jedzenia, które nagle narażamy na zepsucie, bo pojawia się przeszkoda w postaci piątkowego postu. To kolejny przykład braku roztropności. Piątkowy post, jeżeli ma wciąż mieć jakikolwiek sens, nie może być pustym nie-jedzeniem mięsa, ale sensownym działaniem duchowym. Ale żeby to mogło mieć miejsce – trzeba uruchomić rozum. Wtedy nie tylko litera, ale tez duch prawa zacznie mieć znaczenie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze